Kirsten Nigaard prowadzi śledztwo w sprawie zamordowanej kobiety. Jej ciało znaleziono w kościele w Bergen. Ofiara miała przy sobie kartkę z nazwiskiem Nigaard i pracowała na platformie wiertniczej. Wracają demony przeszłości, gdy okazuje się, że mordercą jest… Julian Hirtmann. Były sędzia i wielokrotny morderca, sadysta, wyrafinowany wielbiciel Mahlera kontra poukładany glina intelektualista, wnikliwy psycholog o zacięciu filozoficznym.
W pokoju Hirtmanna policja znajduje zdjęcie chłopca podpisane imieniem Gustav. Jest tam również kolejny trop: nazwisko Martina Servaza. Po nitce do kłębka… Hirtmann w iście szatański sposób łączy ścieżki Nigaard i Servaza. Po co? Kluczem jest chłopiec ze zdjęcia. Czyżby syn?
Na czwartą część serii z komendantem Martinem Servazem Minier kazał czytelnikom czekać aż cztery lata. Nasza cierpliwość została nagrodzona. Francuz jest mistrzem w budowaniu napięcia, mrocznej atmosfery, w mnożeniu wątków, które plącze z mistrzowską precyzją, on doskonale wie, jak wbić czytelnika w fotel, ostro podnieść poziom adrenaliny. Nowi czytelnicy są zachwyceni. Ci najwierniejsi trochę marudzą. Prawda jest taka, że każda część jest inna, rządzi się swoimi prawami, toczy się w innym tempie, tworzy znakomitą całość („Bielszy odcień śmierci, „Krąg”, „Nie gaś światła”) – klimatyczna i mocną jak potrójne espresso.