Wydawcy coraz częściej trafiają no, może nie za kratki, ale na salę rozpraw jako pozwani za to, że chcieli przyczyniać się do rozwoju polskiej literatury faktu, szczególnie zaś biografistyki. Okazuje się, że takie wydawnicze ambicje mogą być ryzykowne, a niekiedy bardzo kosztowne.
Ledwie zaczął się rok, a zapadły już trzy ważne wyroki, których istotą są filozoficzne rozważania na temat granicy pomiędzy ochroną dóbr osobistych indywidualnej osoby a wolnością twórczą.
„Sekretne życie motyli”
W wyroku z 29 stycznia 2021 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zakazał Joannie Onoszko oraz wydawnictwu Znak rozpowszechniania książki „Sekretne życie motyli”. To szczególnie surowy wyrok, dotyczy bowiem całej publikacji, a nie – jak to bywało do tej pory – jej cenzury, pominięcia spornych fragmentów. Po prawie 10 latach procesu sąd uznał, że książka przedstawia nieprawdę na temat znanej pary wspinaczy, która wytyczyła nową drogę na Grenlandii. Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”: „Książka Joanny Onoszko, której dotyczył proces, podzieliła polskie środowisko wspinaczkowe, uśmierciła przyznawaną w nim kiedyś nagrodę „Jedynkę” i doprowadziła do pierwszej w historii polskiego alpinizmu wyprawy weryfikacyjnej. Przede wszystkim jednak złamała życie dwójce realnych ludzi będących pierwowzorami fikcyjnych bohaterów. Chodzi o znanych wspinaczy i eksploratorów – Elizę Kubarską i jej męża Dawida Kaszlikowskiego”. Pozwani mają ponadto opublikować przeprosiny za to, że „pod pozorem fikcyjności bohaterów naruszyli ich dobra osobiste poprzez rozpowszechnianie fałszywych informacji o ich wyprawie, kwalifikacjach moralnych i zawodowych”. Sąd zasądził też na rzecz każdego z powodów po 80 tys. zł zadośćuczynienia (w pozwie domagali się po 200 tys. zł). Oddalono natomiast powództwo wobec sieci Empik, która dystrybuowała książkę, uznając, że dystrybutor nie ponosi odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych powodów. Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego apelacja.
„Dalej jest noc”
Również warszawski Sąd Okręgowy 9 lutego 2021 r. ogłosił wyrok w sprawie książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego, wydanej przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Badacze mają przeprosić za nieścisłe informacje, które w niej zawarli, oddalono natomiast roszczenie o zadośćuczynienie. Proces, toczący się od października 2019 r., dotyczył jednego akapitu w tej dwutomowej publikacji. Autorkę spornego fragmentu, prof. Engelking, oraz redaktora opracowania, prof. Grabowskiego, pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica opisanego w książce sołtysa wsi Malinowo – Edwarda Malinowskiego. W książce podano, że Malinowski pomógł w czasie wojny Żydówce, Esterze Drogickiej, a następnie – wg relacji ocalonej – ją okradł. Toczący się proces wywoływał wiele kontrowersji odnośnie wolności badań naukowych – z pozwanymi autorami solidaryzowały się organizacje zrzeszające historyków, twierdząc, że metoda sądowego ustalania prawdy historycznej może wprowadzić zamrożenie wszelkich badań naukowych. W oświadczeniu Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita napisano: „W demokratycznym państwie sąd nie może być miejscem rozstrzygania sporów dotyczących wyników badań i ich interpretacji. Publikacje naukowe, będące efektem wieloletniej pracy i kwerend archiwalnych, mogą być punktem wyjścia do dyskusji i polemiki, a nie przedmiotem sporu sądowego”. W toku procesu badacze przyznali się do drobnej nieścisłości, twierdząc jednak, że nie miało to wpływu na naruszenie dóbr osobistych Edwarda Malinowskiego czy jego bratanicy. Wyrok jest nieprawomocny, przysługuje od niego apelacja.
„Amok”
Ta głośna sprawa dotyczy bezpośrednio filmu, pośrednio zaś książki. Dwadzieścia lat temu został zamordowany mężczyzna. Sprawca trwał w przekonaniu, że ofiara ma romans z jego żoną. Został ujęty dopiero wtedy, gdy ukazała się jego książka, szczegółowo opisująca zbrodnię. W więzieniu napisał wspomnienia, które stały się kanwą filmu wyreżyserowanego przez Kasię Adamik. Dostał za to sowite wynagrodzenie. W filmie co prawda nie pada prawdziwe nazwisko ofiary, jednak dystrybutor filmu – Kino Świat Sp. z o.o. – w działaniach promocyjnych wyraźnie odwoływał się o realnych wydarzeń, podawał nazwisko mordercy, co w prosty sposób pozwalało na identyfikację ofiary. Najbliżsi zmarłego wystąpili z powództwem o ochronę dóbr osobistych, m.in. prawa do niezakłóconej żałoby oraz prawa do prywatności. Na początkowym etapie procesu zostało wydane postanowienie zabezpieczające, zakazujące działań promocyjnych pozwalających na identyfikację ofiary. Ostatecznie jednak Sąd Okręgowy w Warszawie nie dopatrzył się naruszenia dóbr osobistych powodów, stwierdzając, że żadna biografia nie mogłaby ujrzeć światła dziennego bez wkraczania w prywatność portretowanych osób, i wyrokiem z 18 lutego 2021 r. powództwo oddalił. Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego apelacja.
Konkluzje?
Warto przyglądać się, co w sądach piszczy – jakie są orzecznicze trendy. Byle tylko ta wiedza nie zniechęcała autorów i wydawców do zgłębiania ludzkich, często wszak kontrowersyjnych życiorysów i nadawania im formy książki. Jak widać z powyższych przykładów, wyroki sądów ludzkich – podobnie jak boskich – są niezbadane.
Joanna Hetman-Krajewska
adwokat, radca prawny
Kancelaria Prawnicza PATRIMONIUM
Biblioteka Analiz i Kancelaria Patrimonium zapraszają do udziału w szkoleniu:
Czego uczą nas wyroki sądowe – zagadnienia prawa autorskiego w orzecznictwie sądowym