Wtorek, 4 czerwca 2019
Wywiad z pisarzem science fiction i wieloletnim redaktorem „Fantastyki” dla Wyspy

W wieku 72 lat zmarł Maciej Parowski, pisarz science fiction, a przez 30 lat redaktor w magazynie „Fantastyka” / „Nowa Fantastyka”.

O śmierci Macieja Parowskiego poinformowała 3 czerwca redakcja „Nowej Fantastyki”: “Wczoraj w nocy po ciężkiej chorobie zmarł nasz kochany przyjaciel, mentor, ojciec redaktor – Maciej Parowski. Maciek był związany z ‘Fantastyką’ od początku istnienia czasopisma, przez długie lata stał też na jej czele i do ostatnich dni był dobrym duchem naszej redakcyjnej rodziny. Jego zasług dla fantastyki w Polsce nie da się ogarnąć – ilu autorów odkrył i wychował, ile znakomitej twórczości przedstawiał, przybliżał i objaśniał kolejnym pokoleniom miłośników gatunku” – podkreślili dziennikarze „Nowej Fantastyki”.

Sam też tworzył – powieści („Twarzą ku ziemi”, „Burza”), scenariusze komiksowe („Funky Koval”, „Wiedźmin”), opowiadania. Jego eseje, analizy, wywiady, recenzje zapełniały kolejne tomy „Małp Pana Boga”. W 2007 roku został odznaczony srebrnym medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”.

Maciej Parowski pracował jako dziennikarz od 1974 roku, po ukończeniu studiów na wydziale elektrycznym Politechniki Warszawskiej. Początkowo pracował kolejno w tygodnikach „Politechnik” i „Razem”, pisał też opowiadania i felietony do innych tytułów: „Życia Warszawy”, „Na Przełaj”, „Polityki”, „Kultury” i „Ekranu”. Z „Fantastyką” (od 1990 roku fungującą jako „Nowa Fantastyka”) był związany od 1982 do 2013 roku. Przez cały ten okres kierował w piśmie działem literatury polskiej, a od 1992 do 2003 roku pełnił też funkcję redaktora naczelnego. Ponadto był redaktorem naczelnym kwartalnika „Czas Fantastyki”. W 2006 roku otrzymał doktorat humoris causa, czyli nagrodę im. Papcia Chmiela za zasługi dla polskiego komiksu, podczas Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi.

 

W numerze >>>3/17 “Kwartalnika Literackiego Wyspa” zamieściliśmy rozmowę Katarzyny Wójcik z Maciejem Parowskim:

– Czy literatura fantastyczna to istotnie bajki i usilne wybieganie w daleką przyszłość, czy może twórczość wymagająca niezwykłej zręczności i umiejętności posługiwania się wyobraźnią i językiem – tak niezwykłej, że przerosła nawet Mickiewicza?

– Dukaj, Pilipuk, Komuda, a dodałbym jeszcze Orbitowskiego, Oramusa, Ziemkiewcza, Żwikiewicza, Sapkowskiego, Twardocha, Huberatha, Sobotę, Żerdzińskiego, Nowaka, Białołęcką, Brzezińską, Goćka, Janusza… Boże, przecież nie dam rady wyliczyć wszystkich. Dobrze, oni i wielu niewymienionych wielokrotnie otwierali w polskiej fantastyce nowe perspektywy. A druga sprawa – proszę nie lekceważyć bajek, od roku siedzę nad szkicem o tym fenomenie, który w niepoważnej, powszechnie dostępnej formie objawia nam prawdy i przemyślenia na temat nas samych. Dwie bajki dla przykładu – „Bajki robotów” Lema, swoisty skrzydlaty wstęp do cybernetyki. I bajka Orwella o folwarku zwierzęcym, przypowieść na temat ukradzionej, sfałszowanej rewolucji. A mamy jeszcze bajkę o kosmicznym oceanie, który podsuwa astronautom, kopie ich bliskich. I to się nazywa „Solaris” i jest jednym z arcydzieł światowej SF. Bajki są w porządku. Oczywiście we wspomnianym eseju będzie też mowa o Ezopie, La Fontaine’ie, Lucasie, autorze „Gwiezdnych wojen”, ale i o Swifcie. Z jego „Przygód Guliwera” autorzy czerpią do dziś. Wbrew złudzeniom z początku XX wieku, nie ma wyraźnego cięcia między bajkami a science fiction.

 

Podaj dalej
Autor: (ET)
Źródło: Wirtualnemedia.pl