Czwartek, 25 października 2007


W polskiej prasie regularnie ukazywały się dotychczas dwa rankingi drukarń dziełowych. Ambicją niniejszej publikacji jest stworzenie trzeciego, opartego już nie tylko na opiniach klientów, ale przede wszystkim na „twardych” danych – przychodach, zyskach i kapitałach własnych, bezstronnie opisujących rzeczywistość.

Nim jednak przejdziemy do tego omówienia, warto przyjrzeć się wspomnianym wcześniej dwóm zestawieniom, które także wnoszą wiele ciekawego do wiedzy o rynku. Zestawienie obu przedrukowuje miesięcznik „Print & Publishing”.


Ranking „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

Ukazujące się od czterech lat zestawienie nieustannie ewoluuje. Oparte na ankietach wysyłanych blisko stu wydawcom bierze pod uwagę pięć kryteriów oceny. Każdemu z nich przypisano rangę (wagę), którą stanowi mnożnik dla uzyskanych ocen – od 1 do 5, gdzie 5 była oceną najwyższą.

Za najważniejsze kryteria uznano: „jakość wykonywanej produkcji” i „terminowość realizacji zamówienia”. Tutaj oceny mnożono razy 10. Dalej: „elastyczność na prośby i sugestie klienta” (razy 6), „jakość kontaktów interpersonalnych” (razy 4) oraz „satysfakcja z zakresu świadczonych usług” (razy 2). Stąd też w poszczególnych kategoriach można otrzymać, odpowiednio, 50, 50, 30, 20 i 10 punktów. Jeden wydawca może zatem przyznać jednej drukarni maksymalnie 160.

Dzieląc liczbę punktów przyznanych przez maksymalną liczbę możliwych do zdobycia, otrzymuje się średnią ważoną, którą nazywa się: „skutecznością” lub też „stopniem zbliżenia do ideału”.

Ranking rozpisywany jest co roku, w okresie wakacyjnym. Ankiety zbiera się i sumuje tak, aby wyniki ogłosić podczas październikowych Targów Książki w Krakowie. Jednocześnie są one publikowane na łamach „Magazynu Literackiego Książki”.

W roku 2007 ankiety wypełniło 29 wydawców. Każda z firm, które uplasowały się w czołówce (pierwsze trzy miejsca), została wskazana przez siedmiu (ok. 25 proc.) wydawców. Na przedsiębiorstwo zamykające pierwszą dziesiątkę głosowało trzech edytorów. W sumie oddano 73 głosy na 31 drukarń. Wskazywano różnie – na jedną, dwie, czasem na pięć najlepszych. Średnia liczba głosów oddanych przez jednego wydawcę wyniosła 2,5. Każda ankieta i każda ocena – nawet najniższa – to punkt dla drukarni. Generalnie można powiedzieć, że średnia „skuteczność”, jeśli chodzi o uzyskane przez drukarnie oceny, poszła nieco w górę i wyniosła 93,79 proc. To więcej niż w roku 2006, gdy wskaźnik ten osiągnął poziom 89,63 proc.

Zestawienie z 2007 roku przyniosło jedno wielkie zaskoczenie – wyłoniło niekwestionowanego „lidera rynku”, który zdeklasował rywali. To sytuacja diametralnie odmienna od poprzednich edycji, kiedy to czołówkę tworzyła zwarta grupa firm plasujących się na miejscach 1-6.

Owym liderem został krakowski Zakład Graficzny Colonel. Znalazł się on na szczycie po raz pierwszy, ale także, jako pierwszy w dziejach zestawienia, uzyskał maksymalną liczbę punktów od wszystkich głosujących wydawców, i to we wszystkich kategoriach – 1 120 na 1 120 możliwych!

Drugie miejsce – także awans po ubiegłorocznym czwartym – zajęła Drukarnia Naukowo-Techniczna. Obok OZGrafu jako jedyna od początku utrzymuje się w czołówce nie tracąc renomy wśród zleceniodawców. Osiągnięty przez nią wynik jest jednak znacznie słabszy aniżeli w przypadku Colonela.

Lokatę trzecią – spadek po drugiej w 2006 roku – uzyskał Opolgraf. Natomiast stosunkowo nisko znalazły się w zestawieniu Olsztyńskie Zakłady Graficzne OZGraf, które nie tylko oddały fotel lidera, ale wylądowały na pozycji czwartej.

Niespodziewany awans stał się udziałem Drukarni Wydawnictw Naukowych z Łodzi, która „wskoczyła” do pierwszej dziesiątki i to od razu na piątą lokatę. Znakomicie radzą sobie również Rzeszowskie Zakłady Graficzne, które przeskoczyły aż o jedenaście miejsc – z 19. na ósme.

Wyraźnie, bo na pozycję siódmą, spadł Pozkal, którego „kariera” w zestawieniu w ogóle jest zastanawiająca. Wpierw odnotował skok z pozycji 36. na trzecią po to, by po roku przesunąć się o cztery oczka w dół.

Taki, a nie inny, rozkład punktacji może dowodzić, że w oczach klientów oprócz inwestycji, liczą się również elementarne zasady współpracy z kontrahentem. Potrafią oni docenić nie tylko „czujność podczas procesu druku, oszczędne gospodarowanie papierem i współdziałanie ze zleceniodawcą na rzecz jakości” czy „współpracę przy doborze papieru i farb”, ale również „komunikatywność” i „kulturę osobistą”.

W obrębie jednego z dwóch najważniejszych kryteriów (jakość) zwracano uwagę na „profesjonalizm zarówno w pracach bardzo trudnych, jak i bardzo prostych” (o Druk-Intro) lub „wyjątkową dbałość o jakość produktu przez zastosowanie odpowiednich surowców i technologii” (o Pozkalu). Inni mówili wprost: „olsztyńskiej drukarni powierza się najbardziej skomplikowane zadania poligraficzne”, lub jeszcze krócej: „bez reklamacji” (Colonel). Wszechstronność i uniwersalność są zatem w cenie.

Podobnie oceniania jest punktualność. „Krótkie terminy realizacji są ich niepodważalnym atutem” – napisał ktoś o drukarni Lega z Opola. Jeden z wydawców docenił realizowanie zleceń nawet przed czasem (Opolgraf). Kto wie, czy „drobne opóźnienia” nie obciążyły lokaty Pozkalu. Podobnego skutku nie można wykluczyć w przypadku OZGrafu: „Od kilku miesięcy drukarnia ma problemy z dotrzymaniem terminów dostaw”. Gdzie indziej o jego terminowości pisano: „Niestety jest to wielka bolączka drukarni. Czasami się udaje go dotrzymać, ale tylko czasami”, ale i nieco lżej: „Konieczność lokowania produkcji z dużym wyprzedzeniem. Problem z szybkimi dodrukami”.

W kategorii, którą nazwano „elastycznością na prośby i sugestie klienta”, padały opinie: „Do tej drukarni można się zgłosić z najdziwniejszymi pomysłami i zostaną fachowo zrealizowane” (Druk-Intro), „Niewykonalne tylko przy ograniczeniach technicznych” (Colonel) lub „Natychmiastowa reakcja na wszelkie zmiany wydawnicze” (łódzka Drukarnia Wydawnictw Naukowych).

Zwykle pozytywnie oceniano także „jakość kontaktów interpersonalnych”: „Sympatyczni oraz życzliwi ludzie” (OZGraf), „Na najwyższym poziomie” (Pozkal), „Bardzo dobre kontakty interpersonalne, zwłaszcza z dyrektorem Andrzejem Janickim i marketingiem” (DNT).

Najniższą wagę przyłożono do satysfakcji wydawców z zakresu usług świadczonych przez poszczególne zakłady poligraficzne. „Wachlarz usług proponowany przez drukarnię w pełni zaspokaja nasze potrzeby” – napisał ktoś o Druk-Intro. A o OZGrafie, z kolei, że nie warto tam drukować „publikacji prostych” (ze względu na „mało konkurencyjną cenę”). Szybkie „reagowanie na nową technologię przygotowalni i sprostanie trudnym wymaganiom” docenił jeden z klientów Drukarni Wydawnictw Naukowych w Łodzi.

Jak powiedziała w podsumowaniu zestawienia Marzena Baranowska, dyrektor produkcji w Langenscheidt Polska, dobra drukarnia to przede wszystkim partner wydawcy. Nie staram się nigdy szukać tylko dostawców usług poligraficznych, szukam przede wszystkim ludzi – partnerów, z którymi firma, w której pracuję, może związać się na wiele lat. Korzyści takiego podejścia są obustronne – z jednej strony drukarnia już pod koniec roku, po zamknięciu planu wydawniczego, wie jakich zleceń może się spodziewać w przyszłym roku i jakie moce produkcyjne należy zarezerwować dla „swojego” wydawcy; z drugiej strony – wydawca nie martwi się, że nie wydrukuje tytułu w terminie, poza tym może liczyć na dobre warunki płatności. Dobre drukarnie są również współtwórcami naszych książek. Są najlepszymi doradcami – co do wyboru papieru, formatu, uszlachetnienia okładki – spotykamy się z nimi, dyskutujemy i często wspólnie podejmujemy decyzje. Jako wydawnictwo jesteśmy wymagającym partnerem i niejednokrotnie stajemy się siłą sprawczą, która skłania drukarnie do poszukiwania nowych rozwiązań. I nagle okazuje się, że coś, co było niemożliwe, jest proste i staje się standardową usługą, jaką drukarnia może wykonać.

Ranking drukarni dziełowych 2007 wg „Magazynu Literackiego książki”
  
Jako że w 2007 roku komentarze ankietowanych edytorów okazały się skromniejsze niż w latach wcześniejszych, warto przytoczyć kilka z nich. Stanowią one wszakże uzasadnienie wystawianych ocen, a ponadto pokazują, w jaki sposób wydawcy postrzegają swych kontrahentów.

W zakresie „jakości druku” doceniano, kiedy poligrafowie „zwracają szczególną uwagę na jakość otrzymanych materiałów i prowadzą dokładną wewnętrzną kontrolę jakości wykonanego druku” (Abedik). „OZGraf, jako jedyna ze znanych na naszym rynku, wsparła nas i wydrukowała z materiałów (diapozytywów) słabszej już jakości po wielu dodrukach, bardzo ważny dla nas tytuł. Druk wypadł świetnie, pomimo kłopotów z materiałami. Zaufaliśmy tej drukarni i wiemy, że możemy zlecać nie tylko proste w wykonaniu tytuły, ale również trudne, wymagające większego zaangażowania” – napisał inny z wydawców. Firmę Druk-Intro ktoś ocenił: „Drukarnia ta jest predestynowana przede wszystkim do druku pozycji trudnych, wymagających złożonego procesu poligraficznego. Potrafią chyba wszystko i jeszcze więcej!”. Profesjonalizm Colonela jeden z ankietowanych skwitował: „Wystarczy wziąć książkę do ręki – perfekcyjne wykonanie”. Zaś usługi Opolgrafu usatysfakcjonowany klient ocenił: „Stawiam tylko na nich!”.


Zdarzają się także – choć nieliczne – głosy krytyczne. Padają zarzuty o „błędy w kolorystyce okładek”, „słaby punktowy lakier UV”, lub „wpadkę z foliowaniem części nakładu jednego tytułu”.


Druga najważniejsza kategoria – terminowość – także została odpowiednio skomentowana. „Dokładają wszelkich starań, by książka była na czas, także, gdy terminy są »na wczoraj« i nikt nie chce ich wykonać” – zachwalano Salezjanów. „Zdarzają się drobne opóźnienia, ale są bardzo dobrze monitorowane” – pisano o Opolgrafie. O krakowskim Leyko mówiono, że: „potrafi dostarczyć nakład szybciej niż się spodziewano”.


Lektura uwag na temat punktualności skłania do wniosku, że edytorzy są na nią niezwykle wrażliwi. Warto zatem nie spóźniać się, a o „poślizgach” zawczasu informować. Inaczej można otrzymać taką opinię: „Długie terminy, trudno zawczasu ustawić się w kolejce, jeśli nie ma się gotowego materiału, a i tak się spóźniają”.


„Jesteśmy zadowoleni z jakości obsługi, kontaktów z drukarnią, szybkiej reakcji na potrzeby klienta, jak i jakości usług. Taki przykry temat jak reklamacja, która zdarza się każdemu, był przeprowadzony bardzo sprawnie i z dużym zrozumieniem. Jest to drukarnia, która wychodzi naprzeciw problemom i oczekiwaniom klienta” – oceniano OZGraf w punkcie dotyczącym „elastyczności na prośby i sugestie”. O poznańskim Abediku pisano zaś: „życzenie klienta jest głównym kierunkiem działania dla pracowników drukarni”. Podobnie o Colonelu: „drukarnia często sama sugeruje rozwiązania”.


„Dość sztywni w negocjowaniu terminów płatności” – za taką oceną w tej kategorii szła w ślad trójka. Pisano tu również: „Przy niedociągnięciach starają się być elastyczni, ale dzieje się to często kosztem którejś ze stron”.


Zupełnie nietechniczna „jakość kontaktów interpersonalnych” jest ciekawym elementem oceny, gdyż charakteryzuje istotny, zwłaszcza w dłuższych kontaktach, komfort współpracy. „Wszyscy pracownicy, począwszy od menadżera prowadzącego zlecenie, po maszynistów, są do dyspozycji klienta, przy wszelkich wątpliwościach natychmiast nawiązują kontakt. Ekipa w Leyko na wszystkich stanowiskach zwraca uwagę wielką grzecznością i dyspozycyjnością” – napisano. „Mili, dyspozycyjni, życzliwi najbardziej nawet marudnym klientom” – chwalono DNT. „Wyjątkowa otwartość na potrzeby klienta” cechuje z kolei, w opinii pewnego edytora, załogę Łódzkich Zakładów Graficznych. „Miło, odpowiadają na e-maile, wiadomo, z kim rozmawiać” – mówiono o Opolgrafie.


Kontrapunktem jest stwierdzenie: „Bardzo mili ludzie, ale e-maile często długo czekają na odpowiedź. Nie wiadomo, z kim rozmawiać”. Na trudności w komunikacji elektronicznej zwracano uwagę niejednokrotnie.


Ostatnie kryterium oceny: „satysfakcja z zakresu świadczonych usług” także ma znaczenie dla zleceniodawców. Padały tu następujące odpowiedzi: „duży zakres świadczonych usług i ich wysoki poziom” (Dimograf), „drukarnia oferuje pełną gamę usług na profesjonalnym poziomie” (DNT) czy „pełne wsparcie i doradztwo technologiczne w trakcie realizacji zlecenia” (Pabianickie Zakłady Graficzne). Z kolei oceny mniej przychylne, jak: „brak możliwości wykonania oprawy zintegrowanej bez udziału kooperanta”, sugerują, że przynajmniej dla niektórych wydawców problematyka techniczna jest zrozumiała i odgrywa istotną rolę w ocenie kontrahenta.


Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna edycja zestawienia będzie bogatsza w wypowiedzi od tej z 2007 roku, a także na to, iż z czasem przyjdzie pora na pełną jawność. Sytuacja, w której ranking ten odejdzie od anonimowości, a mówiący przestaną wstydzić się własnych opinii, byłaby swoistym ideałem, do którego warto dążyć.

 

Ranking „Wydawcy”

 

Zestawienie częściowo konkurencyjne, lecz z drugiej strony bardziej rozbudowane formalnie i cieszące się dłuższą tradycją niż opracowanie „Magazynu Literackiego książki” jest prowadzone od 1997 roku na łamach miesięcznika „Wydawca”. Od czterech lat wspólnie z Polskim Towarzystwem Wydawców Książek oraz Sekcją Poligrafów SIMP wybierana jest Drukarnia Dziełowa Roku. Wybór ten przebiega w trzech etapach.


Na początku ocenia się jakość i terminowość wykonywanej produkcji, komunikatywność oraz jakość współpracy między drukarnią i klientami. Parametry te oceniają ankietowani wydawcy nadając w każdej z kategorii od 1 do 6 punktów. Triumfuje zakład, który zdobędzie największą łączną średnią ich liczbę. Zwycięzcy poszczególnych kategorii otrzymują wyróżnienia.


Drugi etap stanowi porównanie podstawowych parametrów rozwoju zakładów – wyniki finansowe, wielkości produkcji, wydajność pracy itp. Dokonuje się go na podstawie ankiet deklaratywnych nadesłanych przez drukarnie. Do tego etapu przechodzą tylko te, które zostały uwzględnione w części pierwszej Wydawcy Wybierają Drukarnie.


Wreszcie, na etapie ostatnim, drukarnie oceniają ich dostawcy i banki. Przy czym zostają tu uwzględnione wyłącznie te zakłady, które przysłały wypełnione ankiety do etapu drugiego.


Ostatecznego wyboru Drukarni Dziełowej Roku dokonuje komisja powołana przez organizatorów. Podstawę jej decyzji stanowią nadesłane materiały oraz wyniki pierwszej części rankingu.


Finalne wyniki konkursu ogłaszane są podczas Targów Książki w Krakowie i jednocześnie publikowane w specjalnej wkładce miesięcznika „Wydawca”, rozpowszechnianej podczas tej imprezy. Są również zamieszczane na stronach internetowych pisma oraz patronów rankingu.


Wręczenie dyplomów w pierwszej części rankingu 2007 odbyło się podczas 52. Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie. Według edytorów, najlepszym zakładem 2006 roku została Drukarnia Naukowo-Techniczna, Oddział PAP.


W poszczególnych kategoriach triumfowali:


– „Jakość produkcji” – OZGraf Olsztyńskie Zakłady Graficzne,


– „Terminowość” – Zakład Graficzny Colonel,


– „Komunikatywność” – Opolgraf.

 

Pełne wyniki pierwszej części rankingu Drukarnia Dziełowa Roku 2006 – Wydawcy Wybierają Drukarnie
 
Drukarnią Dziełową Roku 2005 wybrano Druk-Intro z Inowrocławia. II miejsce zajął Zakład Poligraficzno-Wydawniczy Pozkal, także z Inowrocławia, a III – Zakład Graficzny Colonel z Krakowa.


Tytuł Wydawcy Wybierają Drukarnię otrzymał wówczas Colonel. Pierwsze miejsca w poszczególnych kategoriach na pierwszym etapie zdobyli: „Jakość produkcji” – drukarnia Abedik z Poznania, „Terminowość wykonywania produkcji” – Colonel i „Komunikatywność” – Drukarnia Naukowo-Techniczna.

 

 

Ranking największych drukarń dziełowych w 2006 roku

 

Po ocenie jakościowej czas przejść do tego, co obiektywnie wyznacza poziom rozwoju, wielkość i osiągnięcia poszczególnych zakładów, a więc zestawienia stworzonego po raz pierwszy na potrzeby tej właśnie publikacji, a opartego na wynikach finansowych.


Ich zestawienia dokonano na podstawie deklaratywnych ankiet wypełnionych przez poszczególne zakłady i przekazanych Bibliotece Analiz.


Ze sformułowanej w ten sposób listy łatwo wysnuć jeden wniosek. Pośród wielu słów na temat kondycji polskiej poligrafii mało jest treści. A choć każdy jest, czy też byłby, zainteresowany konkretnymi danymi, większość uczestników rynku drukarń dziełowych cierpi na tę samą przypadłość – niechęć do współpracy i udziału w jakichkolwiek zestawieniach, gdzie trzeba wyjść poza skalę odpowiedzi umownych typu „dobrze”, „źle” oraz „nie wiem”. No cóż, tak wyglądały początki niejednego zestawienia, tak więc nie ma się czym zrażać. Licząc na to, że za rok będzie lepiej, warto przyjrzeć się chociażby pewnym tendencjom, które wyłaniają się ze skromnego, bo pionierskiego zestawienia.


Duże rozbieżności w przychodach poszczególnych zakładów, poparte często wprost proporcjonalnymi różnicami w kapitale własnym oraz wielkości zatrudnienia, pozwalają wyodrębnić drukarnie duże, średnie i małe.

Przyjmijmy, że firmy duże to te, które zrealizowały przychód w wysokości powyżej 40 mln zł. Drugą grupę – przedsiębiorstw średnich – tworzą zakłady osiągające 10-40 mln zł. I wreszcie najmniejsze, których przychody wyniosły poniżej 10 mln zł.


W każdej z tych kategorii znalazły się przedsiębiorstwa odnotowujące duży skok rozwojowy – ich przychody wzrosły w porównaniu z rokiem 2005 o ponad 10, a nawet do 30 proc. Z drugiej strony, we wszystkich grupach są także firmy, których wyniki poprawiły się nieznacznie, a w jednym przypadku nawet pogorszyły. Oznacza to, że wzrost rynku wcale nie musi przekładać się jednoznacznie i wprost proporcjonalnie na rozwój operujących na nim podmiotów. Przeciwnie, rozbieżności te, nie mające charakteru akcydentalnego, wskazują na to, że inne determinanty odgrywają tu istotniejszą rolę. Jakie? Trudno określić. Może w przyszłym roku?


W grupie firm dużych znalazły się cztery drukarnie, które także dzieli jedna, poważna różnica. Przedsiębiorstwa zajmujące pozycje 1-2 to zakłady wielozadaniowe. Realizują one w dużym zakresie produkcję dziełową, ale także – obecnie znacznie bardziej dochodowy i  dynamicznie rozwijający się druk opakowań. W obu przypadkach nieznana jest struktura przychodów osiąganych z działalności w poszczególnych sektorach rynku. Przeciętna wartość zleceń realizowanych w Zapoleksie, chociażby w porównaniu z innymi w zestawieniu, wskazuje dobitnie, że udział zleceń pozadziełowych musi być tutaj znaczący. Z kolei firmy na pozycjach 3-4 to drukarnie zdecydowanie nastawione właśnie na produkcję dziełową.


W gronie przedsiębiorstw średnich trudno, niestety, na bazie pięciu pozycji mówić jednoznacznie o jakichś ogólnych tendencjach. Jednakże to właśnie ta grupa, pozornie najbardziej jednolita, gdyż wyraźnie i zdecydowanie nastawiona na produkcję książek, jest jednocześnie najciekawszą pod względem zachodzących tu zjawisk. To one przesądzają, czy i kiedy dane przedsiębiorstwo będzie w stanie przeskoczyć do grona „starszaków”.


Pozornie najmniej ciekawie jawi się grupa trzecia – firm małych. W gospodarce i na rynku – ulęgających blichtrowi jedynie wielkich liczb – firmy te często traktowane są z pewnym lekceważeniem, a nawet jako „uciążliwe”, gdyż kosztowo i organizacyjnie elastyczne potrafią realizować zlecenia na warunkach często niedostępnych dla przedsiębiorstw dużych. Można przyjąć także ostrożne założenie, iż do tej właśnie grupy należy znakomita większość – poza pojedynczymi wyjątkami – drukarń operujących w technologii druku cyfrowego. A chyba nikomu na rynku książek nie trzeba przypominać, jak często tematyka ta stanowi języczek u wagi publicystów oraz temat dysput i prezentacji podczas różnego rodzaju imprez wydawniczych.


W naszym zestawieniu pojawiły się, póki co, tylko trzy takie firmy. Z jednej strony, to szkoda, a z drugiej – brawa dla pionierów. To oni, jak zresztą i wszyscy inni ujęci w rankingu, przecierają szlaki, aby polski rynek poligraficzny zasługiwał w pełni na miano cywilizowanego i znalazł swe miejsce tam, gdzie ono w rzeczywistości się znajduje – w europejskiej, a może i światowej czołówce.

 

Ranking największych drukarń dziełowych w 2006 roku
 

 

Podaj dalej