Urocza, zabawna historia kryminalna z detektywem-amatorem w spódnicy. To druga, niestety mniej udana powieść Katarzyny Gurnard. Pierwsza – „Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie” to kryminał w eleganckim stylu – tradycyjny w najlepszym tego słowa znaczeniu, napisany z poczuciem humoru, a także z szacunkiem dla inteligencji czytelników. „Wioletka…” to lekka komedia kryminalna. Główna bohaterka jest przebojowa, ambitna, miła, do tego ma bujną wyobraźnię i nieco mniej zdrowego rozsądku. Kilkukrotnie zmieniała już zawody, wreszcie uznała, że najlepiej się sprawdzi, rozwiązując kryminalne zagadki. Tyle że jest całkowitym zaprzeczeniem pełnokrwistego detektywa, co oznacza… tarapaty.
Czasoumilacz i rozweselacz na słotne jesienne wieczory.