Ta szlachetna ryba, zamieszkująca zazwyczaj górskie potoki, minionego przedwiośnia wpłynęła na bukinistyczne salony stolicy. Najpierw zagościła w Klubie Księgarza, gdzie wydawnictwo Iskry promowało "Wiersze z Prania" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, inkrustowane wspomnieniami przez Kirę Gałczyńską, wierną strażniczkę pamięci ojca. Inna kwestia, że wieloletnia dziennikarka "Trybuny Ludu" w ostatnich latach nieco jej nadużywa, publikując de facto te same choć napisane innymi słowy i złożone w innych konfi guracjach zapiski dotyczące sławnego taty. Książka zawiera utwory (czytał je Krzysztof Gosztyła) napisane u schyłku życia poety w leśniczówce Pranie, gdzie od lat funkcjonuje muzeum autora "Kroniki olsztyńskiej". Przez długi czas jego córka piastowała tam stanowisko kustosza i zrezygnowała przed kilkoma laty nie z własnej woli, o co do dziś zdaje się mieć żal. W Klubie Księgarza nie obyło się tego wieczoru bez pstrąga, naturalnie wyrecytowanego w towarzystwie "Skumbrii w tomacie" przez Wojciecha Siemiona, bez wątpienia największego specjalisty w dziedzinie interpretacji tekstów Gałczyńskiego. Następnego dnia znaczna część uczestników "iskrzanej" imprezy spotkała się na peronie trzecim stołecznego Dworca Centralnego. I tu nie obyło się bez pstrąga. Tym razem wędzonego, szybko skonsumowanego przez gości, gdyż z toru numer 2 odjeżdżał właśnie pociąg Intercity …