Czytamy trochę więcej, wynika z najnowszych badań Biblioteki Narodowej. Przeczytanie choćby jednej książki w ciągu ubiegłego roku deklaruje 58 proc. Polaków (dwa lata wcześniej – 56 proc.). Ale już co najmniej jedną pozycję w miesiącu czyta tylko 15 proc. Więcej rodaków kupuje książki, przed dwoma laty było ich 37 proc., obecnie 40 proc. – Bez wątpienia miały na to wpływ tanie wydania książek dołączanych do gazet – mówi Grażyna Straus z Instytutu Książki i Czytelnictwa, która prowadziła badania. Potwierdza to bardzo wysoka (w pierwszej dziesiątce) pozycja „Imienia róży” Umberto Eco, które było jednym z najczęściej czytanych tytułów w ubiegłym roku (bezpłatnie dołączonym do „Gazety Wyborczej”). Oprócz tomików Harlequina, „Harry’ego Pottera” i „Władcy Pierścieni” jest to pierwszy od wielu lat przypadek, kiedy wśród najchętniej czytanych pojawia się dzieło, które nie jest lekturą szkolną. Inna sprawa, że nie łatwo uwierzyć w to, że każdy, kto postawił sobie powieść Eco na półce, przeczytał ją. Niepokoi natomiast gwałtowny spadek czytelnictwa wśród młodzieży. Aż 25 proc. młodych ludzi w ubiegłym roku ani razu nie sięgnęło po książkę, choć przecież grupa ta powinna czytać choćby z obowiązku (lektury szkolne). Dwa lata wcześniej nie czytało w tej grupie 14 proc. 58 proc. Polaków przeczytało choćby jedną książkę, ale jej przypadkowy odbiorca nie może być traktowany przez wydawcę jako …