Piątek, 21 lipca 2017
WydawcaZeszyty Literackie
AutorRenata Gorczyńska
Recenzent(gs)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stron192
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2017

Renata Gorczyńska towarzyszyła Czesławowi Miłoszowi przez wiele lat – w 1978 roku przyszła na jego wieczór autorski w nowojorskim Muzeum Guggenheima; było to pierwsze ich osobiste spotkanie, choć już wcześniej nawiązała z nim kontakt listowy, prosząc o możliwość przeprowadzenia wywiadu-rzeki. Miłosz nie był do pomysłu nastawiony przychylnie, nie lubił kontaktów z mediami, przekładał terminy, wreszcie zaprosił autorkę do siebie, do Kalifornii, gdzie najpierw przeprowadziła z nim kilka rozmów, w końcu – gdy otrzymał literacką Nagrodę Nobla – zamieszkała w domku gościnnym, przejmując obowiązki asystentki i sekretarki.

Zebrane w tomie szkice – publikowane wcześniej, ale zredagowane na nowo – są świadectwem zarówno tamtych pierwszych kontaktów, jak i późniejszych wydarzeń. Gorczyńska nie ujawnia żadnych tajemnic, pozostając wierną „skrytemu Litwinowi” – Miłosz bardzo niechętnie mówił o swoich prywatnych sprawach, związkach, rodzinnych przejściach. Nie oznacza to jednak, że jego życie pełne było niedomówień i sekretów – kolejni autorzy analizujący jego postać i twórczość na podstawie relacji osób, które pozostawiły o nim wspomnienia czy choćby krótkie uwagi, a i wczytując się w korespondencję prowadzoną z wieloma przyjaciółmi i znajomymi, potrafili zrekonstruować całkiem dokładnie twórczą drogę noblisty i jego osobowości przydać zaskakującą liczbę szczegółów. Gorczyńska dodaje do tego portretu zbiorowego swoje maźnięcia pędzlem – pisze o codziennej rutynie poety, o jego kontaktach ze światem zewnętrznym, okresie pracy w dyplomacji, czasie spędzonym we Francji, ale także wczytuje się w jego twórczość, ocenia ją przez pryzmat związków z polskimi twórcami (przykładem „Zniewolony umysł”), wspomina wpływ, jaki na Czesława wywarł jego krewny Oskar, twórca metafizyczny. Bardzo wiele miejsca poświęca recepcji twórczości Miłosza w Ameryce, jego pracy ze studentami, którzy stali się później wybornymi tłumaczami jego dzieł (sam Miłosz posługiwał się biegle angielskim i francuskim, tworzył jednak niemal wyłącznie – a zwłaszcza poezję – w języku polskim).

Można by zapytać: „Komu potrzebne małe miłosziana, skoro tyle wielkich prac poświęcono już nobliście?”. Są potrzebne, by go nie zapomnieć – na co dzień, sięgać po jego tomy poetyckie, przekłady, arcyciekawą korespondencję. Czytanie Miłosza przyda się dziś, to twórca wciąż zaskakujący swymi obserwacjami i profetycznością spostrzeżeń.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ