Jak zaznacza we wstępie autor, książkę napisał „dla ludzi złych na to, jak się sprawy mają, i chcących coś z tym zrobić, dla ludzi sfrustrowanych systemem lub zmartwionych kierunkiem, w jakim zmierza ich państwo. Dla ludzi zaniepokojonych konkretną sprawą lub chcących mieć więcej do powiedzenia na temat zmian, które zachodzą w ich sąsiedztwie. Ci ludzie publikowali swoje opinie w mediach społecznościowych i krzyczeli na telewizor, gdy akurat nadawano wiadomości. Maszerowali w wielkiej demonstracji i wrzucili głos do urny wyborczej. Ta książka jest dla ludzi, którzy chcą coś zmienić, ale nie mają pewności, jak się do tego zabrać”.

Autor zna odpowiedzi na wszystkie frustrujące czytelników pytania i chętnie się tą wiedzą dzieli. Przekonuje, że protestowanie nie polega na chodzeniu na manifestacje i wygrażaniu władzy (np. przy pomocy transparentów), to raczej umiejętność nawiązania z nią rzeczowego dialogu w czasie starannie zaaranżowanych spotkań. Aby takie protesty przyniosły skutek, należy się do nich skrupulatnie przygotować. Jak? Matthew Bolton podaje kilka sposobów i ilustruje je przykładami protestów, które sam – jako członek Citizens UK, ruchu zajmującego się organizowaniem społeczności lokalnych – przygotowywał (z sukcesami zresztą). Autor nie obiecuje, że stosując się do jego rad, niezadowoleni obywatele wyegzekwują od władz wszystko, co chcą, z pewnością jednak zyskają narzędzie, dzięki któremu będą mogli wywierać na rządzących realny wpływ. A to na początek już całkiem dobrze.