środa, 8 marca 2023
Mała Seria Przekładów Poetyckich

Państwowy Instytut Wydawniczy zaprasza napotkania autorskie w związku w wydaniem tomu wierszy Jana Skácela zatytułowanego „Boso po tłuczonych szkle” w „Małej Serii Przekładów Poetyckich”, jakie odbędzie się jutro, czyli w czwartek 9 marca o godz. 18 w księgarni PIW-u przy ul. Foksal 17 w Warszawie.

Jak informuje wydawca, „Mała Seria Przekładów Poetyckich” przedstawia dorobek utalentowanych, wciąż żyjących poetów, których rozpoznawalność w Polsce jest niewielka lub nie ma jej wcale.

Tym razem, dzięki doskonałym tłumaczom, z języka słowackiego – Zbigniewowi Machejowi, z czeskiego zaś Michałowi Tabaczyńskiemu, zostanie przedstawiona twórczość dwóch wyjątkowych twórców: Štefana Strážaya i Jana Skácela. O poezji, życiorysach i trudach tłumaczenia bedą rozmawiać: Zbigniew Machej i Mikołaj Tabaczyński, a spotkanie będzie prowadzić Natalia Malek.

Jan Skácel jest jednym z największych dwudziestowiecznych poetów języka czeskiego. Wielu uważa wręcz, że największym i stwierdzenie to nie jest wcale tak kontrowersyjne, jak mogłoby się zdawać (na tych beztlenowych wysokościach, na których przebywa z dwoma czy trzema konkurentami do tego miana, trudno o jakieś jednoznaczne hierarchie). Szczególnie: jak mogłoby się zdawać w Polsce, gdzie jest z pewnością najmniej znanym spośród gigantów czeskiej poezji. Niejaka w tym wina samego Jana Skácela, bo jego poezja sprawia wyjątkowe problemy przekładowe. Co gorsza, jego największe poetyckie osiągnięcie jest jednocześnie tym najintensywniej nieprzekładalnym. Idzie o jego czterowiersze, które brneński poeta tworzył w najmroczniejszym czasie przymusowego milczenia – dzięki czechosłowackiemu reżimowi komunistycznemu trwał on ponad dekadę. Ponad 220 krótkich wierszy zebranych w trzy cykle było ostatecznym aktem wolności poety, któremu zakazano drukować – tworzył więc wiersze, które mogły się obejść bez medium druku, które każdy mógł (w dowolnej liczbie) spamiętać. Arcydzieła mnemotechniki, cudeńka poetyckiej techniki, bezczelnie frywolne kąpiele w źródłach czeszczyzny i brawurowe zejścia w głębiny jej etymologii – tym są Skácelowe czterowiersze, o których Milan Kundera w najsłynniejszej bodaj reklamie tej poezji pisał, że najściślej wiążą go z językiem czeskim, czyniąc go dlań drogim i niezastąpionym. Jan Skácel urodził się równo sto jeden lat temu i zdaje się, że to może dobry (i najwyższy!) czas, by – mimo całej świadomości ryzyka – podjąć próbę ich spolszczenia.

 

Podaj dalej
Autor: (fran)