
Zmarł Marian Turski – dziennikarz, historyk i były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz, strażnik pamięci o Zagładzie. Miał 98 lat.
Napisał, opracował i zredagował kilkanaście książek, między innymi „Lumumba i jego kraj” (Warszawa 1962), „Operacja ‘Terminal’” (Warszawa 1965), „Byli wówczas dziećmi” (Warszawa 1975), „Ruch pokoju. Ludzie, fakty. Z historii polskiego ruchu obrońców pokoju” (wraz z Henrykiem Zdanowskim, Warszawa 1975), „Losy żydowskie. Świadectwo żywych” (tom I – Warszawa 1996, tom II – Warszawa 1999, tom III – Warszawa 2006), „Polish Witnesses to the Shoah „(Londyn 2010), „Co ofiary wiedziały o swoim losie” (Kraków 2020). Współpracował też z Haliną Taborską przy powstawaniu książki „Sztuka w miejscach śmierci. Europejskie pomniki ofiar hitleryzmu” (Kraków–Budapeszt–Syrakuzy 2019).
Tak Mariana Turskiego wspomina Zbigniew Czerwiński, organizator i sekretarz jury Nagrody Klio, były prezes wydawnictwa Bellona:
Był z nami od początku. Od pierwszego spotkania Jury Nagrody Klio w 1995 roku, jeszcze pod przewodnictwem prof. Jerzego Skowronka z udziałem m. in. profesorów Janusza Tazbira i Henryka Samsonowicza.
Zawsze merytoryczne przygotowany, życzliwie wyrażający swoje opinie, żarliwy w dyskusjach, ale z wielkim szacunkiem odnoszący się do innych opinii.
Kiedy w Bellonie podjęliśmy decyzję o krytycznej edycji „Mein Kampf” (w tłumaczeniu i opracowaniu naukowym prof Cezarego Króla) Marian Turski uważał, że wydanie tej książki to ważna i potrzebna lekcja. Wielokrotnie przypominał, że Auschwitz nie spadł z nieba. Jego ostatnie przesłania głoszone w Auschwitz, zostaną z nam na zawsze. Zwłaszcza to: „Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana”.
Zasiadanie obok Niego w Jury tej nagrody przez 30 lat było dla mnie niezwykłym przeżyciem. Gdy po ostatnim spotkaniu jurorów odwoziłem Go do domu, nasza godzinna rozmowa bardzo mnie poruszyła i została ze mną na dług.
Marian Turski urodził się 26 czerwca 1926 roku w Druskiennikach w rodzinie polskich Żydów jako Mosze Turbowicz. Po wybuchu wojny wraz z rodziną znalazł się w getcie łódzkim. Członkowie jego rodziny zostali wywiezieni do Auschwitz. Przez długi czas ochraniali go przyjaciele z podziemnej organizacji Lewica Związkowa, do której należał. Został wywieziony dopiero w sierpniu 1944 r., jednym z ostatnich transportów do Auschwitz z łódzkiego getta.
W styczniu 1945 roku przeżył marsz śmierci do Buchenwaldu, a w kwietniu, gdy do obozu zbliżały się wojska amerykańskie – marsz do Theresienstadt. Tam, chory na tyfus, doczekał wyzwolenia.
Po zakończeniu wojny zamieszkał w Warszawie. Od 1945 roku działał w młodzieżowej organizacji PPR, a następnie pracował w wydziale prasy PZPR. W latach 1956–1957 był zastępcą redaktora naczelnego „Sztandaru Młodych”. W 1957 roku został publicystą, a od 1958 roku pełnił funkcję kierownika działu historycznego tygodnika „Polityka”.
27 stycznia 2020 roku podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, powiedział głośne zdanie: „Auschwitz nie spadło z nieba”. „Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana” – apelował. Powołując się na słowa swojego przyjaciela Romana Kenta, Marian Turski zaproponował przyjęcie jedenastego przykazania: „Nie bądź obojętny”.
Otrzymał tytuł honorowego obywatela miasta stołecznego Warszawy, między innymi za wieloletni wysiłek prowadzący do powstania na Muranowie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Od początku pełni także funkcję przewodniczącego Rady Muzeum.
W 2022 roku Marian Turski został laureatem Nagrody Człowiek Słowa 8. edycji Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Prof. Iwona Hofman w laudacji powiedziała: „W osobie Mariana Turskiego honorujemy odpowiedzialny stosunek do języka słowa i mowy. Języka czystego i klarownego, słowa rzeczowego i dobrego, mowy szlachetnej i prawej. Jeśli język jest muzyką słów, to w mowie Mariana Turskiego brzmi harmonia, wynikająca ze spójności jego postawy wobec ludzi spraw i wartości. Najważniejsze spośród tych wartości to: empatia i współczucie”.