Wtorek, 5 września 2017
WydawcaPrószyński i S-ka
AutorMarcin Grygier
Recenzent(gs)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stron448
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 8/2017

Wątek zemsty motywującej do działań – negatywnych, obiektywnie rzecz biorąc, choć większość z nas, czytelników (a podejrzewam, że i obywateli), subiektywnie plasuje je wysoko na skali dobrych uczynków – jest jednym z częściej pojawiających się w powieściach kryminalnych. Stanowi proste wytłumaczenie działań protagonistów, jest wiarygodny i, co chyba nie dziwi, najchętniej „rozgrzeszany” przez odbiorców fabuł książkowych i filmowych.

Komisarz Roman Walter, wypalony w pracy glina, niespełniony mściciel – likwidacja jego rodziny to wystarczający motyw – po kolejnej porażce chce zerwać z przeszłością, sprzedaje więc mieszkanie na warszawskim Powiślu i za uzyskane pieniądze (niemałe, można sądzić) szuka wolnego od codziennych trosk życia w miasteczku u wschodniej granicy. Nie dane mu jest nawet rozgościć się w świeżo wynajętym domu, telefon z centrali przekonuje go do objęcia wysokiego stanowiska w komendzie w Katowicach. Nim zdążył się rozpakować, już spadły mu na biurko akta sprawy tak świeżej, że jeszcze nikt nie zdążył się zastanowić, czy nie warto jej aby zamieść pod dywan. A Walter na pewno nie jest policjantem, który gotów byłby na coś takiego przystać.

Śledztwo dotyczące brutalnego morderstwa znanego przedsiębiorcy szybko staje się sprawą „rozwojową” – przybywa trupów, mnożą się poszlaki, ślady się urywają. Walter krąży, gubi trop, popełnia błędy, ma zresztą do czynienia z lokalnymi układami, powiązaniami biznesowymi. Typem pociągającym sznurki jest ostoja prawości, prokurator, którego bratanek jest policjantem. Podległym Walterowi, choć szykowany był na jego miejsce. I można by powiedzieć, że Walterowi nie pomaga, a nawet przeszkadza, gdyby nie to, że młodziaka nie interesuje nic poza zboczonym seksem i do innych rzeczy nie ma głowy.

Seksu w tej powieści znacznie więcej niż w przeciętnym kryminale i nie zawsze, moim zdaniem, ma uzasadnienie, choć jest wielkim motywatorem działań. Przeważa jednak zemsta – i, co nie dziwi zbytnio, czytelnik staje po stronie mścicieli, wymierzających sprawiedliwość bez pardonu, na zasadzie „nie ma zmiłuj”. Nawet sekundy wahania, czytamy, dwa pozostałe ścierwa rozwalone, nora spalona razem z tymi padalcami. I z niedowierzaniem patrzymy na Waltera, który wymachuje pistoletem, protestując: „Nie jesteś sędzią ani katem, nie możesz tego robić!”. Czyżby? Przecież pan komisarz najchętniej sam zlikwidowałby owe ścierwa, wiemy o tym. Nie martwmy się, w kolejnym tomie Roman Walter na pewno będzie musiał zostać sędzią i katem. Bo, zgodnie z tytułem, zmory z przeszłości nie znikną tak łatwo.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ