Czwartek, 31 grudnia 2020
List otwarty Małgorzaty Strzałkowskiej

Zamieszczamy list, jaki otrzymaliśmy od Małgorzaty Strzałkowskiej:

Szanowni Państwo!

„Wierszyki łamiące języki” to tytuł mojej pierwszej książki. „Wierszyki łamiące języki” z ilustracjami Elżbiety Wasiuczyńskiej ukazały się w 1996 roku nakładem wydawnictwa Plac Słoneczny 4. Książka od razu zyskała ogromną popularność, zwłaszcza że w owym czasie na rynku wydawniczym brak było tego typu pozycji.

W roku 2002, gdy wydawnictwo Plac Słoneczny 4 przeszło już do historii, książkę, pod nieco rozszerzonym tytułem („Zbzikowane wierszyki łamiące języki”) i z ilustracjami  Piotra Nagina wydało Polskie Towarzystwo Wydawców Książek.

W roku 2006 „Wierszyki łamiące języki”, tym razem ilustrowane moimi kolażami, wydało wydawnictwo Media Rodzina, w którym to wydawnictwie „Wierszyki łamiące języki” ukazują się do dziś.

I oto nagle w przedświąteczną grudniową niedzielę dowiedziałam się, że wydawnictwo Olesiejuk w marcu 2020 roku wydało książkę Urszuli Kozłowskiej, zatytułowaną… „Wierszyki łamiące języki”!!! I choć nie mogłam w to uwierzyć, niestety okazało się to prawdą. Nie rozumiem, zresztą nie tylko ja, jakim prawem ktoś mógł przywłaszczyć sobie wymyślony przeze mnie 24 lata temu, funkcjonujący na rynku wydawniczym od niemal ćwierćwiecza tytuł książki.

Wyrażam kategoryczny sprzeciw wobec tego rodzaju praktyk, które w oczywisty sposób i bez pardonu gwałcą przyjęte w środowisku ludzi związanych z książką dobre obyczaje.

Domyślam się, że zarówno wydawnictwo Olesiejuk, jak i autorka stwierdzą, że nigdy nie słyszeli ani o mnie, ani o wydawanej od 1996 roku do dziś książce „Wierszyki łamiące języki”. Jednak udowodnić tego rzecz jasna nie mogą, a ja w to po prostu nie wierzę. Pozycja ta wymieniana jest na wielu stronach internetowych, pochodzące z niej „wierszyki łamiące języki” znajdują się w podręcznikach i krążą w niepoliczalnej ilości po internecie – niestety nie zawsze z moim nazwiskiem, ale to już inna sprawa.

Uważam, że przywłaszczenie wymyślonego przeze mnie tytułu to oczywisty plagiat („przywłaszczenie cudzego pomysłu twórczego, wydanie cudzego utworu pod własnym nazwiskiem lub dosłowne zapożyczenie z cudzego dzieła opublikowane jako własne; też: taki przywłaszczony pomysł, wydany utwór lub zapożyczenie”, „Słownik języka polskiego” PWN) i mam nadzieję, że takie działanie spotka się z bezwzględnym potępieniem środowiska.

Małgorzata Strzałkowska

P.S. Może napiszę o tym książkę. Tym razem dla dorosłych. Tytuł już mam – „Pan Tadeusz czyli ostatni zajazd na Litwie”.

 

Podaj dalej