
Wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski w Polskim Radio 24 pytany był o nowy przedmiot szkolny historia i teraźniejszość, który ma wejść do szkół ponadpodstawowych od 1 września tego roku.
„Sama potrzeba przedmiotu wydaje się niepodważalna. Ja wielokrotnie na spotkaniach z wyborcami słyszałem, że jest olbrzymi głód najnowszej historii Polski. Podczas zajęć szkolnych dla dzieci i młodzieży czy w szkole podstawowej, czy w szkole ponadpodstawowej z racji na taki, a nie inny rozkład materiału w ramach przedmiotu historia, czy wiedza o społeczeństwie, często młodzi ludzie mają doskonałą wiedzę na temat wojen punickich i to kilku wojen punickich (…), ale podejrzewam, że bardziej przydatna jest wiedza na temat postanowień konferencji w Jałcie, niż tego, co się wydarzyło ponad 2 tys. lat temu” – powiedział Rzymkowski.
Pytany był też o podręcznik do HiT autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego i niektóre jego fragmenty opisywane w mediach, krytykowane przez polityków opozycji. Pytany był: czy będzie korekta w podręczniku, czy też MEiN będzie go bronić oraz czy będzie także inny podręcznik go historii i teraźniejszości. Rzymkowski odniósł się do stwierdzenia dziennikarza, że „to są w zasadzie wszystko rzeczy marginalne, jeśli chodzi o te cytaty, które latają po sieci”.
„Pan redaktor sam sobie odpowiedział na pytanie, ale gwoli wyjaśnienia (…): żadnego podręcznika do jakiegokolwiek przedmiotu nauczanego w polskiej szkole nie przygotowuje Ministerstwo Edukacji i Nauki. Podręczniki przygotowują przede wszystkim autorzy, którzy mają swoje autorskie prawa i materialne prawa do treści, które są zawarte na łamach tych książek, czy tych publikacji, bo one mogą być również w formie elektronicznej, i wydawnictwa, które wydają poszczególne podręczniki. To wydawnictwa zgłaszają się do Ministerstwa Edukacji i Nauki z propozycją przyjęcia danego podręcznika, jako właściwego materiału dydaktycznego do wykorzystania przez nauczyciela” – mówił Rzymkowski.
„Idąc dalej: to tak naprawdę nauczyciel przedmiotowy decyduje, czy dany podręcznik do języka polskiego będzie pomocny jego uczniom i on będzie z niego korzystał, z tego konkretnego wydawnictwa. Tak samo, analogicznie jest do innych przedmiotów, w tym do wiedzy o społeczeństwie, historii, czy historii i teraźniejszości” – dodał.
Przekazał, że „w chwili obecnej mamy jeden podręcznik dopuszczony, dwa wydawnictwa się zgłosiły, drugie wydawnictwo jest w tej chwili procedowane”. „Zobaczymy, jaka będzie decyzja ministerstwa, czekamy na recenzje” – poinformował. Wskazał, że „każdy ma prawo przygotować podręcznik”, ale musi być on zgodny z podstawą programową. „Inna sprawa, czy nauczyciel w ogóle będzie chciał korzystać z danego podręcznika” – dodał.
Rzymkowski dopytywany był, czy można prowadzić zajęcia z historii i społeczeństwa bez żadnego podręcznika. „Można, nie ma tutaj żadnego problemu. Najważniejsza jest realizacja podstawy programowej i tego, w jaki sposób nauczyciel podchodzi do jej realizacji. Nauczyciel, mówiąc kolokwialnie, jest rozliczany czy realizuje podstawę programową danego przedmiotu, a w jaki sposób nauczyciel to czyni, czy poprzez przygotowywane przez siebie materiały, które wspierają ten proces edukacyjny, czy korzysta z podręczników dopuszczonych przez ministerstwo, to jest wewnętrzna decyzja nauczyciela danego przedmiotu” – odpowiedział.
„Odnosząc się do tego konkretnego podręcznika autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego będę stał na straży obrony pana profesora. Sam jestem wiernym czytelnikiem nie tylko jego podręczników, z których uczyłem się w liceum (…)” – zaznaczył wiceminister.
„Czytałem, co prawda nie od deski do deski, tylko wyrywkowo to, co mnie interesowało, z racji na ograniczenia czasowe, podręcznik (do historii i teraźniejszości – red.) autorstwa pana profesora Roszkowskiego i on mi się podobał. Oczywiście pewne treści mogą ewentualnie wzbudzać jakieś wątpliwości, natomiast to jest ars poetica autora” – dodał Rzymkowski.
Szef MEiN Przemysław Czarnek zapytany na antenie Polsat News o to, czy fragment o „produkcji dzieci” należałoby usunąć z podręcznika prof. Roszkowskiego, powiedział: „Ja uważam, że ponieważ to zostało już do tego stopnia skrzywione, że nawet w tym programie dotykamy dzieci in vitro, to ten fragment rzeczywiście mógłby zniknąć, żeby chronić dzieci poczęte in vitro. O nich nie ma słowa w tym podręczniku” – zapewnił. Ocenił, że słowa z podręcznika zostały wyrwane z kontekstu i wsadzono słowa, których tam nie ma.