środa, 22 marca 2017
WydawcaNaukowe PWN
AutorEryk Krasucki
RecenzentPIOTR DOBROŁĘCKI
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2009
Liczba stron324


Dzisiaj Jerzy Borejsza jest postacią niemal
zapomnianą, ale w pierwszych latach
powojennych był – można pokusić się o takie stwierdzenie – dyktatorem polskiej kultury, i to kultury rozumianej w całym kontekście uwarunkowań politycznych. Może najbardziej pamięta i utożsamia się go z jego sztandarowym osiągnięciem czyli
z „Czytelnikiem”, a był to w pierwszych latach powojennych socjalistyczny koncern
medialny obejmujący wiele dziedzin oddziaływania na szerokie masy społeczne. „Miał szalone ambicje polityczne. Wśród nich były takie trochę perwersyjne. On chciał być tym, który ma władzę, ale nie chciał nominalnej władzy. Chciał być szarą eminencją” – stwierdza cytowany w książce Jerzy Putrament, wówczas bliski współpracownik
Borejszy.

Manifestem bohatera książki Eryka Krasuckiego
był artykuł „Rewolucja łagodna”, jaki opublikował w połowie stycznia 1945 roku, gdzie przedstawił program odnowy życia kulturalnego w Polsce po II wojnie
światowej – bez zbytnich wstrząsów, a przede wszystkim z włączeniem w jego obieg jak najszerszych kręgów społeczeństwa,
a nawet dawnych wrogów nowego ustroju, aby tylko doprowadzić do zwycięstwa
ideologii komunistycznej.

Otrzymaliśmy niezwykle starannie napisaną
biografię, która jest pierwszą tego rodzaju pracą o Jerzym Borejszy – czemu
nie powinniśmy się dziwić z uwagi na ogromne trudności badawcze w zebraniu i analizie z jednej strony niezwykle obszernego
materiału, ale z drugiej pełnego luk, jak to zazwyczaj bywa z życiorysami ludzi uwikłanych w działania z pogranicza polityki
i służb specjalnych. „Skłonna byłam uznawać za czołowego enkawudzistę Borejszę,
mimo jego ogromnych zalet, talentu
organizacyjnego, szczerego zapału i wielu
rzeczy, jakie zrobił dla kultury polskiej, przywracając Polsce rolę książki, przez nazistów
spalonej i zniszczonej” – twierdziła Irena Krzywicka.

Tytuł pracy jest cytatem z „Abecadła” Czesława Miłosza, który napisał o Jerzym Borejszy, że był to „najbardziej międzynarodowy
z polskich komunistów”, a także, że miał „malownicze nazwisko, ale przybrane”.
Książkę warto przeczytać chociażby
dla samego życiorysu
jej bohatera.
Nie można przy tym nie wspomnieć o jego
złowrogich koligacjach rodzinnych – był bratem Józefa Różańskiego, w latach czterdziestych
ubiegłego wieku wyjątkowo nawet jak na tamte czasy brutalnego śledczego z Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego. Ciekawostką
niech będzie fakt, że nim Różańskiego
aresztowano trafił on do tzw. przechowalni,
w tym przypadku… Państwowego
Instytutu Wydawniczego, któremu przez krótki czas dyrektorował.

Wracając do Jerzego Borejszy – jego gwiazda w pewnym momencie całkiem zgasła, stracił swą wszechwładną pozycję w sferze kultury. Irena Krzywicka odnotowała:
„popadł w niełaskę i przestał odgrywać
jakąkolwiek rolę. W 1952 roku umarł na raka. Z tych wszystkich partyjnych, których
widziałam mniej więcej z bliska, ten był z pewnością najbardziej wartościowy”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ