Poniedziałek, 30 lipca 2012
WydawcaWydawnictwo Literackie
AutorWłodzimierz Kowalewski
RecenzentUrszula Witkowska
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2012
Liczba stron360


Szeptał mi cichy głos do ucha podczas lektury „Ludzi moralnych” Kowalewskiego
echa Nietzsche’go, że każdy ma taką moralność, jaką sobie
wybierze. Bo nie ma tu postaci głęboko czarnych lub czysto białych
i nie ma jednoznacznych odpowiedzi, prostych wyborów. I nic
nie jest oczywiste.

Jak przewrotna może być nawet myśl i zapisane w człowieku (a często
nieuświadomione) schematy postępowania i oceniania? Z jaką łatwością
przypisujemy etykiety, z góry zakładamy i trwamy w pewności
naszych sądów, podczas gdy życie niejednokrotnie po prostu kpi
z naszych założeń i prawd… Z czego z resztą też często nawet nie
zdajemy sobie sprawy.

Sporo refleksji nasuwa powieść Kowalewskiego. I na wiele bolesnych
aspektów otwiera oczy. Jest dotkliwa, ale nie męcząca. Styl pisarza
sprawia, że zaczynając czytać wczesnym wieczorem, nim nastanie
świt doczyta się ostatnie zdanie…

Bo oto milioner Czesław Żegiesta, który wyznaje zasadę, że bardziej
liczy się opowieść niż życie, ma kaprys. Chciałby wydać książkę,
a konkretniej swoją autobiografię. Sam jej oczywiście pisać nie będzie.
Ma przecież dość pieniędzy, by dobrą opowieść sobie kupić, stać go
na ghostwritera. A co! I tak pojawia się na scenie Robert Świderek –
pismak z Olsztyna, przez niektórych pewnie zwany nieudacznikiem.
I choć może to wszystko brzmi póki co dość naciąganie, to wierzcie
mi, że pozory często mylą.

„Ludzie moralni” to powieść, na którą Kowalewski kazał swoim
czytelnikom sporo czekać. Od premiery jego ostatniej książki minęło
już pięć lat. Ale ci, którzy zdążyli przeczytać „Ludzi moralnych” prawdopodobnie
potwierdzą, że czekać się opłacało.

I wybrzmiewają jak mroczny refren dawnej piosenki, słowa że „nigdy
nie wiadomo, kim się jest. Mądrzy będziemy dopiero po czasie”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ