Poniedziałek, 29 maja 2017
WydawcaZakamarki
RecenzentJarosław Górski
Miejsce publikacjiPoznań
Tekst pochodzi z numeru MLK5/2017 dodatek "Książki dla dzieci i młodzieży"

To oczywiście przesąd, że książki są tylko dla tych dzieci, które potrafi ą już czytać. Dobra książka dla malucha żyje także wtedy, gdy osoba czytająca – mama, tata czy dziadek – zajmie się już swoimi sprawami. Dziecko zostanie z historią, którą zapamiętało i ilustracjami, które ją przypominają. Wydawnictwo Zakamarki wydaje właśnie serię książeczek, dzięki którym nieczytający czytelnik (to tylko pozorny paradoks) będzie mógł uniezależnić się od dorosłych i zupełnie samodzielnie odczytywać opowieści zapisane językiem obrazu. Będzie mógł, ale oczywiście nie będzie musiał. Obrazkowe historyjki można przecież także czytać razem z mamą czy tatą. Można także czytać innym dzieciom: młodszemu rodzeństwu, kolegom z podwórka czy przedszkola. Książeczki mają bardzo ciekawą szatę grafi czną, są także zróżnicowane nie tylko pod względem estetyki obrazu, ale także stopnia skomplikowania czy wieloznaczności fabuły. O ile „Pociągiem” Vincenta Bourgeau, opowiastkę narysowaną wyraziście i prosto „czytać” mogą już najmniejsze dzieci, takie, które dopiero co zaczęły mówić, to „Przenosiny” Arthura Geiserta będą odpowiedniejsze dla  czytelników bardziej już wyrobionych w odnajdywaniu detali obrazu, tworzeniu wariantów opowieści, umiejących nazywać emocje.

Książeczki z serii „Historia bez słów” pozwalają dzieciom wymyślać rozmaite warianty wydarzeń, nazywać i charakteryzować bohaterów – rozwijają więc ich wyobraźnię i wrażliwość. Jeżeli namówimy dzieci na to, aby opowieści te „czytały” na głos, pomożemy im także w ćwiczeniu kompetencji językowych. A co, mimo zalet pedagogicznych, najważniejsze: obrazki i całe książeczki są piękne, aż miło na nie popatrzeć.
JAROSŁAW GÓRSKI

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ