Wtorek, 24 października 2017
WydawcaNoir sur Blanc
AutorJonathan Coe
TłumaczenieMarek Fedyszak
Recenzent(hab)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stron418
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2017

Rachel i Alison przyjaźniły się w dzieciństwie. W dorosłym życiu Rachel pracuje dla bogatej rodziny Gunnów, a jej przyjaciółka z dzieciństwa, która została jednonogą czarnoskórą lesbijką, pobiera rentę inwalidzką i ośmiela się przy tym mieszkać z kochanką w dobrej dzielnicy miasta. Obrzydliwy donos wtrąca Alison do więzienia. Coe w dosadny sposób piętnuje współczesne absurdy. Absurdem jest to, że – podczas gdy pół świata przymiera głodem – pracodawca Rachel bezkarnie pierze swoje grube miliony, a jego snobistyczna żona wysyła po dziewczynę samolot, by dostarczył ją do Szwajcarii, gdzie przez dziesięć minut wytłumaczy panienkom Gunn banalne równanie matematyczne. Absurdem jest to, że na ratujące życie lekarstwo może pozwolić sobie tylko bogaty chory na raka, a biedny umiera.

Wielowątkową i wielopoziomową powieść sponsoruje jedenastka. Po pierwsze, to jedenasta powieść Coe, po drugie – rozgrywa się w domu numer jedenaście, autobusie linii jedenaście, po trzecie – pani Gunn buduje jedenaście pięter w dół na parking, pokoje dziecięce, kino, baseny, i właśnie na jedenastym zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Coe wprowadza nas w labirynt maleńkich, mikroskopijnych zbiegów okoliczności, maleńkich ruchów tektonicznych, które niczym efekt motyla wpływają na całą ludzkość, na nas wszystkich…

„Jedenastkę” czyta się jak współczesną przypowieść o świecie wyzutym ze sprawiedliwości. To diaboliczna satyra społeczno-polityczna, horror i powieść obyczajowo-fantastyczna w jednym. Książka o ciężkich sprawach napisana z lekkością i wdziękiem. Z poczuciem humoru. Z przenikliwością. Zmysłem obserwacji. Ironią i sarkazmem. A tytułowe szaleństwo polega na uprawianiu, tolerowaniu, akceptowaniu i wspieraniu bezgranicznej chciwości.

Ktoś przecież musi w końcu wymierzyć sprawiedliwość. Wyrównać nierówności, wymierzyć karę, zrównać z ziemią te absurdy. Niech ktoś przyjdzie zrobić z tym porządek. Wielki pająk, albo tysiąc pająków, albo bestia z trzewi ziemi, wszystko jedno kto. Ja chętnie w nią uwierzę.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ