Wtorek, 20 stycznia 2004
Rozmowa z Andrzejem Nowakowskim, dyrektorem Instytutu Książki - Z początkiem tego roku rozpoczął działalność Instytut Książki, który przejmuje wiele zadań dawnego departamentu książki w Ministerstwie Kultury. Jako dyrektor tej instytucji będziesz dzielił ogromne środki i decydował o sposobach promocji literatury w kraju i za granicą. To duża odpowiedzialność. - Zacznijmy od tego, że nie można stawiać znaku równości między moim Instytutem a dawnym departamentem książki, który - mówiąc bez ogródek - był niewydolny. W tym najmniej znaczącym departamencie ministerstwa sprawy książki zawsze przegrywały z innymi formami aktywności kulturalnej. Więc chyba dobrze, że został zlikwidowany, choć nie ja byłem jego grabarzem. Powstanie Instytutu nie jest konsekwencją likwidacji departamentu, lecz wynikło ze strategii ministra Waldemara Dąbrowskiego, który postanowił powierzyć merytoryczny kształt promocji polskiej kultury wyspecjalizowanym instytucjom. Resort sprawuje funkcje nadzorcze i administracyjne. Na szczeblu centralnym zapadają decyzje, ile ma dostać Biblioteka Narodowa czy Teatr Wielki, jakie kwoty przeznaczyć na dofinansowanie kinematografii, jakie na muzykę czy książki - ale konkretne pomysły, jak te pieniądze wydać, rodzą się przecież gdzie indziej. I po to jest Instytut, który z jednej strony ma samodzielnie kreować pewne wydarzenia, z drugiej - wspierać cenne inicjatywy związane z książką. Byłbym też ostrożny w opinii, że Instytut będzie dzielił jakieś gigantyczne środki. Zamierzam sam starać się o pieniądze na swoje projekty. To minister decyduje o podziale środków, a nie ja.- Jakie są zadania Instytutu na najbliższe lata? - Szczegółowy harmonogram przedstawiliśmy ministrowi Dąbrowskiemu do akceptacji i jeszcze w styczniu będziemy mogli ogłosić, w jakie projekty zaangażuje się Instytut. Ogólnie mogę powiedzieć, że interesuje nas szeroko rozumiana promocja polskiej literatury, czyli organizacja zagranicznych wystąpień - zarówno autorskich, jak i wydawniczych, wsparcie finansowe dla twórców i tłumaczy w innych krajach. Wielki problem to sytuacja bibliotek - ich informatyzacja, zakupy nowych tytułów, utrzymanie dotychczasowej gęstości sieci bibliotecznej. Mamy pewne zobowiązania wynikające z kalendarza imprez kulturalnych w kraju i za granicą. Trwa na przykład rok Gombrowiczowski, poza tym mamy rok polski we Francji i przygotowujemy duże narodowe stoisko na targach w Paryżu w marcu. Od kwietnia zaczynają się obchody roku ukraińskiego w Polsce. W planach jest rok polski w Niemczech, a ja myślę też o szerokiej promocji polskiej kultury w Stanach Zjednoczonych.- Jaki jest formalny status Instytutu? - Jesteśmy instytucją narodową podległą ministrowi kultury. W resorcie podlegamy departamentowi promocji, który sprawuje nad nami nadzór finansowy.- A co jeśli zmieni się minister i zlikwiduje Instytut przywracając departament książki? - To mało prawdopodobne, aczkolwiek wszystko jest możliwe. Instytucje narodowe bardzo rzadko są rozwiązywane. Jeśli nie wykonamy naszej misji, to zostaniemy odwołani, przyjdą następcy, ale Instytut jest już trwałą zdobyczą naszego środowiska, bez względu na to, kto nim aktualnie kieruje.- Pomówmy o pieniądzach. Ile będzie kosztowało funkcjonowanie Instytutu? - W tym roku ok. 2 mln zł, z czego ok. 500 tys. zł to koszt remontu i adaptacji naszej siedziby w centrum Krakowa, która - dzięki życzliwości władz miasta - będzie nas kosztować zaledwie 4 zł za mkw.- Ilu urzędników zatrudnicie? - Wzdragałbym się przed określeniem "urzędnik" - to będą menedżerowie. Instytut zatrudni 13-14 osób, z czego 8 zajmie się promocją polskiej książki za granicą. Przejęliśmy pracowników związanych wcześniej z Albrechtem Lemppem, współtwórców sukcesu we Frankfurcie w 2000 roku. To są osoby z dużym doświadczeniem, znające po trzy języki. Poza tym będzie dyrektor administracyjny, trzy osoby odpowiedzialne za promocję książki w kraju, dwie osoby w księgowości - i tyle; nie będzie to zatem zbiurokratyzowana instytucja. A wracając do pieniędzy, to chcę powiedzieć, że jako jedna z nielicznych instytucji narodowych mamy wpisany w statut obowiązek prowadzenia działalności gospodarczej i pozyskiwania środków zewnętrznych na rzecz naszych celów statutowych. Będziemy zatem wydawać nie tylko pieniądze podatnika.- Nie oszukujmy się jednak: w przytłaczającej większości korzystać będziecie ze środków publicznych... - Na początku na pewno tak, a jak będzie potem - nie wiem. Bardzo liczę na środki unijne - na początku z dwóch programów europejskich: Socrates i Kultura 2000, potem ze środków przyznawanych samorządom lokalnym.- Padło nazwisko Albrechta Lemppa. Przejąłeś jego zespół i częściowo jego kompetencje. Nie ma ci tego za złe? - Mam kilku przyjaciół i wśród nich jest Albrecht Lempp. Zawsze współpracowaliśmy i tak będzie nadal. Niczego Albrechtowi nie odebrałem. To on wprowadził mnie w swój zespół, on mnie rekomendował, a ja mam ambicje kontynuować jego filozofię myślenia o promocji polskiej literatury.- 2 mln zł to koszty administracji i otwarcia siedziby. Nas jednak bardziej interesuje budżet, którym rozporządzać będzie Instytut. Ile pieniędzy możecie wydać w tym roku na promocję polskiej literatury? - Tego jeszcze nie wiem. Złożyłem w ministerstwie kilka projektów, których realizacja pochłonie ok. 12-15 mln zł. Są też inicjatywy, które chcielibyśmy wspierać choćby dlatego, że są one ważne dla kultury - np. Nagroda Kościelskich czy prowadzona przez Fundację ABC XXI akcja głośnego czytania dzieciom. Chciałbym wypromować nagrodę dla zagranicznych tłumaczy polskiej literatury. Ostatecznie budżet Instytutu zależeć będzie od tego, ile naszych projektów zaakceptuje minister. Intensywnie zaczynamy zabiegać o sponsorów i... mamy na tym polu już osiągnięcia (na razie bez podawania szczegółów).- Nie będzie stałych środków do dyspozycji Instytutu? - Nie będzie; pomysł ministra był taki, że mamy dostawać środki na konkretne zadania.- Decydujący głos nie należy zatem do ciebie, lecz do ministra? - Ja zgłaszam pomysły, minister je akceptuje i daje pieniądze.- ...lub nie daje, bo nie ma. - Niestety, macie rację. Nie od dziś wiadomo, że pieniędzy na kulturę jest za mało, ale i tak Instytut będzie mógł dysponować całkiem pokaźnym budżetem. Oczywiście na wszystko nie wystarczy, pomysłów jest wiele, nasza rola w tym, by wybrać te najlepsze.- Mówiłeś o …
Wyświetlono 25% materiału - 902 słów. Całość materiału zawiera 3610 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się