Podobno nic, co się zdarza w naszym życiu, nie jest dziełem przypadku
(a co z teorią prawdopodobieństwa?) i nie ma czegoś takiego
jak zdarzenie losowe, ślepy los, fart czy niefart itp. Istnieje za to jakaś
trudna do określenia, wewnętrzna siła, która determinuje wszystko,
co się nam przydarza, poczynając od tego, co nas spotyka, a kończąc
na tym, kogo stawia na naszej drodze życiowej. Ta siła, którą ponoć
posiadamy wszyscy, a więc starzy i młodzi, piękni i brzydcy, biali, żółci
i czarni, biedni i bogaci, wykształceni i analfabeci, jest odpowiedzialna
za to wszystko, co się wokół nas dzieje. Potwierdzałoby to teorię, według
której sami odpowiadamy za swój los. Ale w tym wypadku chodzi
nie tylko o nasze dokonania, czy porażki, ale również o wypadki (ba!
nawet katastrofy), a także o uczucia. Siła ta, to jakby potężny magnes
przyciągający to wszystko.

Tę siłę można nie tylko poznać, ale w pewien sposób kontrolować,
czy jak wolą inni kształtować. I tej umiejętności może (?) nauczyć
nas lektura książki „Magnetyzm serca” napisanej przez badacza świadomości
i zachowań ludzkich, psychologa, ekonomistę, wykładowcę
oraz terapeutę.

Zatem wystarczy poznać dziesięć tajemnic magnetyzmu naszego
serca, za radą autora (oczywiście po solidnej analizie) „ustawić” go
na nowo i już można w sposób racjonalny wykorzystać tę wiedzę do
poprawy własnego losu. Nie dowierzasz, Czytelniku? Przeczytaj, bo
może coś w tym jednak jest. Książka ta nieprzerwanie od chwili premiery
w 2008 roku zajmuje czołową pozycję na niemieckiej liście bestsellerów.