Czwartek, 4 października 2018
WydawcaBellona
AutorAndrzej Nowak-Arczewski
RecenzentTomasz Zbigniew Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2018
Liczba stron222
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2018

Tomasz Wójcik. Ceniony dowódca Narodowych Sił Zbrojnych, a następnie Armii Krajowej na ziemi sandomierskiej i w świętokrzyskim. Zdecydowanie wyróżniający się pośród licznych tam partyzantów. Z jego ręki padł niemiecki generał Kurt Renner.

Poprzez rozmowy z mieszkańcami Sandomierza, Zawichostu, Ożarowa czy Ćmielowa autor szkicuje wizerunek Wójcika. Chłopskiego syna, zapalonego koniarza, człowieka bezgranicznie dzielnego, zuchwałego, prostolinijnego i religijnego. Przedstawia go w całej złożoności, akcentując różnorakie decyzje, wybory, wreszcie – tragizm losu przywołujący na myśl bohaterów antycznych dramatów.

Pochodził z małego miasteczka, mając lat 19 trafił do wojska, konkretnie do kawalerii, towarzyszył ekipom naszych jeźdźców, bezkonkurencyjnych w międzywojennej hippice światowej. Długo pozostawał w stopniu wachmistrza – z uwagi na niezdyscyplinowanie wobec niektórych przełożonych. Z tego też zapewne powodu nie znalazł się w składzie naszej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Berlinie. Preferowano oficerów. I piłsudczyków. Tymczasem on z domu rodzinnego wyniósł proendeckie sympatie.

Ceniony reporter Andrzej NowakArczewski omawia również kontrowersyjne zagadnienia z biografii „Tarzana”. Pisze o nie zawsze przemyślanych akcjach, za którymi szła śmierć ludzi. Dużo miejsca poświęca zagładzie podwładnych „Tarzana”, najpewniej zadenuncjowanych przez bojowników Armii Ludowej. Podaje przykłady wykonywania wyroków śmierci na konfidentach, nierzadko żydowskiego pochodzenia, tropiących partyzantów na polecenie Niemców. Opisywany, któremu w 1945 roku deptały po piętach NKWD i UB, zbiegł z Polski. Najpierw służył w formacjach wartowniczych przy armii amerykańskiej stacjonującej na terytorium Niemiec, a potem, kiedy przestał wierzyć w konflikt zbrojny miedzy Zachodem a Sowietami, wyjechał do USA. W Detroit pracował w branży motoryzacyjnej. Zdawało się, że wiodło mu się nieźle. Podobno poznał pewną niewiastę, z którą wiązał plany małżeńskie. Ofiarował jej ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, towarzyszący mu od początku wojny.

„Tarzan” zginał w niejasnych okolicznościach. Oficjalnie utonął w jeziorze, lecz poszlaki sugerują udział w tym zgonie osób trzecich. Czyżby byli to wywiadowcy Mossadu, likwidujący każdego, kto przysłużył się do śmierci ich pobratymców? Bo niektórzy oskarżają „Tarzana” o antysemityzm. Amerykańscy Polonusi są przekonani, że to izraelskie służby specjalne wykonały na Wójciku wyrok śmierci. Dowodów na nie ma, ale przecież nie bez podstaw uchodzą one za najlepsze na świecie. Oprócz – rzecz jasna – rosyjskich.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ