Piątek, 21 stycznia 2022
Agnieszka Kurc z księgarni Skład Główny w Koluszkach

“Nie wierzę już w programy namawiające nieczytających do czytania. Nasz klient czyta – i to czyta czasem bardzo dużo! – ale coraz częściej nie stać go na zakupy w księgarni stacjonarnej. Do Składu Głównego przyjeżdżają ludzie z całej okolicy, także z Łodzi. Ale ostatnio jest ich mniej – wybierają zakupy w internecie czy w sieciach, gdzie jest dużo taniej. Dlatego opowiadamy się za jednolitą ceną książki, ale walka o ustawę ciągnie się już latami i najwyraźniej nie ma politycznej woli, by wprowadzić takie rozwiązania” – mówi Agnieszka Kurc z księgarni Skład Główny w Koluszkach w rozmowie z Wojciechem Szotem dla Wyborcza.pl

Zapytana o wsparcie państwa, odpowiada: “Siedem razy dostaliśmy dofinansowanie z Instytutu Książki i Ministerstwa Kultury. To z jednej strony świetna wiadomość, bo wydaje się, że władze wiedzą, że księgarnie trzeba ratować. Tylko dlaczego przez tyle lat te programy niczego nie zmieniły na rynku? Czy ktoś, kto dokonuje ich ewaluacji, nie widzi, że stoimy w miejscu albo idziemy na dno? Trzeba zacząć wyciągać wnioski, zapytać, jaki jest wymierny efekt tych programów. Wiele osób myśli, że my zarabiamy na tych dofinansowaniach. Z projektami jest mnóstwo pracy, która nie zawsze przekłada się na sprzedaż, pomaga w promocji księgarni, ale tak naprawdę stajemy się domem kultury. I zawsze musimy wnieść wkład własny – czyli pieniądze”.

Jak przyznała, jej księgarnia otrzymała 30 tys. zł w ramach “Certyfikatu dla małych księgarni”. “Dzięki czemu mogliśmy bez wkładu własnego kupić sprzęt do księgarni. Ale czy nowe rolety albo meble sprawią, że będziemy mieli więcej klientów?”.

“Jeśli upadną księgarnie w małych miastach, to cała ‘promocja czytelnictwa’ weźmie w łeb. To tutaj przychodzą przecież dzieci, które uczą się tego, że książka jest czymś fajnym, poznają jej zapach, odkrywają kolory, kształty i tworzą swoją pierwszą biblioteczkę. Tylko taka nauka – na żywo – sprawi, że kiedyś staną się być może zapalonymi czytelnikami” – podkreśla księgarka.

Powiedziała także, że księgania ma coraz słabsze wyniki finansowe. “W ostatnich miesiącach odczuwamy spadki zakupów. Lepiej było nawet w okresie lockdownu, gdy nastąpiło lokalne poruszenie, a do tego zamknięte były galerie handlowe i ci, którzy zwykle jeżdżą do Łodzi na zakupy, przychodzili do nas. To jednak nie wpłynęło na trwałą zmianę przyzwyczajeń. Możemy żyć mitem ‘wychowywania czytelników’, ale smutna prawda jest taka, że to cena jest najważniejsza. A teraz – jeszcze bardziej niż wcześniej – wielu naszych stałych klientów przestało nas odwiedzać, bo ich nie stać. To bardzo przykre”.

Cała rozmowa dostępna jest >>>tutaj

Podaj dalej
Autor: ET
Źródło: Wyborcza.pl