Poniedziałek, 30 października 2023

Właśnie zakończyły się 26. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Czym ta edycja różniła się od poprzednich?

Przede wszystkim rozmaitymi udogodnieniami organizacyjnymi, jakie wprowadziliśmy.

Ale udogodnieniami dla organizatorów, czy dla wystawców, czy dla czytelników?

Udogodnieniami dla naszych gości, czyli dla wystawców, dla ich gości, czyli autorów, i dla czytelników, którzy są naszymi wspólnymi gośćmi. To nie nam ma być wygodnie. Przede wszystkim po doświadczeniu ubiegłego roku, kiedy wszystkich – podkreślam – zarówno organizatorów, wydawców, jak i samych autorów zaskoczył nagły boom na literaturę Young Adult. Kiedy tłumy czytelników i czytelniczek, zwłaszcza czytelniczek, stały w kolejkach, czekały na ulubionego autora po cztery godziny, a potem do godzin nocnych trwało podpisywanie. I te tłumy zdezorganizowały nam tak naprawdę obie hale w Expo Kraków. Ponieważ zasłaniały sąsiednie stoiska, był tam straszny tłok, nie dało się tego uporządkować mimo rozmaitych prób. Dlatego w tym roku dobudowaliśmy dodatkowo 3000 mkw. hali namiotowej, w której ulokowaliśmy 20 stanowisk autorskich.

W tym roku pojawiły się vouchery…

Tak, wprowadziliśmy bezpłatne vouchery na wybrane spotkania z autorami podpisującymi książki w tzw. Strefach Autora. Otrzymywało się je po zakupie biletów online. Na naszej stronie udostępniliśmy listę autorów, do których obowiązywały vouchery.  Oczywiście każdy wydawca miał jeszcze jakąś pulę voucherów na swoim stoisku, ponieważ nie każdy kupował bilet online. Odwiedzający kupowali bilety również u nas w kasach, w trakcie trwania targów. No i nie mogliśmy ich pozbawić możliwości uzyskania autografu.

Ta hala namiotowa, o której mówisz, to niemal miasteczko…

Tak to pięć połączonych ze sobą namiotów. W piątek, zaraz po otwarciu targów o godz. 10, był bardzo szeroki strumień ludzi kierujących się do naszych obu hal, Wisły i Dunaju. I trzeci strumień biegnącej młodzieży, naprawdę biegnącej, do przejścia do hali namiotowej. Mimo że padał deszcz, stała grupa osób czekających przed namiotem nawet trzy godziny, próbowaliśmy im tłumaczyć, że mają vouchery, mogą przyjść o dowolnej porze, w jakiej będzie autor i dostaną autograf. Nie wierzyli, woleli stać. Żeby jako pierwsi otrzymać autograf.

Samo obserwowanie, jak od hali namiotowej odchodzą młodzi czytelnicy z pełnią szczęścia na twarzy, z uśmiechem od ucha do ucha i naprawdę to zadowolenie, radość, szczęście po prostu promieniowało od nich. To  bardzo budujące momenty. To zawsze było na targach, ale na tegorocznych w szczególności emanowała pozytywna energia.

Zauważyliśmy, że zmienił się styl spędzania czasu na targach. Przed pandemią czytelnicy przychodzili, kupowali książki, brali udział w spotkaniach, które ich interesowały, szli po autograf do autora i wychodzili, wracali do domu. Po pandemii czas spędzony na targach wygląda częstokroć tak jak w galerii handlowej. Przychodzi grupa czy rodzina, robią zakupy, potem piją kawę, jedzą lody, idą dalej na zakupy, przychodzi czas na obiad, potem idą do kilku następnych miejsc. (…)

Rozmawiałam z wieloma wydawcami, zarówno z tymi, których znam od lat, jak i nowymi wystawcami. I wszyscy mówili mi, że są zadowoleni, że dobrze widać te wszystkie zmiany i udogodnienia przez nas wprowadzone, że dobrze, żeśmy na to wpadli.

Jak w liczbach prezentuje się miniona edycja targów?

Blisko 500 wystawców, ponad 800 autorów, 52 000 odwiedzających w tym 700 akredytowanych dziennikarzy i twórców treści internetowych.

Funpage Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie na Facebooku tylko w ciągu ostatniego tygodnia wygenerował ponad 269,5 tys. zasięgu i 5,5 tys. reakcji, a Instagram blisko 40 tys. zasięgu.

Rozmawiał Piotr Dobrołęcki

Cała rozmowa z najbliższym wydaniu dwutygodnika „Biblioteka Analiz”.

 

 

Podaj dalej