23 kwietnia gościem Radia RMF24 był Marek Dobrowolski, wiceprezes wydawnictwa Nasza Księgarnia ds. handlowych, członek Porozumienia Wydawców Książek.
Zapytany o to, czy w Polsce książki są za drogie, a może za tanie, odpowiedział: „Książki nie są za drogie, natomiast na pewno nie można mówić, że są za tanie. Myślę, że cenę książki przez ostatnie lata po prostu ukształtował rynek”.
Odniósł się do propozycji regulacji rynku: „Większość wydawców bardzo obawia się, że próba reformy rynku książki, skupienie się tylko na mechanizmie tak zwanej jednolitej ceny książki, czyli podniesienia de facto ceny książki do ceny jej nominalnej, sugerowanej, tak zwanej ceny detalicznej, nie rozwiąże żadnych problemów. Jedynie okaże się, że czytelnik będzie musiał zapłacić więcej za książkę o kilkadziesiąt procent, bo dzisiaj często rabaty na książki właśnie tyle wynoszą od tej nominalnej ceny”.
Wskazał, że czytelnik szuka miejsca, gdzie może taniej kupić książkę. A jego pierwszym wyborem wcale nie jest księgarnia. „Czasy się zmieniły. W wielu wypadkach czytelnik wiedzę o książkę pozyskuje w internecie”.
Pytany, czy ustawa wprowadzająca jednolitą cenę książki pomogłaby uratować znikające małe księgarnie, odpowiada: „Oczywiście nie mogę się wypowiadać za wszystkich wydawców, ale tak jak rozmawiamy w branży, nie sądzimy, że ten mechanizm – tylko skupiony na tzw. jednolitej cenie książki – może pomóc księgarniom. Natomiast absolutnie zgadzam się z tym, że dobrze by było jak najdłużej walczyć o to, żeby księgarnie mniejsze i większe, były jako miejsca sprzedaży książek”.
Marek Dobrowolski stwierdza również: „Uważamy, że przede wszystkim mechanizm, który może pomóc księgarniom, powinien skupić się na innym elemencie całej układanki rynkowej – na marżach, które są bardzo zakłócone na rynku pomiędzy wydawcą a dystrybutorem, dystrybutorem a detalistą”.
Piotr Salak, dziennikarz RMF, wskazał, że ten mechanizm wprowadzono już w wielu krajach i tam zdawał egzamin, jeśli chodzi o ochronę małych placówek.
„Pewna monopolizacja, czy pewne skupienie się na największych graczach, skutkuje po latach właśnie takimi zjawiskami, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia w Polsce. Natomiast historycznie nie możemy przekładać dokładnie rozwiązań, które powstawały w krajach głównie zachodniej Europy, w krajach bardzo mieszczańskich, sto i więcej lat temu i były de facto porozumieniem branżowym”.