,,Przed wiejskim
sklepem pan lekko zawiany,
widząc nas w strojach
historycznych:
– O, panowie
występują
w ,,Starej baśni!” Ja występowałem
w ,,Ogniem i mieczem” – mieczem to ja mało, ale ognia to dawaliśmy cały czas!”

Anegdotę tę przekazali Tytusowi
Byczkowskiemu trzej wojowie, członkowie Drużyny Jomsborg Vikings
Hird, pracującej na planie filmu
Jerzego Hoffmana. Sam Tytus Byczkowski jest rysownikiem specjalizującym
się w karykaturze portretowej
oraz reporterem i publicystą,
autorem książki będącej pokłosiem
obecności na planie filmowym ,,Starej baśni”, według powieści Józefa
Ignacego Kraszewskiego. Składa
się ona po części z takich anegdot,
jak zacytowana na początku, ale głównie z rozmów i wypowiedzi
osób zaangażowanych w pracę nad tą superprodukcją historyczną.
Poznajemy różne opinie o kolegach
i współpracownikach, wspomnienia
oraz refleksje, niekiedy na tematy uniwersalne, np. poruszające
problem opatrzności w życiu człowieka,
m.in. Daniela Olbrychskiego, Jerzego Treli, Michała Żebrowskiego,
Małgorzaty Foremniak, Ewy Wiśniewskiej,
Anny Dymnej, Jarosława
Żamojdy, Macieja Kozłowskiego, Wiktora Zborowskiego. No i oczywiście
reżysera Hoffmana, który oprócz podkreślenia rodzinnej atmosfery na planie opowiada także o początkach swojej drogi artystycznej (niektórzy mówią, że pan Jerzy wpadł na pomysł
sfilmowania powieści Kraszewskiego jeszcze w liceum, ale on sam nie pamięta tego dokładnie). Autora
książki interesują jednak nie tylko gwiazdy, oddaje również głos wielu osobom z personelu pomocniczego, bez których nie mógłby przecież powstać
film. Rozmawia z asystentami reżysera, kostiumologami, pirotechnikami,
kaskaderami, operatorami, oświetlaczami, statystami, koniuszymi,
specjalistami od militariów, lekarzem
oraz z dyrektorem Muzeum Archeologicznego
w Biskupinie, gdzie powstawały zdjęcia. Całości dopełniają
dowcipne karykatury rozmówców
Byczkowskiego oraz liczne zdjęcia
z planu.