środa, 13 listopada 2002
– Jak to się dzieje, że Biały Kruk jest w stanie w tak szybkim tempie wydawać albumy, które ze swej natury mają bardzo długi cykl produkcji? Po ostatniej wizycie papieża w Polsce w ciągu trzech tygodni wydał pan album relacjonujący tę pielgrzymkę. – Nie wszystko robimy tak szybko, bo nie wszystko wymaga takiego tempa. Ale jeśli album ma dotyczyć jakiegoś wydarzenia, to wydarzenie nawet tak piękne, jak chociażby ostatnia pielgrzymki Ojca Świętego do Polski, wolniej lub szybciej zaciera się w pamięci i później trudniej znaleźć odbiorcę dla albumu. A jak to robimy? To chyba jest kwestia profesjonalizmu i znalezienia odpowiedniego zespołu. Album jest dziełem pracy zbiorowej. Oczywiście bazą pozostaje zawsze świetny materiał zdjęciowy. Największym problemem było zebranie przed paroma laty grupy ludzi, wyszkolenie ich i nas samych. Bo my się ciągle uczymy, z książki na książkę. Gdy patrzymy na nasze albumy wydane 3-4 lata temu, to już wiemy, że dziś byśmy ich tak nie zrobili. Zrobilibyśmy je na pewno lepiej. I nie jest to tylko kwestia tego, że pojawiły się lepsze programy komputerowe do obróbki zdjęć, jest to raczej nasza większa wiedza na temat edytorstwa. Ta wiedza pozwala nam pracować szybko. Dobre zdjęcia to nie wszystko. Potem trzeba wybrać te najciekawsze, a czasami nie jest to łatwe, bo redaktor ma dokonać wyboru spośród kilku tysięcy fotografii. Często zdjęcia są tak dobre, że selekcję robi się z bólem serca. Potem wybrane zdjęcia trzeba opracować kolorystycznie, skadrować, ułożyć tak, by ten układ miał w sobie odpowiednią dramaturgię. Ja w swojej pracy stosuję często zasady montażu skojarzeniowego, który jest pojęciem filmowym, stworzonym przez Eisensteina i Griffitha w latach 20. Koncepcja ta sprawdza się przy pracy z obrazem, nie tylko filmowym. Zestawienie ze sobą dwóch obrazów wywołuje trzecie skojarzenie, które nie jest utrwalone wizualnie, ale rodzi się w umyśle człowieka. Kolejną bardzo ważną kwestią jest dobór zdjęć pod kątem rytmu graficznego – żeby nie było tam zgrzytów kolorystycznych, formatowych ani treściowych. – Na ile albumy przygotowywane są w wydawnictwie, a na ile prace zlecane są na zewnątrz? – Jeśli chodzi o stworzenie książki jako dzieła, to w wydawnictwie odbywa się wszystko. Dopiero klisze dajemy do naświetlenia firmie zewnętrznej. Od paru lat mamy własną pracownię graficzną, z najnowszym sprzętem. Nie żałujemy pieniędzy na inwestycje w sprzęt najnowszej generacji. Kupujemy wszystko, bo to się opłaca – pracuje się szybciej i lepiej. – Ale to znacząco zwiększa koszty wyprodukowania albumu… – To zależy od tego, ile się tych albumów wydaje i w jakich nakładach. Gdyby to były dwa tytuły w roku, na pewno lepiej byłoby przygotowanie zlecić komuś na zewnątrz. Ale my wydajemy średnio jeden nowy album w miesiącu, nie mówiąc o dodrukach. Więcej już się nie da wydać, bo rynek i tak z trudem przyjmuje ten jeden album miesięcznie. – Ile średnio kosztuje przygotowanie albumu? – To zależy od objętości, bo największym kosztem jest papier. Prawie wszystkie nasze albumach drukujemy na kredzie 170 g, grubszego papieru już się nie stosuje, bo potem byłyby problemy z introligatornią. Średnio produkcja jednego albumu oscyluje w granicach 200-400 tys. zł przy średnim nakładzie 6-10 tys. egz. – Czyli koszt zwraca się dopiero po sprzedaniu ok. 5 tys. egz.? – Tak. Trzeba sprzedaż pomiędzy 4 a 6 tys. egz. – Niewielu wydawców sprzedaje albumy w takich nakładach. Pod tym względem jesteście ewenementem na rynku. – Podobno. Tu następuje sprzężenie zwrotne. To że drukuje się duży nakład, automatycznie obniża cenę egzemplarza. Nasze albumy są średnio o 20-25 proc. tańsze od innych publikacji o podobnych parametrach technicznych. Oczywiście wiąże się to z pewnym ryzykiem – pieniądze trzeba zainwestować i potem długo czekać na ich spływanie z rynku. Ważne, by mieć możliwości w miarę taniego kredytowania produkcji. Ale niższa cena zawsze skutecznie zwiększa sprzedaż, o ile oczywiście produkt jest dobry. – Bazujecie na dystrybucji na rynku otwartym? – Tak. Prowadzimy też sprzedaż bezpośrednią, która przynosi 25-30 proc. przychodów, ale poza tym korzystamy z pośrednictwa hurtowni, również hurtowni katolickich. Od razu zaznaczę, że hurtownie katolickie sprzedają dużo naszych książek, ale inni nie są gorsi. – Jacy są główni dystrybutorzy książek Białego Kruka? – Poza czysto katolickimi dystrybutorami, jak np. Rhema czy Notus, na pewno Empik, z którym od dwóch lat bardzo dobrze się nam współpracuje i to nie tylko z krakowskim megastorem starannie eksponującym nasze książki. Oczywiście wychodzimy im też naprzeciw, dostarczając ulotki, karty pocztowe, plakaty czy fotogramy, ale przekłada się to na większą sprzedaż. Empik zaopatrujemy bezpośrednio. Ostatnimi czasy poprawiła się znacząco nasza współpraca z Azymutem, tradycyjnie bardzo dobrym naszym odbiorcą jest Milo. – Wróćmy do sprzedaży bezpośredniej. Kto zamawia u was książki? – Są to bardzo różne osoby, które łączy fascynacja poruszanymi przez nas tematami i wrażliwość na doznania estetyczne. Dysponujemy dość obszerną bazą odbiorców indywidualnych, poza tym książki dostarczamy do wszystkich diecezji, co jest możliwe dzięki, że tak powiem, dobrej reputacji. – Kilka lat temu niektóre albumy Białego Kruka sprzedawały się w nakładach nawet 40 tys. egz. Czy dzisiaj jest jeszcze możliwe osiągnięcie takiego wyniku? – Może uda się nam ze „Źródłem nadziei”, albumem o ostatniej pielgrzymce Ojca Świętego do Polski. Sprzedaż zaczęła się półtora miesiąca temu, a już rozeszło się 30 tys. egz. Co prawda mieliśmy utrudnioną sytuację, bo kilku wydawców-amatorów postanowiło za wszelką cenę nas prześcignąć. I faktycznie pojawiło kilka książek szybciej, ale są to rzeczy karygodne – fotograficznie i edytorsko. Uważam, że to niedopuszczalne, aby tak traktować osobę Ojca Świętego, przedstawiać Go wprost karykaturalnie, i to na dodatek niektóre z tych pozycji ukazały się nakładem wydawnictw stricte katolickich. To zajęło część rynku, bo były to pozycje tanie. Ale, czy naprawdę tanie – w stosunku do jakości na pewno nie. A nasz album kosztuje 79 zł; w stosunku do objętości, formatu …
Wyświetlono 25% materiału - 931 słów. Całość materiału zawiera 3726 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się