Czwartek, 2 lutego 2023

Beata Stasińska jest osobą rozpoznawalną w środowisku polskiej książki. Jej wieloletnia praca na rzecz budowania marki W.A.B., lansowania polskich autorów, promowania czytelnictwa uczyniła z niej postać wyrazistą i medialnie głośną. Księgozbiór ulokowany w starej, mokotowskiej kamienicy, jest szóstą biblioteką Beaty Stasińskiej. Wymyślona przez nią, zaprojektowana przez przyjaciółkę projektantkę. Mieści jedną dziesiątą jej wszystkich zbiorów. Drugie tyle, w pudłach, zalega w piwnicy. Jej biblioteka z konieczności w dużej mierze była zasilana w pozycje, które pojawiły się na jej drodze jako wydawcy – Mirosława Łomnicka gości w bibliotece wydawczyni, agentki literackiej, promotorki czytelnictwa.

– Babcia czytała Sienkiewicza na zmianę z Kraszewskim. W naszym domu książek nie było dużo, ale jako dziecko byłam zapisana do trzech wypożyczalni. Z czasem kupowałam książki, bywało, że z pieniędzy przeznaczonych na szkolne obiady.

Z lektur dziecięcych szybko wyrosła, w pamięci została bajka Jana Brzechwy „Opowiedział dzięcioł sowie”, którą znała na pamięć. Podobnie było z powieściami dla młodzieży. Szybko sięgnęła po bardziej ambitne, dla dorosłych. (…)

– Prowadziłam podwójne życie, ale byłam dobrą uczennicą. Startowałam w olimpiadach i dzięki nim dostałam się na studia. Polonistki, i to zarówno w szkole podstawowej, jak i w liceum, chętnie sugerowały mi lektury, bywało, że z literatury emigracyjnej. Książki zakazane jak „Mój wiek” Aleksandra Wata czy choćby niewydawany latami Gombrowicz inaczej wówczas smakowały.

Beata Stasińska, opisując tamte lata, podkreśla, że wydawcy z większą starannością wydawali książki, szukali wartościowej literatury, zmagali się z cenzurą, ale wymóg zysku nie był tak znaczący jak dziś.

Cały artykuł można przeczytać w Magazynie Literackim KSIĄŻKI 1/23.