
W kwietniu nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego ukaże się pierwsze od lat 80 wznowienie powieści „Rodzeństwo Tanner” w przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz.
Bohater książki, Simon Tanner, trochę na podobieństwo autora, jest opętany niepohamowanym pragnieniem wolności. Patrzy na świat i ludzi w zupełnie bezstronny sposób, nie z „wykształconą, zatkaną głową”. Prowadzi go to do najdziwniejszych konfliktów ze światem konwenansów i konformizmu. Simon prowokuje i jednocześnie zawstydza: wyobraźnią, humorem, zdrowym rozsądkiem i materialną nieprzekupnością. Wędrówki, spotkania, separacje, kłótnie, romanse, zatrudnienia i brak zatrudnienia tytułowego rodzeństwa są osnową dziwnej, zwiewnej, jaskrawej Walserowskiej tkaniny.
Robert Walser, znakomity szwajcarski pisarz, podejmował się rozmaitych prac zarobkowych. Był lokajem, urzędnikiem bankowym, archiwistą. Równocześnie współpracował – dzięki pomocy brata i życzliwych wydawców – z czasopismami, przede wszystkim berlińskimi. Pogłębiający się kryzys psychiczny Walsera doprowadził w 1929 roku do konieczności umieszczenia go w zakładzie psychiatrycznym, gdzie pozostał aż do śmierci. Nie ma jednak jasności co do jego choroby, być może była to świadoma chęć izolacji od świata, ucieczka w marzenia i pisanie. Przesycone autobiografizmem są trzy jego najbardziej znane powieści: „Rodzeństwo Tanner” (1907), „Willa Pod Gwiazdą Wieczorną” (1908), „Jakub von Gunten” (1909). Kiedy żył, jego twórczość nie cieszyła się uznaniem. Pozostawił po sobie tzw. mikrogramy, sceny, obrazki, szkice i najdłuższy mikrogram − powieść „Zbój”.
O mikrogramach pisze Małgorzata Łukasiewicz, tłumaczka Walsera: „W 1927 r. w liście do Maxa Rychnera […] [wyznaje Walser], że przed dziesięciu laty przebył poważny kryzys uniemożliwiający mu pisanie. […] ów kryzys definiuje jako «znużenie piórem», niewydolność fizyczną, ale zarazem duchową. Lekiem okazała się zmiana procedury. Mianowicie przyjął zasadę, by najpierw pisać ołówkiem, na brudno, a potem przepisywać to na czysto piórem. […] W pisaniu uczestniczy jeszcze jeden element materialny – podłoże, na którym utrwala się znaki. Karty mikrogramów to z reguły papier z odzysku: urzędowe blankiety, np. awiza pocztowe, rachunki, rewersy kart z kalendarza, druki reklamowe, koperty, arkusze korekt. Byle co, ale zawsze starannie wybrane i przygotowane, np. przycięte do formatu, który odpowiadał piszącemu. I zawsze skrupulatnie wypełnione: na jednej karcie Walser z przemyślnością biegłego metrampaża umiał pomieścić kilka osobnych utworów, niekiedy wpisywanych tak, że aby je odczytać, trzeba kartę obracać, bo kolumny pisma biegną w różnych kierunkach. Wizualnie tworzą bardzo misterną kompozycję, ale bez użycia specjalnych przyrządów optycznych są nieczytelne”.
Pewnego ranka młody mężczyzna o chłopięcym wyglądzie wszedł do księgarni i poprosił, by przedstawiono go pryncypałowi. Życzeniu jego uczyniono zadość. Księgarz, starszy człowiek bardzo godnej postawy, popatrzył na trochę nieśmiało stojącego przed nim młodzieńca i zachęcił go do mówienia.
– Chcę zostać księgarzem – rzekł młody adept – tęsknię do tego i nie wiem, co mogłoby mnie powstrzymać od wprowadzenia mego zamiaru w czyn. Zawsze wyobrażałem sobie, że księgarstwo to rzecz wspaniała, i nie pojmuję, dlaczego nadal mam usychać z dala od tego, co jest tak miłe i piękne”
Premiera: 19.04.2024
Autor: Robert Walser
Tłumaczka: Małgorzata Łukasiewicz
Autorzy okładki i obwoluty: Frycz i Wicha
Seria: Proza Światowa