Wiele osób pamięta wstrząsającą relację Władysława Bartoszewskiego z apelu w obozie Auschwitz: „stało nas z pięć tysięcy mężczyzn, wyprężonych na baczność. Byliśmy widzami, żaden z nas nic nie zrobił. Ja też tam byłem i też nie zrobiłem nic, i uważam to dziś jeszcze za życiowy wstyd, choć rozumiem to wszystko. Co przez zastraszenie można osiągnąć w ciągu paru godzin. Jak można poniżyć człowieka w tak krótkim czasie. Co można z człowiekiem zrobić. Było to celowo zorganizowane widowisko. I cel osiągnięto: baliśmy się”.
Bali się też więźniowie Treblinki, ale jednak przełamali ten śmiertelny strach. W tym obozie zgładzono ponad milion ofiar, niemal tyle samo, co w Auschwitz. Ale 2 sierpnia 1943 roku właśnie w Treblince wybuchło powstanie, w którym zginęło kilkuset więźniów i kilku strażników. Blisko 400 więźniów zbiegło z obozu, 85 z nich przeżyło i doczekało się wyzwolenia. Autor przedstawia obóz, nieludzie warunki, jakie w nim panowały, mechanizm fabryki śmierci, jak też przebieg tego wyjątkowego powstania. Rekonstruuje wydarzenia niczym w reportażu historycznym na podstawie wszelkich dostępnych źródeł, jakimi są świadectwa ocalałych, zeznania sądowe z późniejszego procesu oprawców Treblinki czy raporty podziemia. Jak stwierdził jeden z recenzentów, są to „wyżyny europejskiej literatury faktu”. Gwoli prawdy historycznej trzeba wspomnieć, że powstanie wybuchło również w obozie w Sobiborze. 14 października 1943 roku zabito tam dwunastu niemieckich esesmanów, a do pobliskiego lasu zdołało zbiec kilkuset więźniów, z których 40 do 70, jak szacują historycy, przeżyło wojnę. To są jedyne dwa znane przypadki, gdy więźniowie obozów koncentracyjnych przełamali strach i pomimo ogromnych ofiar części z nich udało się odzyskać upragnioną wolność.