środa, 8 kwietnia 2020
Komentarz Łukasza Okuniewskiego

Kilka ładnych lat temu, podczas podyplomowych studiów Polskiej Akademii Księgarstwa (była swego czasu taka instytucja, bardzo wartościowa) od jednego z wykładowców usłyszałem zdanie, które zapadło mi w pamięć: „czasami jest tak, że trzeba wyjąć swoje prywatne pieniądze z kieszeni, zapłacić pracownikom, powiedzieć <<sorry nie wyszło>> i zamknąć biznes”. Niestety wygląda na to, że taka jest przyszłość części podmiotów również z branży księgarskiej. Nie jest to nic niezwykłego – rynek widział już upadłości sieci księgarskich, hurtowni oraz wydawców i był w stanie je „przetrawić”. Niezwykłym w tej sytuacji jest swoisty egalitaryzm oraz powszechność epidemii, bo dotyka ona w równym stopniu prawie wszystkich firm (może poza e-commerce).

W chwili gdy piszę te słowa ponad 80 proc. moich księgarń nadal działa, co być może czyni mnie teraz największą stacjonarną siecią sprzedaży książki w Polsce (przynajmniej pod względem liczby otwartych punktów). Studzę jednak zapał dostawców, którym się wydaje, że robię duży obrót – a byli do niedawna tacy wydawcy, którzy uważali, że zamknięcie galerii spowoduje masową migrację klientów do księgarń.

W chwili obecnej sprzedaż stacjonarna to mniej-więcej 40 proc. tego, co w ubiegłym roku, przy czym (co nie jest oczywiste) większy spadek jest na książkach niż na artykułach ze stawką 23 proc. Z tego co słyszę tu i ówdzie, to te 40 proc. normalnych obrotów ociera się o krajowy rekord, jeśli chodzi o tradycyjne księgarstwo.

Otwarcie księgarń jest w dużej mierze czysto formalne: na zmianie jest jedna, maksymalnie dwie osoby; praca to głównie realizacja zamówień internetowych (które dostały teraz absolutny priorytet) oraz porządkowanie sklepu i wykonywanie zwrotów. Myślę, że tak wygląda teraz codzienność zdecydowanej większości księgarń w kraju. Pewnym wyjątkiem jest Centrum Książki w Olsztynie, w której z sukcesem udało się nam wdrożyć formułę zamówień „na dowóz” do klienta – codziennie wyjeżdżają na miasto dwa, czasem trzy kursy. Stanowi to koło 30 proc. obecnej sprzedaży „pozainternetowej” księgarni, zatrudniającej 14 osób.

Inaczej wygląda sprawa z księgarniami w galeriach handlowych, zamkniętymi obecnie na cztery spusty. Tu korzystając z zapisów tzw. „Tarczy antykryzysowej” mogliśmy wysłać pracowników na tak zwane „postojowe” a także zaoszczędzić na czynszach. Część towaru z tych księgarń musieliśmy zwrócić, część poumieszczać po innych, czynnych księgarniach a część (zwykle konsygnacyjnego) leży i czeka na powrót względnej normalności.

W połowie marca, gdy widać było już, w którą stronę to wszystko zmierza, pierwszą moją decyzją było wprowadzenie (stopniowo zaostrzanych) restrykcji dot. zakupów na termin. Tu wyjaśnienie dla tych, którzy nie znają modelu pracy w Książnicy: co do zasady, moje księgarnie mają dużą dozę swobody w zamawianiu towaru, wręcz zachęcamy naszych pracowników do samodzielnego doboru asortymentu, wspierając, tylko ich merytorycznie oraz narzucając pewne ramy. W chwili obecnej żadna księgarnia nie ma prawa zamówić ani jednej książki na fakturę bez mojej wiedzy i zgody. Z tego co się dowiedziałem, to przyjęta przeze mnie taktyka jest raczej rzadkością i powszechnie obowiązywała polityka „brać póki dają”* co przypomina trochę filozofię schyłkowego Matrasa i musi skończyć się podobnie (jeśli nie teraz, to za 90 dni). Ja mam przekonanie, że mimo wszystko z tego kryzysu wyjdę i jak nigdy będą mi wtedy potrzebni partnerzy handlowi, którzy sami przetrwają i wobec który nie będę miał zbyt dużych długów.

Co ciekawe: ponieważ powszechną taktyką było raczej zamawianie towaru póki się da i póki dają na termin**, to rykoszetem dostały takie firmy jak moja, chociażby w postaci zmniejszenia kredytów kupieckich lub liczby dni na opłacenie faktury, nawet mimo braku przeterminowań.

Cały tekst w nowym wydaniu dwutygodnika “Biblioteka Analiz”, który ukaże się już wkrótce.

❗❗❗Chcesz być na bieżąco – zamów roczną prenumeratę >>>http://rynek-ksiazki.pl/sklep/biblioteka-analiz-prenumerata-roczna/

 

Chcesz się podzielić swoją opinią na temat aktualnej sytuacji na rynku książki? Napisz do nas: redakcja@rynek-ksiazki.pl

Jeśli chcesz, Twój list opublikujemy anonimowo.

Podaj dalej
Autor: Łukasz Okuniewski, prezes zarządu Książnicy Polskiej