Jak już informowaliśmy, warszawska klubo-księgarnia Korekty 17 po ponad półrocznej przerwie otworzyła swoje podwoje. Placówka działa teraz przy ul. Nowogrodzkiej 8.
„Księgarnię Korekty wyrzucił z kamienicy przy placu Zbawiciela prywatny właściciel lokalu. Znalazła jednak nowy lokal przy ruchliwej ulicy w samym centrum Warszawy” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
„Wynajmujemy lokal od dzielnicy Śródmieście, na lepszych warunkach niż na placu Zbawiciela” – mówi Małgorzata Zawieska z księgarni Korekty.
I przyznaje, że przy ulicy Kruczej jest więcej przypadkowych klientów, którzy wchodzą do środka, widząc witrynę pełną książek. Dodaje jednak: „Mamy sporo klientów, których księgarze nie lubią: przeglądają u nas książki i porównują cenę na telefonie w internetowych sklepach. Od nas wychodzą z niczym. Dyskusja o zerowym podatku VAT na książki nie bierze pod uwagę interesów księgarzy. Obniżenie stawki z dzisiejszego poziomu 5 proc. pomoże wydawcom, księgarnie nadal będą borykały się z problemami”.
A te problemy to przede wszystkim odpływ klientów do sklepów internetowych, gdzie książki są często tańsze o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych, konkurencja w postaci dużych sieci handlowych, które obniżają ceny już w dniu premiery książki, a także brak systemowej pomocy państwa. Nie licząc programu Instytutu Książki, który niektórym księgarniom pomaga przez rok finansowo (40 tys. zł na czynsz, promocję, zakup sprzętu), polscy księgarze nie mogą liczyć na żadną pomoc, chyba że któraś z dużych fundacji ogłosi program grantowy.
„Trwamy dzięki spotkaniom autorskim czy wydarzeniom dla dzieci. Jedynym wyjściem jest wprowadzenie stałej ceny książki przez pół roku od dnia premiery. Tylko to uratuje księgarnie kameralne” – uważa Małgorzata Zawieska.
I dodaje: „Obawiam się, że bez koniecznych zmian w prawie trzeba będzie wprowadzić wejściówki do księgarni, które stają się powoli czymś w rodzaju muzeum. Poniedziałki będą wtedy bezpłatne”.