W tym roku wydawcy sprzedali mniej podręczników szkolnych niż oczekiwali. Wydrukowano za dużo książek i wiele z nich albo trafi na makulaturę, albo przeczeka w magazynach hurtowni do następnego sezonu. Zadowoleni są rodzice ó wreszcie nie muszą martwić się czy we wrześniu będą w księgarniach podręczniki. Nauczeni ubiegłorocznymi doświadczeniami wydawcy woleli drukować więcej niż doprowadzić do sytuacji, w której ich książek nie ma na rynku. Zapoczątkowana przed rokiem reforma oświaty zmusiła edytorów do opracowania zupełnie nowych podręczników. W ubiegłym roku wygrywał ten, kto miał nowe książki na czas ó Juka, Mac, Nowa Era, Pracownia Pedagogiczna i Wydawnicza. W tym sezonie większość nowych książek można było już kupować w marcu, przez co wzrosły szanse największych wydawnictw. Wielcy mieli dostatecznie dużo czasu, by zapewnić sobie dystrybucję i skuteczną promocję. Trzy duże wydawnictwa: WSiP, MAC oraz M.Rożak postawiły na rozbudowę sprzedaży bezpośredniej. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne uruchomiły ogromny magazyn przeznaczony na realizację zamówień sprzedaży wysyłkowej. W szczycie sezonu dziennie wysyłano 300 tys. egzemplarzy książek. Nowoczesny system komputerowy i umowa z prywatną firmą spedycyjną pozwoliły na realizację zamówień w ciągu 24 godzin. W dodatku WSiP dał nauczycielom gimnazjum możliwość zapłaty za odebrane książki dopiero w październiku, a większe zamówienia premiowane były prezentami dla szkół. Wydawnictwa MAC i M.Rożak rozszerzyły działalność swoich akwizytorów, którzy już w pierwszej połowie tego roku odwiedzili wszystkie szkoły w całej Polsce. Wszędzie dostarczyli gratisowe egzemplarze nowych podręczników, foldery promocyjne, informowali nauczycieli, jak korzystać z nowych książek. Tylko na wysyłkę bezp łatnych egzemplarzy książek wydawnictwo M.Rożak z Gdańska wydało ponad 600 tys. złotych. Jest to budżet porównywalny z rocznymi obrotami mniejszych wydawnictw …