Piątek, 2 grudnia 2016

W Polsce podstawowym ośrodkiem prowadzącym badania czytelnictwa jest Biblioteka Narodowa. Tradycyjnie działalność ta odbywała się w trybie dwuletnim, jednak począwszy od 2015 roku, w związku z funkcjonowaniem Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, Narodowa Książnica zintensyfikowała działania w tym obszarze. W rezultacie ostatnia aktywność Pracowni Badań Czytelnictwa Biblioteki Narodowej na tym polu przypadła na jesień 2015 roku. Badanie na zlecenie Narodowej Książnicy zrealizowane zostało przez TNS OBOP. Inaczej niż dotychczas, szczegółowe wyniki badań opublikowano już w kilka miesięcy po ich przeprowadzeniu, a nie jak działo się to dotychczas po ponad roku.

Badania BN służą przede wszystkim analizie charakteru zmian, jakie zachodzą w głównych wskaźnikach czytelnictwa, także uwarunkowań społecznych sprzyjających czytelnictwu i tych, które stanowią barierę dla jego upowszechnienia. Badania przynoszą również charakterystyki wyborów lekturowych współczesnych polskich czytelników oraz ewolucji praktyk lekturowych w internecie.

Analizując historyczne dane Biblioteki Narodowej, najgorszy wynik badań w historii czytelnictwa w Polsce w XXI wieku pochodzi z 2008 roku, kiedy wskaźnik czytelnictwa wyniósł zaledwie 38 proc. Od tego czasu od setek czytelników książek w Polsce oscylował wokół wartości 2/5, w latach 1994-2004 był bliższy 3/5. Wyraźny spadek nastąpił zatem około dekadę temu. Liczba deklarujących lekturę co najmniej jednej książki w ciągu ostatniego roku spadała w latach 2004-2008.

W kolejnej edycji badania, w 2010 roku, do przynajmniej jednokrotnego kontaktu z jakąkolwiek książką w ciągu 12 miesięcy przyznało się 44 proc. Polaków. W rozważaniach publicystycznych pojawiła się wówczas nadzieja, że kolejne wyniki badań sygnalizować będą, jeżeli nie trwałą poprawę w tym zakresie, to chociaż pewną stabilizację liczby czytających. Niestety, badanie zrealizowane jesienią 2012 roku wykazało, że minimum jednokrotny, a zatem można przyjąć, że wręcz incydentalny kontakt z jakąkolwiek książką w ciągu roku poprzedzającego badanie, zadeklarowało nieco ponad 39 proc. Polaków, a więc tylko 1 proc. więcej niż w 2008 roku i aż o 5 proc. mniej niż w 2010 roku. Wynik ten zaskakiwał, a także dodatkowo niepokoił, ponieważ w pytaniu badawczym książkę zdefiniowano szeroko – włączając do tej kategorii także albumy, poradniki, encyklopedie, słowniki, a także publikacje w formie elektronicznej.

Kolejna fala badań czytelnictwa Biblioteki Narodowej, które przeprowadzono w okresie listopad-grudzień 2014 roku, ponownie dała powody do umiarkowanego optymizmu. Jej wyniki wskazały bowiem, iż w okresie roku poprzedzającego badanie przynajmniej jedną książkę przeczytało 41,7 proc. Polaków. Ten wzrost o 2,5 proc. został przyjęty przez organy państwa odpowiedzialne za kulturę oraz media z umiarkowanym optymizmem. Jak już wspomniano, z uwagi na zainicjowany na przełomie 2014 i 2015 roku Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa, BN otrzymała odpowiednie wsparcie finansowe od MKiDN, które pozwoliło na systemowe zwiększenie częstotliwości ogólnopolskich badań czytelnictwa. W rezultacie najbardziej aktualne wyniki badań BN pochodzą z jesieni 2015 roku. W światowym dyskursie
badawczym podkreśla się dziś przede wszystkim związki powszechnego czytelnictwa ze sprawą równości – politycznej, społecznej i ekonomicznej. Biegłość w korzystaniu z różnych mediów i w mierzeniu się z różnymi typami tekstów traktuje się jako rodzaj kapitału, pozwalającego na awans społeczny bądź skuteczne działanie w sferze publicznej. Społeczne zróżnicowanie związane z uczestnictwem w kulturze pisma badacze czytelnictwa traktują równie poważnie jak ekonomiści zróżnicowanie dochodowe. Staramy się wprowadzić tę perspektywę również do naszych badań,  uważnie analizując relację pomiędzy podejmowaniem rozmaitych praktyk lekturowych a zajmowaną pozycją społeczną – deklarują autorzy raportu z badania BN(13).

W odpowiedzi na oczekiwanie środowisk żywotnie zainteresowanych promocją czytelnictwa oraz mediów, najnowsze projekty badawcze charakteryzuje coraz szerszy zakres, wychodzący daleko poza wyłącznie czytelnictwo książek, pozwalający kontakty z kulturą pisma analizować w znacznie szerszym kontekście kulturowo-cywilizacyjnym. Dlatego też wyniki badań Biblioteki Narodowej z końca 2015 roku obejmują pięć głównych obszarów tematycznych: „Czytanie książek”, „Kultura pisma”, „Socjalizacja czytelnicza”,
„Biblioteki i źródła książek”, „Korzystanie z internetu”.

I tak, 37 proc. respondentów zadeklarowało lekturę co najmniej jednej książki w roku poprzedzającym badanie. Podkreślmy także, iż śledząc wieloletni trend, a więc porównując dane z roku 2000 i 2015, wyraźnie widać, że spadek czytelnictwa silniej zaznaczył się wśród mężczyzn niż wśród kobiet, był większy w miastach niż na wsi i wśród nastolatków niż wśród emerytów. Poziom czytelnictwa zmalał też zwłaszcza wśród osób z wykształceniem wyższym i zasadniczym zawodowym. Jednak specjaliści ds. czytelnictwa twierdzą, że spadek czytelnictwa ma największe – zwłaszcza negatywne –znaczenie w przypadku osób młodych. Dotychczasowa praktyka badawcza wyraźnie wskazuje bowiem, że kluczowym okresem dla kształtowania się postaw czytelniczych są dzieciństwo i młodość. W rezultacie badani, którzy w dzieciństwie lub w wieku dorastania obracali się wśród czytelników bądź byli zachęcani do czytania, zdecydowanie częściej czytają w dorosłości.

Dodatkowo, tak jak było to w latach poprzednich, zmienną najsilniej determinującą czytanie książek było wykształcenie – im wyższe, tym wyższy odsetek czytelników. Czytelnictwo jest także wyższe wśród kobiet niż wśród mężczyzn. O ile jeszcze w 2012 roku notowano nieco silniejszą zależność pomiędzy czytelnictwem a płcią wśród badanych bez wyższego wykształcenia, o tyle od roku 2014 siła tego związku jest podobna we wszystkich grupach wykształcenia.

Analizując przyczyny spadku czytelnictwa w Polsce, warto zwrócić uwagę na fakt, że o tym, iż nie czytają książek, uczestnicy badania mówią z coraz większą otwartością i zdecydowaniem. Biblioteka Narodowa od 2012 roku pyta nieczytających respondentów o to, kiedy przestali czytać. Celem tego pytania jest przede wszystkim chęć ustalenia postaw wobec książek. Oto jak, zdaniem autorów badania, należy interpretować odpowiedzi respondentów: „Nigdy” traktujemy jako gest najbardziej zdecydowanego odcięcia się od praktyki ich czytania, „Tak, ale ostatnio rzadziej sięgam po książki” – to odpowiedź przychylna kulturze książki, nieoznaczająca definitywnego zerwania (14).

Co warte podkreślenia, w odpowiedziach badanych rysuje się coraz wyraźniejszy trend do udzielania coraz bardziej zdecydowanych odpowiedzi. W badaniu z 2015 roku przybyło zwłaszcza osób  deklarujących, że czytały tylko w szkole, kosztem tych, które nie czytają jedynie „ostatnio”.

Co gorsza, w porównaniu np. z badaniem z 2012 roku przybyło obecnie zwłaszcza młodszych respondentów, którzy podkreślają, że koniec edukacji szkolnej stanowił dla nich również zmierzch kontaktu z książkami. Jak zatem zjawisko to interpretują badacze? To przesunięcie najpewniej nie oznacza zmiany na poziomie praktyk (dla młodszych badanych „po zakończeniu edukacji” i „ostatnio” – oznacza w praktyce ten sam okres). Badani częściej wybierają odpowiedź bardziej definitywną. Można powiedzieć, że książce przybyło zdecydowanych przeciwników. Rzadko zdarza nam się sprzeciwiać zdecydowanie rzeczom błahym. Innymi słowy: bardziej wyraziste gesty odcięcia wobec kultury książki mają najpewniej źródła w samej tej kulturze. Jest w niej prawdopodobnie coś, co niektórych do niej zniechęca (15).

Kolejnym obszarem zainteresowań badawczych BN była „Kultura pisma”. Zdaniem autorów raportu zróżnicowanie praktyk czytelniczych można, w uproszczeniu, opisać za pomocą zasady kumulacji: ze statystycznego punktu widzenia podejmowanie jednej z praktyk (np. czytanie gazet lub dłuższych tekstów) sprzyja podejmowaniu innych (np. czytaniu w internecie bądź czytaniu książek) (16).

Wspomniana zasada kumulacji pozwala natomiast postawić tezę o biegunach czytelniczego zaangażowania: o grupach badanych, którzy na wszystkie pytania o praktyki czytelnicze odpowiadają twierdząco i takich, którzy równie konsekwentnie zaprzeczają. Odsetek tych pierwszych w 2015 roku wynosił 22 proc. ogółu badanych, drugich – 14 proc. Podobnie jak w omówieniach badań z lat 2012 i 2014, także analiza przeprowadzona w 2015 roku potwierdza środowiskowe uwarunkowania czytania, w tym zasadność stwierdzenia, że czytelnicy wychowują się i obracają przede wszystkim wśród innych czytelników (17).

Statystyka wskazuje również na pewne oczywistości – większe zaangażowanie czytelnicze, jak i obracanie się wśród czytelników (tj. określanie większości członków własnej rodziny lub grupy przyjaciół jako  czytelników książek) wiążą się z wyższą pozycją w hierarchii wykształcenia, większym zadowoleniem z własnej sytuacji zawodowej i większą stabilnością zatrudnienia.

Jak twierdzą autorzy raportu z badania BN: Intensywność obecnych praktyk czytelniczych ma związek z przebiegiem socjalizacji czytelniczej oraz rodzinnymi zasobami kapitału kulturowego. Czytanie  książek wymaga nabycia specyficznych kompetencji oraz długotrwałego i powtarzalnego treningu, czemu sprzyja właściwe wsparcie otoczenia rodzinnego. Pasjonatom książek stosunkowo łatwo jest przekazać tę postawę dzieciom i wychować kolejnych czytelników, podobnie rodzicom z wyższym wykształceniem i większymi zasobami kapitału kulturowego (18).

Na szczęście powyższe obserwacje nie prowadzą do smutnej i nieuniknionej konstatacji, iż niemożliwe jest ukształtowanie przyszłych czytelników książek w środowiskach o niskich zasobach kapitału kulturowego i przewadze osób nieczytających. Alternatywą dla takiego pierwotnego środowiska są bowiem aktywności takie jak: korzystanie z bibliotek, pozytywny wpływ nauczyciela oraz intensywny trening czytelniczy w postaci sumiennego czytania lektur szkolnych i nieobowiązkowych książek dla własnej przyjemności.

Następny obszar analizowany przez specjalistów z BN to „Biblioteki i źródła książek”. Książki czytane przez czytelników, o ile nie pochodzą z domowego księgozbioru, z reguły są pożyczane od znajomych lub kupowane. Każde z tych źródeł wskazała 1/3 czytelników książek (33 proc. – zakupy książek, 30 proc. – księgozbiór domowy). Tymczasem w dalszym ciągu minimalne, przynajmniej w deklaracjach badanych, pozostaje znaczenie książek pobieranych z internetu. Czytanie książek z biblioteki i korzystanie z niej to dwie różne sprawy.

Dodajmy również, że według ustaleń BN, najwyższy odsetek zarówno korzystających z bibliotek, jak i czytających wypożyczone z nich pozycje występuje w grupie osób czytających siedem lub więcej książek rocznie, w grupie uczniów i studentów oraz w najmłodszej grupie wiekowej – 15-19-latków.

Jeżeli chodzi o zakup książek, to oprócz pasjonatów lektury, na nabycie nowości w celu ich przeczytania częściej decydują się osoby zadowolone z własnej sytuacji materialnej, posiadające wyższe wykształcenie, mieszkające w miastach powyżej 500 tys., a także osoby czytające prasę społeczno- polityczną, regularni użytkownicy internetu oraz systematyczni czytelnicy wiadomości i prasy w sieci. Osoby, które same kupują książki, statystycznie częściej otrzymują je także w prezencie. Po zawężeniu pytania o zakupy książkowe do pozycji niezwiązanych z podręcznikami szkolnymi, to wyniki będą bardzo zbliżone do badania z 2014 roku – podsumowuje tę kwestię raport BN (19).

Tymczasem zakup przynajmniej jednej książki w 2015 roku zadeklarował co czwarty respondent (26 proc.), z czego więcej niż dwie książki kupił co dziesiąty (11 proc.). Kolejne 11 proc. to respondenci, którzy co prawda osobiście książek nie kupują, ale robią to pozostali domownicy. Z drugiej strony, 63 proc. badanych mieszka w rodzinach, w których nie kupuje się żadnych książek lub są to wyłącznie podręczniki szkolne.

Zmiany jakie dokonały się w metodologii badań czytelnictwa prowadzonych w ostatnich kilku latach przez Bibliotekę Narodową niejako wymusił popyt na wiarygodne dane statystyczne, dotyczące tego aspektu kulturowej aktywności Polaków. Nieco nieoczekiwanie w tym obszarze pojawiła się także swoista konkurencja dla badań Narodowej Książnicy. Chodzi przede wszystkim o projekt badawczy „Kierunki transformacji czytelnictwa w Polsce”, realizowany w latach 2013-2014 przez Polską Izbę Książki, a współfinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który będzie miał swoją kontynuację także w kolejnych latach.

W poprzednich wydaniach „Rynku książki w Polsce” pisaliśmy szczegółowo o wynikach badania  założycielskiego zrealizowanego w ramach tego projektu, który został zakończony na przełomie 2014 i 2015 roku. Przypomnijmy zatem kilka najważniejszych wskaźników zdiagnozowanych w ramach tego projektu20. Zresztą projekt PIK nie dotyczył wyłącznie czytelnictwa książek – jego charakter był znacznie szerszy i obejmuje niemal wszystkie występujące dziś formy kontaktu z tekstem pisanym niezależnie od formy i miejsca prezentacji. Badanie PIK uwzględniało m.in. analizę czytelnictwa w kontekście innych form spędzania wolnego czasu, częstotliwość kontaktu z tekstem, proces nabywania książek, a także ich społeczny obieg.

I tak, wśród najchętniej wybieranych form spędzania wolnego czasu respondenci najczęściej wskazywali oglądanie telewizji (73 proc. wskazań), a czytanie książek preferowało 41 proc. respondentów. Jednocześnie lektura wygrała z takimi formami spędzania wolnego czasu jak: przeglądanie stron internetowych (35 proc.), spędzanie czasu ze znajomymi i przyjaciółmi (34 proc.), odpoczynek (31 proc.), słuchanie muzyki (20 proc.), wysypianie się (24 proc.) czy uprawianie sportu (21 proc.). Ponadto na  wyraźnym marginesie preferowanych form spędzania wolnego czasu znalazło się słuchanie książek audio, które wskazało zaledwie 1 proc. badanych.

W powszechnym mniemaniu czytanie jest jedną z czynności wykonywanych by uprzyjemnić sobie czas. Jednak badanie PIK wskazało, że w poprzedzającym je dniu książkę dla przyjemności czytało zaledwie 17 proc. odpowiadających. Do takiej lektury w okresie do miesiąca czasu przyznało się 25 proc. ankietowanych, w ciągu roku – 20 proc., w okresie bardziej odległym książkę czytało 29 proc. populacji, a nigdy – 8 proc.

Paradoksalnie jednak za najbardziej pożyteczną formę spędzania czasu uczestnicy badania uznali czytanie książek. Właśnie na nią wskazało 74 proc. badanych. Lekturę gazet i czasopism preferowało 65 proc. ankietowanych, a wyraźnie gorzej oceniono takie aktywności jak oglądanie filmów w kinie (60 proc.), oglądanie przedstawień w teatrze, chodzenie na koncerty (57 proc.) oraz oglądanie wystaw w galeriach czy muzeach (57 proc.). Natomiast 36 proc. respondentów za wartościowe zajęcie uznało słuchanie książek.

Ponadto raport z badania założycielskiego PIK ujawnił ciekawy obraz aktywności czytelniczej, nie tylko w zazwyczaj rozpatrywanym dotychczas okresie jednego roku, ale także w krótszym okresie, a mianowicie  miesiąca poprzedzającego samo badanie.

Lekturę minimum jednej książki w wersji papierowej w poprzednich 12 miesiącach zadeklarowało 68 proc. respondentów, 15 proc. z badanych miało kontakt z dwiema-trzema książkami, a 13 proc. zaczęło czytać lub przeczytało od czterech do pięciu książek oraz między siedem a dziesięć pozycji. Przeczytanie fragmentu, bądź całości 11 do 20 książek deklarowało 9 proc. badanych. Natomiast ponad 20 książek czytało 10 proc. respondentów.

W roku poprzedzającym badanie ani jednej książki drukowanej nie przeczytało 31 proc. badanych. Tymczasem aż 91 proc. stwierdziło, że nie miało kontaktu z książkami elektronicznymi, a 92 proc. nie korzystało w tym czasie z audiobooka.

Polska Izba Książki kontynuowała swój projekt badawczy także w 2015 roku. Raport z tego projektu zawiera zarówno analizę wszystkich najważniejszych badań czytelnictwa w Polsce w latach 2010-2015, opracowaną przez dr hab. Janusza Kosteckiego, jak i wyniki ilościowego badania postaw czytelniczych z 2015 roku, które przeprowadziła firma Millward Brown (21).

Głównym zadaniem, jakie jeszcze w 2013 roku postawili sobie inicjatorzy i realizatorzy badania PIK, było poszukiwanie odpowiedzi na liczne pytania o praktyki lekturowe dorosłych Polaków – w tym o to, jak wyglądają, czy, jak i dlaczego się zmieniają? Dlatego druga edycja projektu, przeprowadzona w 2015 roku, skoncentrowana była przede wszystkim na szczegółowej analizie stanu badań nad czytelnictwem w Polsce w latach 2010-2014 oraz na kontynuacji badania ilościowego przeprowadzonego dwa lata wcześniej. Jednak ze względów finansowych formularz badawczy z września 2015 roku został zaprojektowany znacznie skromniej niż ten z 2013 roku. Mniejsza była również próba objęta badaniem (1000 osób).

Podobnie jak w premierowej edycji projektu PIK, pierwsza część badania ilościowego dotyczyła dostępu do różnych urządzeń elektronicznych, umożliwiających korzystanie z rozmaitego typu tekstów kultury. Najwyższy procent wskazań przypadł na telefon komórkowy (67 proc.), a w dalszej kolejności na: komputer przenośny (51,2 proc.) oraz dostęp do telewizji kablowej (49,6 proc.). Z kolei jako posiadacz/ka smartfonu zadeklarowało się 35,9 proc. respondentów, a posiadanie jakiegokolwiek urządzenia pozwalającego na korzystanie z telefonii komórkowej zgłosiło 88 proc. odpowiadających.

Projekt PIK wprowadza pojęcie „diety tekstowej”, związane z aktywnością respondentów w dniu poprzedzającym badanie. Służy ono wskazaniu miejsca praktyk lekturowych wśród innych typów czynności. Najwyższy procent wskazań uzyskało oglądanie telewizji (66 proc.), spędzanie czasu z najbliższą rodziną (54,2 proc.) i wspólne posiłki (47,2 proc.). Natomiast czytanie jakichkolwiek tekstów zadeklarowało 10,5 proc. badanych. Wspomnijmy tylko, że oglądanie telewizji jest znacznie powszechniejsze wśród kobiet (69,2 proc. wskazań), a jednocześnie ta najpopularniejsza ze wskazywanych czynności zyskuje na popularności wraz z wiekiem respondentów. W najmłodszej grupie telewizję ogląda 56,6 proc., a w najstarszej aż 74,8 proc. badanych. Z drugiej strony domeną młodych z pewnością pozostaje korzystanie z internetu (65,3 proc. wskazań w najmłodszej grupie wiekowej), podczas gdy w najstarszej odsetek ten wyniósł zaledwie 11,5 proc.

Niezależnie od czynności wykonywanej w dniu poprzedzającym badanie, respondenci musieli zadeklarować również, jakiego rodzaju teksty wówczas czytali. I tak, blisko 44 proc. badanych stwierdziło, że poprzedniego dnia nie miało kontaktu ze słowem pisanym w żadnej formie. Tymczasem 20 proc. czytało SMS-y lub powiadomienia z portali społecznościowych, a 14,8 proc. – krótkie wpisy i wiadomości internetowe. Osób czytających inne teksty w internecie (z wyłączeniem kategorii user-generated content, tj. wpisów w portalach społecznościowych, komunikatorach, czatach) było łącznie 13,9 proc. Lekturę prasy papierowej zadeklarowało natomiast 18,2 proc. respondentów.

Zarówno prasę papierową, jak i książkę tradycyjną wymieniano częściej niż ich odpowiedniki elektroniczne (odpowiednio 18,2 proc. wobec 4,7 oraz 7,2 przy 1,3 proc.). Tymczasem z jakąkolwiek  formą książki (zarówno papierową, jak i czytaną na ekranie urządzenia elektronicznego oraz słuchaną w formie audiobooka) zetknęło się w ciągu dnia poprzedzającego badanie 8,6 proc. respondentów. Ponadto, książki czytano w zdecydowanej większości dla przyjemności (81,5 proc.), a tylko 13,9 proc. czytelników stwierdziło, że robiło to z obowiązku.

Podstawowe pytanie o czytelnictwo książek zadano, odwołując się do możliwie szerokich doświadczeń respondentów z okresu ostatnich dwunastu miesięcy, proszono bowiem o uwzględnienie: po pierwsze – kontaktów z książkami w dowolnej formie, a więc papierowej, elektronicznej (e-book) lub dźwiękowej (audiobook), po drugie – zarówno lektury książek w całości, jak też we fragmentach lub choćby ich przeglądania. Pytanie miało zatem charakter inkluzyjny i mierzyło możliwie szeroki kontakt z książkami. Twierdząco odpowiedziało na nie 37,2 proc. badanych. Jak podkreślają autorzy badania, oznacza to, że blisko 2/3 respondentów nie miało w ciągu ostatniego roku nawet pobieżnej styczności z książką w jakiejkolwiek postaci (22).

Z raportu PIK wynika, że zmienną najsilniej różnicującą zasięg czytelnictwa jest wykształcenie. Spośród osób z wykształceniem wyższym czytanie książek w ciągu ostatniego roku zadeklarowało 62,6 proc., z co
z kolei oznacza odwrócenie proporcji w stosunku do wyniku populacji generalnej. Jeszcze silniejsze zróżnicowanie zachodzi, gdy pod uwagę bierzemy płeć badanych – do lektury książek w ciągu ostatniego roku przyznało się aż 72,8 proc. kobiet (spośród kobiet z wykształceniem wyższym – 78,7 proc.).

Badanie wskazało również na silny związek czytelnictwa ze środowiskiem rodzinnym respondentów. Z raportu wynika bowiem, że istotnie częściej czytają osoby, których matki miały co najmniej wykształcenie średnie oraz te, które w dzieciństwie często słuchały książek czytanych im przez rodziców (61,3 proc.).

W projekcie PIK dokładnie przeanalizowano również „strukturę” i częstotliwość czytelnictwa Polaków. Wśród respondentów, którzy w ciągu ostatniego roku czytali książki, większość (64,4 proc.)  zadeklarowała lekturę nie więcej niż siedmiu publikacji, a tylko niespełna 1/3 przeczytała ich siedem i więcej. Tak więc zbiorowość czytelników składa się w przeważającej części z czytelników  okazjonalnych. W całej populacji odbiorcy aktywni stanowią zaledwie 11,6 proc. – czytamy w raporcie z badania (23). Częściej lekturę siedmiu i więcej książek deklarowały osoby, którym czytano je w szkole lub w bibliotece (odpowiednio 38,3 proc. i 42,6 proc.). To z kolei doprowadziło realizatorów badania do wniosku, że zmienne społeczno- demograficzne lepiej wyjaśniają sam fakt czytania niż jego intensywność. W przypadku tej ostatniej charakterystyki, rysuje się raczej korelacja ze zmiennymi opisującymi funkcjonowanie jednostki w otoczeniu społecznym, zwłaszcza w okresie socjalizacji (24).

Istnienie wyraźnych barier ograniczających kontakt z książkami zadeklarowało ponad 60 proc. badanej populacji, z czego 40,6 proc. wskazało na brak czasu, a 9,3 proc. na zbyt wysokie ceny książek. Paradoksalnie, 26,1 proc. spośród osób nieczytających książek stwierdziło natomiast, że nie dostrzega żadnych barier w kontaktach z nimi. To natomiast oznacza, że 16,4 proc. wszystkich respondentów nie sięga po książki, gdyż po prostu nie czuje takiej potrzeby. Niestety, odsetek ten może być faktycznie jeszcze wyższy, gdyż pewna część osób udzielających najpopularniejszej odpowiedzi (brak czasu) też może mieścić się w kategorii niezainteresowanych czytaniem. Powoływanie się na brak czasu oznacza bowiem na ogół, że nie przywiązuje się do lektury większej wagi – zaznaczono w raporcie PIK (25).

Natomiast wśród czynników, które wpływają na czytelnicze wybory Polaków, uczestnicy badania PIK najczęściej wskazywali własne zainteresowania (58,3 proc.) oraz rekomendacje znajomych czy rodziny (45,5 proc.). Nieco większym zaufaniem cieszyły się recenzje innych czytelników (21,7 proc.), listy bestsellerów (13,4 proc.) czy wymogi związane z pracą lub nauką (13,3 proc.).

Przez lata podstawowym problemem polskich badań czytelnictwa był… brak konkretnych wniosków, a przed wszystkim analizy zebranych danych statystycznych, której rezultaty pozwalałyby na stworzenie jednolitych strategii ogólnospołecznych służących aktywizacji czytelniczej Polaków.

Wydaje się, że wyraźny impas w tym zakresie został przełamany w 2016 roku. Zrealizowane badanie umiejscowiło czytanie książek na tle czytelnictwa rozumianego możliwie szeroko, tj. lektury tekstu w jakiejkolwiek formie. (…) Wydaje się, że uzyskany rezultat należy interpretować w świetle obserwacji, że czytanie staje się czynnością bezwiedną, nie wyróżnianą jako odrębna aktywność i przez to trudną do przywoływania w odpowiedzi na pytanie kwestionariusza. Motywem czytania w większości przypadków są okoliczności sytuacyjne, praktyczna potrzeba a nie intencjonalna decyzja poświęcenia czasu na lekturę. (…) O ile więc dane z badania o niespecyficznym kontakcie z tekstem można uznawać za niedoszacowane, o tyle – niestety – interpretacja przez pryzmat tendencji zachodzących w obrębie zjawiska komunikacji nie przynosi bardziej optymistycznych wniosków na temat zasięgu czytelnictwa tekstów profesjonalnie tworzonych z myślą o szerokim gronie odbiorców (czyli książek czy prasy) – wybrzmiewa, trzeba przyznać, iż jest to dość pesymistyczny fragment podsumowania opublikowanego w raporcie z badania PIK26.

Jakie zatem wnioski jesteśmy w stanie wyciągnąć z przywoływanych powyżej wyników ogólnopolskich badań czytelnictwa? Najbardziej istotna wydaje się w tych okolicznościach odpowiedź na pytanie, dlaczego czytelnictwo nie rośnie? Analizowany wcześniej raport Biblioteki Narodowej z 2015 roku przynosi polemikę z jedną z najczęściej formułowanych quasi publicystycznych tez o rywalizacji o konsumencką uwagę, jaka odbywa się między książką a telewizją. Twierdzenie, jakoby telewizja i książki konkurowały
ze sobą w przypadku obecnych czytelników, wydaje się jednak ryzykowne (tj. w przypadku sondażu z 2015 roku). Jeśli przyjrzymy się związkom zwyczajów czytelniczych z telewizyjnymi, dostrzeżemy, że zależność nie jest wcale prosta: wprawdzie im więcej oglądamy telewizji, tym mniej czytamy, jednak również wśród oglądających telewizję powyżej czterech godzin dziennie można znaleźć intensywnych czytelników – ich udział w tej grupie jest w dodatku taki sam, jak średni odsetek czytelników intensywnych w całej populacji. Oznacza to, że z pewnością można robić i jedno, i drugie. Choć trzeba mieć dużo czasu, żeby być zarówno namiętnym telewidzem, jak i zaangażowanym czytelnikiem. Pewnie dlatego aż 40 proc. badanych, którzy czytają co najmniej siedem książek rocznie, a przy tym oglądają codziennie telewizję przez co najmniej dwie godziny, stanowią osoby nieaktywne zawodowo (przy czym 25 proc. to emeryci). Trzy czwarte tej telewizyjno-literackiej grupy stanowią kobiety – twierdzą badacze z BN27.

Idąc dalej, badacze stawiają również tezę, według której niższe czytelnictwo dzisiejszych nasto- i dwudziestolatków kiepsko rokuje dla czytelnictwa przyszłych trzydziesto- i czterdziestolatków (28). Dlatego ważnym wyzwaniem dla promujących czytelnictwo wydaje się znalezienie nie tylko sposobu na to, by młodzież czytała więcej, ale i na to, by osoby po długim okresie nieczytania wróciły do książek. Warto również podkreślić spadek czytelnictwa wśród osób z wykształceniem zasadniczym  zawodowym. W latach 90. dwie piąte z nich uważało książki za swoje medium, obecnie odsetek ten jest niższy. Ta zmiana zapewne wiąże się ze spadkiem prestiżu szkolnictwa zawodowego, postępującym od lat 90., choć jej rzetelne wyjaśnienie wymagałoby gruntowniejszych historycznych badań – czytamy w opracowaniu Narodowej Książnicy (29).

Rozwój projektów badawczych analizujących stan i charakter polskiego czytelnictwa pozwala jednak również na szczegółową analizę „drugiego bieguna” tego zjawiska. Znalezienie odpowiedzi na pytania, kim są najaktywniejsi w naszym kraju czytelnicy książek? Taką szansę daje raport z badania przeprowadzonego w pierwszej połowie 2016 roku przez Polską Izbę Książki i serwis społecznościowy Lubimyczytać.pl (30). Liczba zebranych ankiet (24 tys. osób – red.) potwierdziła podświadomą opinię, że w przypadku środowiska użytkowników Lubimyczytać.pl mamy do czynienia z realnym online community, a nie tylko zbiorem internautów, który da się sprowadzić do funkcji listy mailingowej. Moim zdaniem projekt, który zrealizowaliśmy, to badanie etnograficzne, ponieważ dotyczy grupy, która sama się wyselekcjonowała, i którą, co niezmiernie ciekawe i charakterystyczne, rządzą kobiety
– co z kolei mówi nam o pewnym wyraźnym trendzie – twierdzi dr Paweł Kuczyński, odpowiedzialny od strony socjologicznej zarówno za badanie internautów, jak i wspomniane ogólnopolskie badanie czytelnictwa PIK  (31).

Dla analizy czytelnictwa książkowych „hard userów”, jak zwykło się już nazywać najaktywniejszych, kluczowe wydaje się hasło przewodnie przeprowadzonego badania. Brzmi ono: „książka jest kobietą”, ponieważ aż 80 proc. ankietowanych internautów stanowiły kobiety.

Badaniem objęto również profil osób ankietowanych. W przypadku grupy użytkowników Lubimyczytać.pl dominowały osoby między 15 a 39 rokiem życia, które łącznie stanowiły 86 proc. badanej populacji (15-24 lata – 41 proc.; 25-39 lat – 45 proc.). Aż 85 proc. internautów legitymowało się wykształceniem wyższym (53 proc.) oraz średnim (32 proc.), zaledwie 16 proc. podstawowym (15 proc.) i zawodowym (1 proc.). Z uwagi na charakterystykę grupy badawczej Lubimyczytać.pl nie dziwi fakt, że 98 proc. ankietowanych z internetu korzysta codziennie.

Jak już wspomniano, użytkownicy serwisu to oczywiście śmietanka czytelniczych hard userów, czyli osób deklarujących lekturę ponad siedmiu książek rocznie (niezależnie od formy wydawniczej). W badanej populacji stanowili oni aż 82 proc. (50 proc. to czytelnicy powyżej 20 książek rocznie, 19 proc. od 11 do 20 pozycji, 13 proc. między 7 a 10 książek). Natomiast zaledwie 1 proc. badanych internautów zadeklarowało lekturę tylko jednej książki w poprzednim roku.

Istotą społeczności Lubimyczytać.pl jest wymiana czytelniczych doświadczeń i opinii na temat zrealizowanych lektur, 55 proc. badanych z tej grupy zadeklarowało, że o książkach rozmawia bardzo często. Jednak gdy do takich rozmów już dojdzie, przedstawiciele obu badanych grup o lekturach najczęściej rozmawiają z przyjaciółmi (91 proc. wskazań), w dalszej kolejności z rodziną (68 proc.), a także znajomymi z pracy (34 proc.). 23 proc. internautów za naturalnych rozmówców w tym obszarze uznaje także innych internautów. Uwagę zwraca natomiast niski udział w tym zjawisku zarówno bibliotekarzy (10 proc. wskazań), jak i księgarzy (2 proc.).

Lekturową inspirację dla 98 proc. użytkowników Lubimyczytać.pl stanowią własne zainteresowania. Rekomendacje rodziny i znajomych przyjmuje natomiast 69 proc. internautów, a recenzje innych czytelników 55 proc. użytkowników. Cenę, a zwłaszcza możliwość promocyjnego zakupu, jako istotny element wskazała z kolei 1/3 badanej grupy internautów. Podobne, choć nieco wyższe znaczenie, mają natomiast listy bestsellerów (32 proc.), okładką lub ekspozycją w księgarni kieruje się zaledwie 26 proc. badanych internautów, a 25 proc. badanych użytkowników istotną wagę przywiązuje do profesjonalnych recenzji medialnych.

Generalny profil „współczesnego czytelnika”, jaki wyłania się z badania użytkowników Lubimyczytać.pl, można scharakteryzować w następujący sposób: wykształcona kobieta, w wieku poniżej 40 lat, jej umiarkowany dochód osobisty nie odbiega od średniej krajowej, a na książki wydaje kilkaset złotych rocznie, korzysta z internetu codziennie i zagląda do internetowych witryn z książkami, lektury wybiera świadomie: „wie czego potrzebuje”, decydujące znaczenie mają dla niej rekomendacje bliskich osób: rodzina + znajomi (69 proc.) + inni czytelnicy (55 proc.), a znacznie rzadziej polega na bibliotekarzach (12 proc.) i księgarzach (5 proc.).

 

[13,14, 15, 16, 17, 18, 19] „Stan czytelnictwa w Polsce w 2015 roku”, Biblioteka Narodowa, Warszawa 2016 za: www.bn.org.pl/download/document/1459845698.pdf.

[20]. Poniższe dane statystyczne pochodzą z opracowania „Kierunki i formy transformacji
czytelnictwa w Polsce. Badanie założycielskie, raport CBOS”, www.pik.org.pl/pages/80/badanie-
kierunki-i-formy-transformacji-czytelnictwawpolsce.

[21, 22, 23, 24, 25, 26] „Książki w codziennym życiu Polaków. Raport z badania Polskiej Izby Książki „Kierunki
i formy transformacji czytelnictwa w Polsce”, Polska Izba Książki, Warszawa 2016, www.pik.
org.pl/upload/files/Ksiazki%20w%20codziennym%20zyciu%20Polakow%20-%20PIK%20
2015.pdf.

[27, 28, 29] „Stan czytelnictwa w Polsce w 2015 roku”, Biblioteka Narodowa, Warszawa 2016 za:
www.bn.org.pl/download/document/1459845698.pdf.

[30] Paweł Kuczyński, „Książka jest kobietą. Badanie użytkowników serwisu Lubimyczytać.
pl (2016) na tle ogólnopolskiego badania czytelnictwa (PIK/MB 2015)”, nck.pl/czytelnictwo.

[31] Paweł Waszczyk, „Czytelnik jest kobietą?”, „Biblioteka Analiz” nr 9/2016.

 

Zrealizowano ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego