Magazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2014

5.00 brutto 4.63 netto

 

W lutowym numerze Krzysztof Masłoń przygląda się współczesnej memuarystyce polskiej. Przed nie tak znów zamierzchłymi laty, publikacja jakichkolwiek dzienników stawała się wydarzeniem, jeśli nie literackim, to przynajmniej towarzyskim. Dość powszechnie uważano również, że każdy taki dziennik stawał się istotnym faktem politycznym. W dobie cenzury oczywiste było bowiem, że do dzienników trafiały te zapiski diarystów, które nie miały szans na zaistnienie w legalnie wydawanych i dystrybuowanych książkach. Oczywiście, jednym pisarzom wolno było więcej, innym mniej, a jeszcze inni o publikacji swych dzienników mogli jedynie marzyć. Toteż pisali je raczej do szuflady niż z myślą o konkretnym czytelniku. Po cenzurze, na szczęście, pozostały jedynie bynajmniej nie sentymentalne wspomnienia, a w związku z tym dzienników przybywa. I tych spisywanych dawno temu a wydanych dopiero teraz, ale i tych powstałych – jak okazuje się – ledwie wczoraj. Niestety, większość z nich rozczarowuje, i to bardzo. A niekiedy chodzi o bardzo duże nazwiska.

 

Kategoria:

Opis

 

 

W numerze:

Diarystyczna żenada-żenad

W lutowym numerze Krzysztof Masłoń przygląda się współczesnej
memuarystyce polskiej. Przed
nie tak znów zamierzchłymi laty, publikacja jakichkolwiek dzienników stawała się
wydarzeniem, jeśli nie literackim, to przynajmniej towarzyskim. Dość powszechnie
uważano również, że każdy taki dziennik stawał się istotnym faktem politycznym.
W dobie cenzury oczywiste było bowiem, że do dzienników trafiały te zapiski
diarystów, które nie miały szans na zaistnienie w legalnie wydawanych i
dystrybuowanych książkach. Oczywiście, jednym pisarzom wolno było więcej, innym
mniej, a jeszcze inni o publikacji swych dzienników mogli jedynie marzyć. Toteż
pisali je raczej do szuflady niż z myślą o konkretnym czytelniku.

Po cenzurze, na szczęście, pozostały jedynie bynajmniej nie sentymentalne
wspomnienia, a w związku z tym dzienników przybywa. I tych spisywanych dawno
temu a wydanych dopiero teraz, ale i tych powstałych – jak okazuje się – ledwie
wczoraj. Niestety, większość z nich rozczarowuje, i to bardzo. A niekiedy chodzi
o bardzo duże nazwiska.

 

Katedra wiedzy niepotrzebnej

Zachęcamy do lektury wywiadu z Mariuszem Urbankiem, autorem książki „Tuwim.
Wylękniony bluźnierca”
: Nikt nie miał wątpliwości, że oto narodził się twórca na
miarę Adama Mickiewicza; reformator polszczyzny, książę poetów, jak szybko
zaczęto o nim pisać. A do Polskiej Akademii Literatury nie przyjmowano go z
dwóch powodów – pierwszym było pochodzenie. Prasa Narodowej Demokracji odmawiała
mu prawa do nazywania się poetą polskim, więc bano się, że odium „żydowskości”
spadnie także na PAL. Ale nawet ci, którzy mówili o nim: Żyd, przyznawali –
genialny poeta. A drugi powód, chyba istotniejszy, to sukces i sława, którą
Tuwim się cieszył. Przekonanie, że dzieła wybitne muszą być nudne, pokutowało i
wtedy, i dziś. Żeby daleko nie szukać, wystarczy spojrzeć na listę laureatów
literackiego Nobla. Ilu brakuje na niej pisarzy naprawdę wielkich, ale także
powszechnie czytanych, a ilu jest takich, o których nikt nie będzie za dziesięć
lat pamiętał. Z PAL było podobnie. Sporo nazwisk akademików mówi dziś cokolwiek
wyłącznie literaturoznawcom.

 

Książki miesiąca

„Poza krawędź świata” Laurence`a Bergreena i „Magdulka i cały świat” Roberta
Jarockiego i Witolda Kieżuna

„Światło i dźwięk” Lecha Jęczmyka i „Droga do Justyny Kowalczyk” Daniela
Ludwińskiego

 

Proponujemy także

Wydarzenia • Fotoreportaż z gali wręczenia Nagród „Magazynu Literackiego
KSIĄŻKI” • Bestsellery • Co czytają inni • Między wierszami •
Na-molny książkowiec • Koszyk na żydowską nutę •
Felieton Marka Ławrynowicza •
Recenzje

 

 

Informacje dodatkowe

Liczba stron

44

Okładka

miękka

Rok wydania

2014

ISBN
Wydawca

Biblioteka Analiz

Autor