środa, 18 sierpnia 2010
WydawcaWydawnictwo Literackie
AutorJacek Dukaj
Recenzent(ł)


Najbardziej przereklamowana książka 2009 roku.
Stan wojenny widziany oczyma małego chłopca
jest ponurą baśnią, koszmarem sennym. Dukaj
operuje tak schematycznymi obrazami grudnia
1981 roku, że horror zakrawa o groteskę. Straszno,
głucho, ciemno i mały naiwny chłopczyk, który
stawia opór siłom zła. Złu brakuje jednak jakiejkolwiek
logiki w działaniu, przez co jest nieprzekonujące.
A chłopiec-bohater stawia zaskakująco
mało pytań. Oczywiście konwencja snu zezwala
na przejaskrawienia, na brak logicznego sensu zdarzeń, na brak kontaktu
z prawdziwymi uczuciami (strach jest tu tak samo nierzeczywisty jak
opresja), w baśni można bawić się w dowolny sposób realiami – tylko po
co? Baśń powinna mieć swój morał, a tego u Dukaja brak. Wydaje się,
że noc 13 grudnia 1981 roku to jedynie sprytny wybieg autora, marketingowy
chwyt dla pozyskania zainteresowania. I to się doskonale udało,
zwabił krytyków książką, która bez scenerii stanu wojennego przeszłaby
bez echa. Rynkowo świetny zabieg, ale czytelnik ma prawo czuć się
rozczarowany. Sama forma narracji przypomina mroczne baśnie Neila
Gaimana. Niewątpliwie atutem książki jest dźwiękonaśladowczy język
z masą neologizmów, które samym brzmieniem słów przemawiają do
wyobraźni. Zgrzyty i warkoty ułożone ze słów kojarzyć muszą się z poezją
futurystów, ale są bardzo silnie osadzone w opisywanej rzeczywistości
– pełnej złomotów, milipantów, bubeków, szpicli i stalowych suk.

Wersję audio świetnie interpretuje Jan Peszek, nagranie zajmuje ponad
trzy godziny. Do słuchania na dobranoc dla niegrzecznych dzieci.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ