Czwartek, 5 lipca 2018
WydawcaPrószyński i S-ka
AutorVictor Sebestyen
TłumaczenieSebastian Szymański
Recenzent(to-rt)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2018
Liczba stron624
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 6/2018

Natchniony inspirator epokowego przewrotu, wizjoner nowej szczęśliwej cywilizacji – wyobrażenie o przywódcy bolszewików przez dekady miało jeden wymiar: świeckie kanonizowanie. Bezkrytyczne bałwochwalstwo przejawiała nie tylko historiografia sowiecka. W oślepiającym blasku swej świętości wydawał się człowiekiem, któremu okrutny los nie pozwolił dokończyć wzniosłego dzieła. Wierzono, że jego dziedzictwo wypaczył Stalin, obracając świetlane obietnice – sprawiedliwość, pokój, wolność w idealnym świecie – w okrucieństwo, strach i zniewolenie.

A jednak to właśnie Lenin uznał, że ten nowy świat można zbudować wyłącznie przemocą. Pragnął raju dla ludzi – przynajmniej tych, których nazywał proletariatem – uważał jednak za normalne budowanie owego edenu na krwi i przymusie. To on nakazał niszczyć cerkwie, zapoczątkował systematyczną eksterminację kułaków, wydał wyrok na carską rodzinę…

Nie myśliciel i prorok, a brutalny jakobin, kopiący głęboki grób dla milionów ofiar w imię mirażu świetlanej przyszłości. To Lenin, nie Stalin, był twórcą radzieckiego totalitaryzmu – tak brzmi konkluzja tej napisanej z biglem pracy brytyjskiego publicysty o węgierskim rodowodzie, którą stawiam w swej bibliotece obok wcześniejszych biografii Władimira Ilicza Uljanowa. Autorstwa: Roberta Conquesta, Roberta Service’a, Dmitrija Wołkogonowa oraz pionierskiej, chociaż zbeletryzowanej, Ferdynanda Ossendowskiego.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ