Piątek, 20 października 2017
WydawcaAudioteka/StoryBox.pl
AutorArthur C. Clarke
RecenzentŁukasz Gołębiewski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stronCD-MP3
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2017

Najbardziej znana powieść Arthura C. Clarke’a, genialnie zekranizowana przez Stanleya Kubricka, ukazała się właśnie w Polsce w formie audio. Nie jest to zwykły audiobook, lecz superprodukcja, z udziałem kilkunastu lektorów, w świetnej oprawie muzyczno-dźwiękowej. Narratorką jest Krystyna Czubówna, a w rolach głównych: Mirosław Zbrojewicz, Antoni Pawlicki, Dawid Ogrodnik i Robert Jarociński. Słuchowisko wyreżyserował Grzegorz Gutkowski, a za opracowanie muzyczne odpowiada Kamil Sajewicz. To kolejna superprodukcja Audioteki, która chętnie sięga po klasykę science-fiction.

Realizacja budzi podziw, role aktorskie są bez zarzutu. A mimo to całość pozostawia niedosyt. Są tego co najmniej trzy powody. Pierwszy, to odniesienie do filmu. W przypadku tej akurat powieści, trudno rozdzielić dzieło literackie i filmowe, zwłaszcza że książka powstawała równolegle ze scenariuszem. Czytając, słuchając, trudno nie mieć przed oczyma obrazów wykreowanych przez Kubricka. Drugi powód, to długie i monotonne fragmenty narracji. Weźmy choćby pierwszy rozdział, stanowiący wyłącznie narrację. W tej powieści jest zbyt mało dialogów, byśmy mieli często okazję doceniać kunszt pozostałych lektorów, a Krystyna Czubówna znalazła się w bardzo nieprzyjemnej roli. Nieprzyjemnej, bo narracja jest monotonna. Nie da się tego czytać porywająco. I tu dochodzimy do trzeciego powodu – sama powieść trąci myszką. Nie dlatego, że mamy dawno za sobą rok 2001 (Clarke pisał powieść w latach sześćdziesiątych XX wieku). Sposób przedstawienia świata przyszłości jest już anachroniczny – zbyt nacechowany terminologią techniczną, inżynieryjną, biologiczną. Dziś jest to język opracowań popularnonaukowych i prasy, ale nie literatury science-fiction. Słuchając Krystyny Czubówny, wyraźnie widzimy, jak bardzo taki sposób narracji jest przestarzały, nużący. Świetna realizacja Audioteki nie jest w stanie uratować tej prozy, której czas zwyczajnie przeminął. Tak samo jak niektórych powieści Stanisława Lema czy Jerzego Żuławskiego. Kosmos nie jest już dla nas tak tajemniczy, byśmy ekscytowali się na kartach powieści astronautyką, inżynierią i technologią. Dziś czytelnik chce akcji. I tu jeszcze raz trzeba złożyć hołd Stanleyowi Kubrickowi, który „Odyseję kosmiczną 2001” potrafił na ekranie uczynić dziełem ponadczasowym. Pisarzowi ta sztuka nie wyszła.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ