Wtorek, 29 października 2002
Rozmowa z Adamem Kapustą, dyrektorem zarządzającym Wydawnictwa Arlekin Harlequin Enterprises - Po spektakularnym wejściu Harlequina na polski rynek na początku lat 90. i dynamicznym wzroście sprzedaży przez pierwsze lata działalności doszło do spadku obrotów i utraty pozycji rynkowej. Jakie były tego przyczyny? - Po pierwsze Harlequin był "naj", bo nie miał konkurencji w sektorze masowej, taniej literatury dla kobiet. A mogliśmy pozwolić sobie na niskie ceny, bo jesteśmy wydawnictwem o zasięgu globalnym, a to znacznie obniża koszty. Kiedy wchodziliśmy na polski rynek, nie było tutaj takiego produktu jak nasze książki, czyli masowego "paperbacka". Nie było konkurencji w postaci zalewu pismami dla kobiet i telewizji kablowej. Pęd obecnego życia sprawia, że ludzie szukają łatwiejszej w odbiorze rozrywki niż książka. Niepokoi mnie spadek czytelnictwa w Polsce, szczególnie że jestem również odpowiedzialny za rynek czeski i obserwuję, że tam czyta się dużo więcej niż u nas. Per saldo gdyby porównać nasze wyniki w Czechach i w Polsce, to choć oczywiście obrót w Czechach jest mniejszy, bo jest tam cztery razy mniej mieszkańców, ale sprzedajemy tam wcale nie cztery razy mniej, ale mniej więcej dwa razy mniej. Poza tym książki są relatywnie - w stosunku chociażby do kosztów abonamentu telewizji kablowych - drogie, co wynika z realiów rynkowych, czyli kosztów wydania publikacji, kosztów dystrybucji. Książki Harlequina tłumaczone na francuski kosztują tylko trochę drożej niż w Polsce - ok. 3 euro za jedną - ale średni dochód przeciętnej naszej czytelniczki we Francji jest wielokrotnie wyższy niż przeciętnej Polki. Jednym słowem czytelnictwo w Polsce jest z różnych stron pozytywnie i negatywnie stymulowane. Pozytywnie, bo jest duży wybór, negatywnie, bo ceny są wysokie, a jakość - literacka, poznawcza - książek bardzo różna. Niektórzy mówią o naszych książkach, że nie mają wartości. Nie spieram się z tym poglądem, a jedynie stwierdzam, że ktoś podnosząc taki zarzut dyskutuje z milionami czytelniczek, co jest bardzo ryzykowne. Wracając do przyczyn spadku sprzedaży, trzeba dodać, że po jedenastu latach funkcjonowania na polskim rynku nasz produkt nieco się już ograł, dlatego obecnie wprowadzamy wiele nowych tytułów w odmiennej szacie graficznej i przeznaczonych dla bardziej zróżnicowanych grup odbiorców.- Właśnie - coraz więcej książek Harlequina pojawia się w księgarniach, a do tej pory niemal wyłącznie dystrybucja była prowadzona przez kolporterów prasy. - To dopiero początki naszej obecności w księgarniach, ale już mamy sygnały od dystrybutorów, że niektóre tytuły naprawdę dobrze się sprzedają. Na razie uczymy się tego sposobu dystrybucji, a ponieważ zaczynamy, więc wyniki sprzedaży jeszcze nie rzucają na kolana.- Wróćmy do klasycznej dla Harlequina dystrybucji kioskowej. Nakłady spadają. Jakie są obecnie?- Nakłady spadają i nie ma co tego ukrywać, chociaż wciąż mamy tytuły, które w ciągu jednego miesiąca sprzedają się w nakładach po kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Generalnie spowolniło się tempo spadku - z jednej strony dzięki naszym zabiegom, z drugiej strony z uwagi na tzw. poziom wsparcia, poniżej którego czytelnictwo nie spadnie. Nasze zabiegi to bardziej staranna polityka wydawnicza. Minęły już czasy, gdy sprzedawało się wszystko, co rzucono na rynek. Teraz trzeba dużo dokładniej znać preferencje czytelników. Poza tym wbrew pozorom u nas nie zawsze sprzedaje się to, co okazało się hitem na Zachodzie. Bardzo wiele zależy od pieniędzy zainwestowanych w marketing na lokalnym rynku. I to się w Polsce pozytywnie zmienia - coraz więcej inwestuje się w sposób wydawania książek, w sposób ich dystrybucji.- Które serie Harlequina osiągają największą sprzedaż? - Są to serie: "Romans", "Medical" i "Gorący Romans". Czasami w miesiącu ukazywało się sześć tytułów w serii, teraz są cztery, a ostatnio mamy w ofercie publikacje "Duo" - dwa romanse w jednej książce, w pakiecie jest taniej - pojedyncze tytuły są po 6,40 zł, w duecie - 10,80 zł. Na rozwiniętych rynkach takie publikacje dobrze się przyjęły, co również jest związane z ograniczonym popytem na książki. Czy to się przyjmie w Polsce? Zaczęliśmy w czerwcu i zobaczymy, chociaż trzeba przyznać, że Polacy są raczej tradycjonalistami. Ja przynajmniej jestem, ale z drugiej strony nie zaliczam się do kręgu adresatów książek Harlequina.- Nie czyta pan wydawanych przez siebie książek? - Poznawczo czytam, bo muszę wiedzieć co produkujemy. Wracając do książek w pakietach, to się chyba powoli przyjmuje w Polsce, bo wyniki sprzedaży pokazują bardzo przyjemne rzeczy. Pomysł nie jest nasz, stosują go już inne filie Harlequina, chociażby australijska.- W Harlequinie spadają nakłady, ale chyba trudno mówić o kryzysie literatury kobiecej. - Książki dla kobiet zawsze będą się sprzedawały. Po pierwsze dlatego, że kobiety przeważają liczbowo w społeczeństwie, a poza tym, chociaż są bardzo zapracowane, potrafią sprytniej gospodarować czasem i zostaje jeszcze miejsce chociażby na książkę. Książka rozrywkowa, jaką oferujemy jest bez wątpienia potrzebna, bo czytelniczki sięgające po "harlequiny" potrzebują odskoczni.- O książkach Harlequina mówi się często nieco z przekąsem. - Mówi się, że to romansidła, czytadła, literatura niskiego lotu, więc za honor sobie stawiamy, żeby tłumaczenia i redakcje były na wysokim poziomie. Nie możemy pozwolić sobie, żeby tutaj zarzucano nam złą jakość, a o poziomie samych książek nie będę dyskutował.- W tym roku oferta Harlequina została bardzo zróżnicowana. - Zmienia się nasza oferta, bo zmieniają się kobiety. Wcześniej wydawaliśmy wyłącznie klasyczne romanse, teraz mamy serie dla kobiet nowoczesnych, chociażby "Red Dress Ink". Wprowadziliśmy również cykl powieści sensacyjnych, przeznaczonych już nie tylko dla kobiet, ale również dla panów. Musimy iść z prądem zmian, bo społeczeństwo, a więc także rynek książki zmienia się. - Zmiana oferty wiąże się też ze zmianą modelu dystrybucji. - Klasyczny "harlequin" wciąż jest rozprowadzany głównie przez kolporterów prasy, natomiast nowy, "odmłodzony" i bardziej zróżnicowany krąg odbiorców naszych nowych serii nie pozwalał na sprzedaż tych książek w kioskach. Ma to uzasadnienie historyczne - starsze czytelniczki są przyzwyczajone do modelu, w którym w kioskach kupowało się bardzo wiele rzeczy, w tym …
Wyświetlono 25% materiału - 926 słów. Całość materiału zawiera 3704 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się