Piątek, 9 maja 2025

12 maja nakładem Wydawnictwa Szara Godzina ukaże się nowa powieść Katarzyny Kieleckiej – ,,Niewidzialna dziewczyna”. Spotkamy  w niej bohaterów książki ,,Obca kobieta”.

Jak Pani rozumie tytułową ,,niewidzialność”? 

To rodzaj wyobcowania, oddzielenia od reszty społeczeństwa barierą obojętności. Zjawisko niestety częste i niepokojące. Sprawia, że pomoc nie zawsze ma szansę dotrzeć tam, gdzie jest naprawdę potrzebna. Dotyczy osób w każdym wieku, lecz moim zdaniem najbardziej na ową niewidzialność narażeni są seniorzy i oczywiście młodzież.

Trzynastoletnia Felka czuje się niewidzialna, bo jest niekochana…

Z nastolatkami problem polega na tym, że jednocześnie chcą, by dorośli się ich nie czepiali i by otaczali ich opieką. W przypadku Felki sprawa jest bardziej złożona, bo na typowe dla jej wieku rozchwianie emocjonalne nakłada się prawdziwy dramat, doświadczany przez tę dziewczynę od najmłodszych lat. Dom nie zapewnia jej poczucia bezpieczeństwa i nie zaspokaja jej potrzeb emocjonalnych. To sprawia, że czuje się nic niewarta.

I wykluczona społecznie jako inna…

Zgadza się. Społeczność szkolna to środowisko, które nie zapomina wpadek i kompromitacji i potrafi skutecznie dopiec uczniom, którzy z jakiegoś względu wydają się inni. Felka jest w klasie po prostu niewidzialna.

Równocześnie stara się być niewidzialną. To daje jej poczucie bezpieczeństwa, prawda?

W tym wypadku to jej strategia na przetrwanie. Zatem zależnie od sytuacji niewidzialność bywa dla Felki jej wrogiem lub jej przyjacielem, tarczą przed złem tego świata.

Czy postać Felki wzorowana jest na prawdziwych historiach dzieci w trudnej sytuacji życiowej?

To postać fikcyjna, lecz w jej losy wplotłam epizody, które faktycznie się zdarzyły innym młodym ludziom.

Bezdomność, przemoc domowa, porzucenie, dziedziczony los… Jak przygotowywała się Pani do pisania o tak wrażliwych zagadnieniach?

Od lat pasjonuje mnie ludzka psychika, mechanizmy psychologiczne, tematyka traumy. Studia pedagogiczne dały mi wiedzę, którą wciąż zgłębiam dzięki lekturze odpowiednich książek i artykułów. Sporo wyniosłam też ze współpracy z kilkoma fundacjami i z rozmów z ludźmi, którzy mają za sobą podobne doświadczenia jak moja bohaterka. Ten ostatni element uważam zresztą za najważniejszy, najbardziej wartościowy, bo konkret, esencja przeżyć i emocji, coś, czego nie znajdzie się w tabelkach czy statystykach.

Jesteśmy kowalem własnego losu?

Kiedyś zdecydowanie powiedziałabym, że „tak”. To pytanie często do mnie wraca i dziś wiem, że nie da się na nie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Nie jesteśmy kowalem własnego losu, ale nim bywamy. Zdarzają się jednak momenty w życiu, kiedy nie mamy na to szans (na przykład w pierwszych latach dzieciństwa). Z drugiej strony niekiedy wcale tego nie chcemy, bo jest nam wygodniej, gdy ktoś inny kuje za nas nasz los.

Równorzędną bohaterką jest Aneta Kępa. Kobieta po 50., niezależna finansowo i atrakcyjna, ale ,,niewidzialna”…

Aneta to bohaterka, która z trudem przyjmuje zmiany w najbliższym otoczeniu oraz we własnym organizmie. Aby  znowu złapać wiatr w żagle, musi wyjść poza schemat, stać się bardziej elastyczna, tolerancyjna, otwarta, zaakceptować własne i cudze błędy, na nowo zrozumieć życie.

Syndrom ,,niewidzialności” dotyczy wielu kobiet, prawda?

Dawniej pokutowało przekonanie, że w tym wieku kobietom mnóstwa rzeczy już nie wypada. Powinny odsunąć się w cień i zrobić miejsce dla młodych. Na szczęście dziś wygląda to już nieco inaczej. Kolejne pokolenia kobiet są coraz bardziej świadome własnej wartości i tego, że ich życie wcale nie kończy się w chwili, gdy wywiążą się z obowiązku urodzenia i wychowania dzieci.

W książce występuje cała galeria kobiecych postaci. Nie są czarno-białe i przez to autentyczne. Wścibska sąsiadka – Henryka Liszka…

Bardzo ją polubiłam. Jest naturalna i swobodna w swojej nieidealności. Nie umartwia się, nie rozpacza, ale także nie wznosi dla siebie pomników. Chwilami egoistyczna, innym znów razem bezinteresownie niesie pomoc. Aż szkoda, że struktura fabuły nie dała jej większego pola do popisu. Może kiedyś wrócę do tej postaci przy okazji innej powieści.

Młoda kobieta – Marta. Czytelnicy poznali ją w poprzedniej Pani książce ,,Obca kobieta”, właśnie gdy świat wywrócił się jej do górny nogami..

Dzięki „Niewidzialnej dziewczynie” możemy zajrzeć do świata Marty i dowiedzieć się, co u niej słychać, chociaż tym razem schodzi na drugi plan, by dać przestrzeń innym bohaterkom.

Jak sobie radzi?

Z pozoru nieźle. Dopiero gdy życia stawia jej kolejne wyzwania, nie zawsze potrafi zareagować właściwie. Ale trudno wymagać pełnej dojrzałości od dwudziestolatki. Marta jest jednak w znacznie lepsze sytuacji niż Felka. Nie ciągnie za sobą tak trudnej przeszłości, ma na kim się oprzeć i w gruncie rzeczy widać, że od czasów „Obcej kobiety” znacznie zmądrzała.

I oczywiście przyjaciółki Anety – kreując ich postaci, inspirowała się Pani swoimi przyjaciółkami, pierwowzorami książkowych „Trzykrotek”?

Nie, absolutnie. Jeśli moje przyjaciółki mają coś wspólnego z przyjaciółkami Anety, to chyba tylko cięty język i poczucie humoru. Ich życiowe postawy są kompletnie inne.

Musimy doceniać więzi, jakie powstają między kobietami…

Kto, jeśli nie my? Doskonale wiemy, że to całkiem inne relacje niż te, które nawiązujemy z mężczyznami. Osobiście bardzo sobie cenię kobiece wsparcie, niezależnie od tego, czy przyjmuje formę pogłaskania po głowie, czy postawienie za warkocze do pionu. Są chwile, kiedy bez drugiej kobiety ani rusz.

Akcja książki rozgrywa się w Łodzi, ale też  nad morzem w Mikoszewie, niedaleko Gdańska. Jak wielu Pani książek…

Łódź jest moim domem i zawsze będzie dla mnie ważna, ale wciąż nosi mnie po świecie bliżej lub dalej. Moi bohaterowie w naturalny sposób to po mnie dziedziczą, choć muszę przyznać, że akurat w „Niewidzialnej dziewczynie” tego włóczenia się jest stosunkowo niewiele. Podróżowanie nadrobię w kolejnej powieści.

W książce pojawiają się oczywiście i postaci męskie. Czy Karol, adwokat i były partner Anety, to postać negatywna?

Ma sporo za uszami, w wielu aspektach jego postępowanie było po postu złe, jednak nie uważam go za negatywną postać. Nie chcę go tu usprawiedliwiać ani wybielać. Najlepiej będzie, jeśli Czytelnicy sami wyrobią sobie o nim zdanie po lekturze.

Bohaterowie Pani książki zmieniają się. Czy było to dla Pani jako autorki wyzwanie, by oddać te zmiany w wiarygodny sposób?

Zmiany są bardziej wiarygodne niż stagnacja. Przecież w prawdziwym życiu my także się zmieniamy, bo wpływają na nas różne okoliczności, zdarzenia, otaczający nas ludzie, czy chociażby warunki życia. Moi bohaterowie także nie pozostają obojętni na to, co im się przytrafia. Uczą się, rozwijają, dojrzewają. Bez tego ich życie stałoby w miejscu.

W centrum historii, którą Pani opowiada, jest rodzina,  w różnej konfiguracji… To bogactwo lub ciężar…

Niekiedy nawet przekleństwo. Tymczasem właśnie w rodzinie szukamy opoki i sensu. Wielopokoleniowe rodziny stały się rzadkością, ale większość ludzi wciąż potrzebuje bliskich sobie ludzi, by czuć się bezpiecznym i spełnionym.

Chcemy wiedzieć, skąd pochodzimy. W ,,Obcej kobiecie” – Marta, tutaj Felka szukają swojego miejsca na ziemi… Temat pochodzenia, więzów krwi wprawia fabułę  w ruch…

To taki mały pierwiastek mnie samej w tej powieści. O większości przodków wiem niewiele, historia mojej rodziny ma mnóstwo białych plam, których raczej nie zdołam już zapełnić. Często żałuję, że nie ma wokół mnie gromady bliższych i dalszych krewnych. Skoro w swojej sprawie niewiele mogę zrobić, postarałam się zadbać chociaż o bohaterki moich powieści.

Czy pisząc tę książkę, czerpała Pani inspirację z rzeczywistych wydarzeń lub historii zasłyszanych od innych?

Do napisania tej fikcyjnej historii zainspirowały mnie prawdziwe wydarzenia oraz pewna kamienica w Łodzi, którą często mijam. Mocno działa na wyobraźnię zarówno ona sama, jak i znajdujący się na niej mural. Pasuje do tej opowieści jak ulał.

Czy jest coś, co szczególnie chciałaby Pani, aby czytelnicy wynieśli z tej książki?

Zależało mi, by pokazać, że każdy zasługuje na pomoc i każdy może tej pomocy udzielić, choćby w minimalnym stopniu. Kluczem jest to, by na siebie patrzeć, by się zauważać, rozmawiać i nie oceniać po pozorach, bo niewidzialność to pułapka. Bardzo łatwo w nią wpaść, szczególnie w czasach, gdy spora część życia towarzyskiego przeniosła się do internetu, a dialog zastąpiła wymiana emotikonów i lajków.

Czy planuje Pani kontynuację tej historii, czy zamyka się ona w jednej książce?

Finał tej historii rodzi pytanie, co dalej. Pozostawię je jednak otwarte. Czuję, że to moment, w którym lepiej będzie zostawić bohaterów w spokoju. Niech radzą sobie sami. A jeśli kiedyś do mnie wrócą, to tylko gościnnie w powieściach, w których ktoś inny będzie grał pierwsze skrzypce.

 

Podaj dalej
Autor: Wydawnictwo Szara Godzina