Poniedziałek, 1 czerwca 2020
Wirtualne obchody rocznicy potrwają miesiąc

Księgarnia-kawiarnia Tarabuk kończy 15 lat. Założona w 2005 roku na warszawskim Powiślu przez rodzinę Bułatów stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych księgarni w Warszawie. Zmuszona dwa razy zmieniać swoją lokalizację, działa teraz w dwóch miejscach: na Nowym Świecie 63 i w Pałacu Kultury przy Teatrze Lalka. Do obu wejście znajduje się od ulicy Świętokrzyskiej.

Wyróżnia się ciepłą atmosferą wnętrza i życzliwością obsługi. Nietypowo dobrana oferta nie pomija tematów trudnych – o starości, niepełnosprawności. Można tam znaleźć tytuły sprzed lat, także wydawnictw niszowych. Za zakupy w książkowe księgarz częstuje kawą na trzy sposoby: na miejscu, na wynos lub w innym terminie.

Okręty flagowe Tarabuka: „Tarabajanie” – opowiadanie bajek etnicznych, letnie i zimowe literackie półkolonie dla dzieci, spotkania z poezją „Przecież wiersz”.

W ostatni majowy weekend rozpoczęły się wirtualne obchody 15. rocznicy, które potrwają przez cały czerwiec. Wspomnienia, plebiscyt publiczności na najlepszą dziesiątkę spośród hitów Tarabuka,
konkursy z nagrodami książkowymi ufundowanymi przez zaprzyjaźnionych wydawców, m.in. Czarne, PIW, Zakamarki, Bajka, Czarna Owca. https://www.facebook.com/events/268829181190618/

Do końca czerwca można zakupić okolicznościowe bony książkowe o 10, 20 lub 40 zł taniej.

Wypowiedzi klientów z okazji rocznicy:

Tarabuk nie jest ani zwykłą księgarnią, ani nawet księgarnią niezwykłą. Jest czymś znacznie więcej. Jak grecki mouseíon, „świątynia muz”, stanowi miejsce, gdzie przychodzimy pożywić nasz umysł, naszą człowieczą potrzebę bliskości oraz fizis. Nie ma tam gajów oliwnych, ale są domowe wypieki i pachnąca kawa. Są goście, których można posłuchać „w cieniu książek”, z którymi można porozmawiać i pospierać się. No i wreszcie są gospodarze, którzy dbają o to wszystko i o nas zarazem. Tarabukowi życzmy sto lat
w warszawskim pejzażu kultury wysokiej, społecznej i życzliwej dla każdego człowieka. A potem kolejnych. Na zawsze.

prof. Andrzej Jacek Blikle

Wuj Tarabuk, bohater Leśmiana, pogubił litery i nie mógł skończyć poematu. Księgarnia Tarabuk to miejsce wędrowne, raz tu, raz tam, ale wszystkie litery są tu zawsze gdzie trzeba.

prof. Anna Nasiłowska, Prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Pomyśleć, że już blisko Tarabukowi do dojrzałości. A ja pamiętam Go z Powiśla, dziecko małe z ciastkami i pyszną kawą. I księgarza, który i porozmawiał i doradził, zgodził się lub nie z opinią czytelnika. I spotkania w sali, której użyczył z etykietą Kawiarnia Filozofów. Byli tam prelegentami filozofowie, etycy, a nawet fizyk „od” cząstek elementarnych.

prof. Magda Fikus, biochemiczka, popularyzatorka nauki

Bardzo się cieszę, że Tarabuk trwa tyle lat . To wielka sztuka w czasach, kiedy kluboksięgarnie znikają bezpowrotnie. Tymczasem Tarabuk znikał, żeby pojawić się w innym miejscu. Bardzo lubiłam bywać na Browarnej – ile świetnych spotkań literackich, ile dobrej kawy, ciast i wina tam wypiłam – nie zliczę. Życzę Tarabukowi (i sobie), żeby to miejsce trwało, rozwijało się i świętowało kolejne rocznice, i aby listy Diabła Morskiego omijały go z daleka.

Justyna Sobolewska, krytyczka literacka

Roberto Calasso, wybitny esseista i wydawca włoski (Adelphi), wyznawał teorię, że wydawnictwo(takie przynajmniej, które on sam tworzył i któremu dyrektorował przez dekady) jest tak naprawdę jedną wielka księgą, która tworzą wszystkie wydane tam tytuły.

Wchodząc setki razy do Tarabuka, czy na Powiślu, czy w innych odsłonach peregrynacyjnych, nie miałem poczucia, ze wchodzę do miejsca sprzedaży książek, towarzyszyło mi najgłębsze przekonanie, że zanurzam się w karty księgi nienapisanej, bo nie do napisania, sprzecznej ze sobą, nieuzgadnialnej, gdzie wymieszane jest wysokie z nieakceptowalnym, arcydzieła z grafomanią, filozofia najwyższej próby z dociekaniami denialistów wszelkiej maści. Ale też czułem, że ta księga ma inny charakter, to ie karta po karcie, strona za stroną, arkusz po arkuszu – jedyna zasadą porządkująca tą podróż był chaos i jej jedynym strażnikiem, niezmordowanie zdystansowany i ironiczny, unoszący się cokolwiek nad powierzchnią ziemi, oddany poszukiwaniem tego w środku jest i czego nigdy nie będzie – księgarz bezgraniczny – Jakub Bułat. W tych odmętach znajdowałem spokój, w tym chaosie – ład, w tym nieogarnięciu – bunt, w tym rozwibrowaniu- zasadę. Tarabuk jako instytucja był nie do wymyślenia, a jednak powstał. Jest wygnańcem z tego świata. I dlatego jestem w nim nieodmiennie zakochany.

Romek Kurkiewicz, publicysta

Kiedy myślę o Tarabuku, to myślę o początku świata, który wyłania się z chaosu za sprawą mitycznej postaci. Tak właśnie czułem się, gdy pierwszy raz przekroczyłem próg księgarni. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że trafiłem do książkowej entropii. Zza sterty woluminów wyłonił się osobnik w okularach. Zaproponował pomoc, a potem oprowadził mnie po swoim uniwersum. Nie było to zwykłe oprowadzanie. Była to raczej podróż we wszechświecie, który na pozór wydawał się znany, ale co rusz zaskakiwał nieodkrytym tytułem i nieznanym nazwiskiem autora. Płynąłem wraz z właścicielem, słuchając jego filozoficzno-moralizatorskich wywodów, prób opisania tego mikroświata i świata makro, który istniał gdzieś za szybą. Gubiłem się, czasem nie nadążałem, kiwałem głową nie rozumiejąc, ale od razu czułem, że w ten chaos jest tylko pozorny, że kryje się za nim zamysł i myśl przewodnia. Do dziś, choć od tamtego czasu, minęło już wiele lat zastanawiam się nad nią i coraz bardziej myślę, że chodzi o zaproszenie – do lektury, do rozmowy, do świadomego życia, po prostu do myślenia i odczuwania.
PS. To wszystko działo się przy ulicy Browarnej. Potem tak samo było na Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Pewne rzeczy się nie zmieniają i w tym tkwi ich siła. Taki jest właśnie Tarabuk.

Piotr Milewski, pisarz

Tarabuk to ludzie: mądrzy, ciekawi, zaczytani, rozmarzeni, wielbiący dobrą kawę, zdrową zupę i najlepszą literaturę. Tarabuk to ciasto snikers. Tarabuk to szafa, przez którą wchodzi się do Narnii. Tarabuk to miejsce, z którego wraca się z głową pełną myśli, sercem pełnym spokoju i torbą pełną książek.

Justyna Czechowska, tłumaczka literatury

Tarabuk był dla mnie odkryciem w 2012 roku. Niewiele było jeszcze wtedy miejsc w Warszawie, w których, tak jak na Browarnej 6, czuć było otwarcie na wymianę myśli, a nie na prostą sprzedaż kawy czy książek. Przyznam, że na spotkaniach w Tarabuku miałem czasem problemy ze skupieniem się, bo oczy biegały mi po półkach z książkami. A ich wybór był doprawdy wyjątkowy! Od teologii po obsceniczne czy dziwaczne tytuły, ale zawsze za tym krył się osobisty wybór Jakuba. Każda książka była warta wzięcia w rękę, przeczytania i rozmowy. Na atmosferę fermentu wpływał również skład klienteli i zapraszanych gości. Opieka Jakuba i członków jego rodziny zawsze była wyjątkowa i osobista, a mango lassi zawsze kusiło.

Tomasz Budziak, Wiceprezes Inicjatywa Firm Rodzinnych

Podaj dalej
Autor: ET