
12 marca ukaże się kolejna książka autorki cyklu „Dolina marzeń” Katarzyny Grochowskiej – ,,Tajemnica pozytywki”. Wydana przez Wydawnictwo Szara Godzina powieść to piękna historia o godzeniu się z przeszłością i z samym sobą, gdyż niepełnosprawność i odmienność nie odbierają prawa do życia pełną piersią. To także poruszająca opowieść o tym, jak plotka, wrogie szepty i krzywe spojrzenia mogą zniszczyć życie całej rodziny.
Debiutowała Pani w 2023 r., kiedy to ukazały się dwa pierwsze tomy cyklu „Dolina marzeń”. Historia Nadii i Jake’a uwiodła wiele czytelniczek…
Sporo stresu kosztowała mnie decyzja, by wyjąć ich historię z wirtualnej szuflady, dlatego bardzo się cieszę, że cykl ,,Dolina marzeń” podbił serca czytelników. Od premiery dwóch pierwszych tomów minęło już trochę czasu, a wciąż dostaję wiadomości od osób, które przeżywały losy bohaterów tak bardzo, że postanowiły do mnie napisać i podzielić się wrażeniami. To cudowne i budujące uczucie.
W wywiadzie z okazji premiery trzeciego tomu „Doliny marzeń” – „Przeszłość” mówiła Pani, że pracuje nad nową historią, która również od dawna siedziała Pani w głowie…
Miałam na myśli właśnie ,,Tajemnicę pozytywki”. To historia, która od razu pojawiła się w mojej głowie kompletna. Dokładnie wiedziałam, co chcę napisać i w jaki sposób ją zakończyć, a zaczęło się tylko od zwykłej zabawki – pozytywki, którą zobaczyłam na sklepowej półce.
„Tajemnica pozytywki” rozpoczyna się od sceny pogrzebu. Bianka żegna ojca, z którym nie miała kontaktu od lat. Dlaczego?
Relacje Bianki z ojcem były bardzo skomplikowane. Mężczyzna nosił w sobie żal z powodu wydarzeń z przeszłości. Nie potrafił sobie z tym poradzić, a wszystkie negatywne emocje przelewał na córkę. Doprowadziło to do wyprowadzki Bianki i zerwania ich kontaktu.
Przeżywa jednak nie tylko śmierć ojca. Przyjazd do Rosewa oznacza dla niej powrót do tego wszystkiego, przed czym uciekła?
Beztroskie dzieciństwo Bianki legło w gruzach dwadzieścia lat wcześniej. W ciągu kilku miesięcy runęło jej poczucie bezpieczeństwa i stabilności, jakie dawała rodzina. Wracając do Rosewa, musi zmierzyć się z wieloma bolesnymi wspomnieniami sprzed lat.
Bianka doświadczyła straty na wielu poziomach. Śmierci mamy i siostry, zerwania więzi z ojcem, ale też utraty zdrowia. Od 20 lat porusza się na wózku inwalidzkim…
W historii Bianki istnieje pewien zagadkowy epizod, czyli dzień tajemniczego wypadku, któremu uległa, będąc nastolatką. Bianka niczego z tego zdarzenia nie pamięta i może jedynie sugerować się tym, co inni mówią na jej temat…
Utraciła też poczucie bezpieczeństwa. Ludzie, których znała od narodzin, sąsiedzi zaszczuli jej rodzinę i przyczynili się do jej zniszczenia?
Rosewo to niewielkie, konserwatywne miasteczko, gdzie sąsiad o sąsiedzie wie niemal wszystko. Rodzinę Bianki zniszczyła pewna złośliwa plotka. To ona zapoczątkowała ciąg dramatycznych zdarzeń, a jedna tragedia pociągnęła za sobą kolejną. To bardzo ważny element tej historii, pokazujący, jak wielką, często niszczycielską moc potrafią mieć słowa…
Planuje szybko wrócić do obecnego życia w Warszawie. Musi jednak przygotować do sprzedaży rodzinny dom. Ale kiedy w skrytce pokoju zmarłej siostry znajduje tajemniczą pozytywkę…
Wówczas wszystko się komplikuje. Przez dwadzieścia lat Bianka była pewna, iż zna powód, przez który jej siostra targnęła się na życie. Tajemnicze znalezisko z romantyczną dedykacją budzi w Biance wątpliwości i pragnienie poznania prawdy.
Im głębiej Bianka grzebie w przeszłości, z tym większą niechęcią mieszkańców Rosewa się spotyka. Dlaczego?
Przyjazd Bianki do Rosewa nie jest na rękę wielu osobom, a gdy jej pobyt w miasteczku nieplanowanie się przedłuża, zaczyna robić się nerwowo. W tej historii nic nie jest całkowicie czarne ani białe. Każdy z bohaterów ma sekrety, które wolałby zachować wyłącznie dla siebie.
Dobrze, że stoi przy niej murem przyjaciółka Lidia i… Hubert, prawda?
Lidia to przyjaciółka Bianki, jeszcze z czasów dzieciństwa. Uważa ona jednak, że grzebanie w przeszłości jest niepotrzebne, a wręcz krzywdzące, dlatego Bianka znajduje wsparcie w Hubercie – dawnym koledze ze szkoły. Dla niego tamte lata również nie były łaskawe. Na dodatek nosi w sobie tajemnicę, która do dziś budzi w nim lęki.
Dramatyczny przebieg śledztwa Bianki i jego zaskakujący finał nie pozwalają odłożyć książki nawet na moment. Ale pasjonujące jest też obserwowanie, jak Bianka krok po kroku zrzuca zbroję…
Tragiczne zdarzenia z życia Bianki sprawiły, że na wiele rzeczy po prostu się znieczuliła. Zbroja to dobre określenie. Ukryła się w niej przed światem, przed ludzkimi spojrzeniami, samotnością, niepowodzeniami w sferze uczuciowej. Za wszelką cenę pragnęła udowodnić, jak bardzo jest silna i niezależna, choć tak naprawdę nosiła w sobie te same marzenia i tęsknoty, co wszyscy inni.
W tym kontekście niezwykle poruszyła mnie scena spotkania Bianki z Adą…
Ada, która również straciła sprawność w wyniku wypadku, wstrząsa światopoglądem Bianki. Pokazuje jej, jak wiele powodów można mieć do wdzięczności i ile szczęścia znajduje się w codziennej rutynie, której większość z nas zwykle nie docenia. To wyjątkowa postać. Bezbronna fizycznie, lecz posiadająca niesamowitą siłę mentalną.
Ada pojawia się w książce przez mgnienie. Ale wnosi tyle nadziei… Inspirowała się Pani jakąś konkretną osobą?
Nie. Wszystkie postacie są fikcyjne, jednak przekazałam w jej usta część własnych przemyśleń. Życie jest kruche, a w pędzie codzienności często zapominamy, że nic nie jest nam dane na zawsze. Czasami warto się zatrzymać, rozejrzeć wokół i docenić, jak wiele dobra nas otacza.
A historia Bianki. Powstała zupełnie w wyobraźni?
Historia jest fikcyjna, lecz znajdują się w niej pojedyncze elementy, które miały odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jednym z wątków występujących w powieści jest przemoc w szkole. Niestety, gdy uczęszczałam do gimnazjum, sytuacje związane z gnębieniem, poniżaniem, a nawet krzywdzeniem fizycznym były wśród uczniów na porządku dziennym. Na szczęście nie doświadczyłam nigdy tak ekstremalnych sytuacji jak Bianka, ale widziałam wiele…
Sądzi Pani, że by odzyskać radość życia, trzeba zmierzyć się z przeszłością? Wierzy Pani, że można wszystko wybaczyć?
Z pewnością nieprzepracowane traumy mogą kłaść się cieniem na codzienności. Rozmawiamy o ,,Tajemnicy pozytywki”, ale posłużę się tutaj cytatem z trzeciego tomu ,,Doliny Marzeń”: ,,Jeżeli nie można o czymś zapomnieć, trzeba to sobie wybaczyć”. Myślę, że dużo łatwiej wybaczyć błędy innym, niż swoje własne, ale ten akt przebaczenia często jest kluczem do pojednania się z przeszłością.
Napomknę jeszcze, że w książce nie mogło zabraknąć koni…
Żartowałam ostatnio, że konie to już chyba mój znak rozpoznawczy, ponieważ ich wizerunek znajduje się nawet na okładce. W ,,Tajemnicy pozytywki” jest pewien poboczny wątek związany z końmi, a konkretnie z zimnokrwistym ogierem o imieniu Duży Bill, który troszkę nabroi… 🙂
Pracuje Pani nad kolejną książką?
Tak. Kolejna historia ukaże się jeszcze w tym roku, a ja powolutku tworzę coś nowego. Nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów, ale myślę, że czytelnicy, którym ,,Dolina marzeń” skradła serca, bardzo się ucieszą 🙂