Udana próba opisania miejsca nieobecnego w folderach turystycznych. Papua-Nowa Gwinea to ciągle tabula rasa. Paweł Zgrzebnicki – renomowany podróżnik, fotograf i eksplorer (odbył wyprawy do przeszło siedemdziesięciu państw!) – przedstawia jej dzieje, kulturę, przyrodę i obyczajowość rzeczowo. Koloryzując narrację własnymi przeżyciami z pobytu na tej wyspie. W efekcie obcujemy z relacją obrazującą tereny wciąż określane jako dziewicze. To jedno z ostatnich miejsc globu, gdzie ciągle nie dotarła cywilizacja. Dzikie plemiona Asaro i Simbu, kultywujące tajemnicze rytuały i zabobony, przerażają. Trzeba tym bardziej docenić odwagę autora narażającego się na niebezpieczeństwo, by do nich dotrzeć.
Zgrzebnicki w „Papui-Nowej Gwinei” spotkał też… krajana. Był nim misjonarz. Potwierdzający, że na wyspie ciągle można spotkać się z… kanibalizmem.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko życzyć państwu smakowitej lektury!