Wtorek, 1 października 2002
Rozmowa z Beatą Lewandowską-Kaftan, wiceprezes Wydawnictwa G+J RBA - Wydawnictwo G+J RBA należy do dwóch dużych zagranicznych podmiotów. Czy może pani powiedzieć więcej o właścicielach spółki? - Można najprościej powiedzieć, że jest to joint venture dwóch podmiotów - niemieckiego koncernu prasowego G+J Gruner und Jahr, w którym ponad 70 proc. udziałów ma Grupa Bertelsmann, oraz hiszpańskiego wydawnictwa RBA. Nasz hiszpański partner ma kilku prywatnych udziałowców i jest jednym z największych wydawnictw prasowych w Hiszpanii. Jest też dużym wydawcą na rynku partworków. - A jak w tej strukturze umiejscowiony jest najbardziej znany państwa tytuł, czyli "National Geographic" i jego polska edycja... - O oryginalnym miesięczniku "National Geographic" wydawanym "od zawsze" w Stanach Zjednoczonych powiedziano już tyle, że nie warto tych informacji powtarzać. Dla nas najważniejsze jest powstanie polskiej edycji, której pierwszy numer ukazał się w październiku 1999 roku, czyli przed trzema laty. Edycje lokalne miesięcznika ukazują się obecnie w 22 krajach, polska edycja była szóstą z kolei. Równocześnie z naszą firmą podobne spółki G+J RBA, o takiej samej strukturze własnościowej powstały w Niemczech i Francji, a nieco później także w Holandii. Jesteśmy wyłącznym polskim licencjobiorcą praw do miesięcznika, a także do książek i filmów, na każdym nośniku, a więc również w technice DVD. Wszystkie wydawane przez nas publikacje oznaczone są żółtą ramką, logo National Geographic. Tylko jedna z książek ukazała się pod inną marką - G+J RBA. Był to album "World Trade Center. Historia prawdziwa". Redaktorem naczelnym miesięcznika jest Dariusz Raczko. Ze wszystkich edycji lokalnych najwięcej materiału własnego zamieszczane jest właśnie w naszej edycji i z pewnością jest to powód do dumy, a także potwierdzenie wysokiego poziomu naszych współpracowników. Zgodnie z zasadami obowiązującymi we wszystkich krajach, każdy kolejny numer to bieżący numer amerykański. Główne materiały - umieszczone zawsze w środkowej części magazynu - są tłumaczone z wersji oryginalnej, natomiast sekcje początkowa i końcowa przygotowywane są przez naszą redakcję. Niemniej to właśnie polskiej redakcja - jako pierwsza na świecie - przygotowała samodzielnie duży reportaż do głównej części magazynu. Był to artykuł "Śladami Stasia i Nel" przygotowany na nasze zlecenie przez Marcina Kydryńskiego, który ukazał się w marcowym numerze z zeszłego roku. Został on wyjątkowo dobrze przyjęty przez szefów amerykańskiej redakcji magazynu "National Geographic", którym został zaprezentowany na specjalnym pokazie, jednak z powodu swojej specyfiki związanej z tradycją sienkiewiczowską, nie znaną na Zachodzie, nie mógł trafić do wydania angielskiego. Oczywiście od lat w "National Geographic" ukazują się zdjęcia kilku polskich autorów, ale to jest już wynik ich bezpośredniej współpracy z centralą. Jedynym polskim fotografem na stałe współpracującym z National Geographic Society jest Tomasz Tomaszewski, pełniący jednocześnie funkcję generalnego konsultanta polskiej edycji magazynu. Na łamach pisma ukazało się już wiele jego reportaży. Jednym z najgłośniejszych był reportaż "Cyganie", który ukazał się zarówno w głównej edycji, jak i edycjach lokalnych, a u nas był jeszcze dodatkowo specjalnie promowany w ramach Klubu Przyjaciół National Geographic.- Jakie segmenty działań firmy bezpośrednio podlegają pani? - Zajmuję się sprawami edycji książek i filmów, ich sprzedaży, a poza tym podlegają mi sprawy marketingu bezpośredniego oraz prenumerata magazynu "National Geographic". Sam kolportaż miesięcznika odbywa się poprzez Dział Kolportażu firmy G+J.- Jak duże jest grono prenumeratorów "National Geographic"? - Obecnie mamy ponad 120 tys. prenumeratorów, którzy są jednocześnie członkami Towarzystwa, gdyż każdy prenumerator jest automatycznie przyjmowany do tego szacownego grona. W naszej bazie adresowej mamy łącznie 250 tys. osób, które chociaż raz skorzystały z naszej …
Wyświetlono 25% materiału - 552 słów. Całość materiału zawiera 2208 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się