1 stycznia zmarła Bibianna Ciompała, słynna pani Blanka z księgarni Państwowego Instytutu Wydawniczego przy ul. Foksal 17 w Warszawie. Informację przekazali byli dyrektorzy PIW-u: Tadeusz Nowakowski i Rafał Skąpski.
Jak napisał Leszek Żuliński w wydanej w 2006 roku rocznicowej książce o tym wydawnictwie zatytułowanej „Foksal 17”: „pani Blanka przez niemal półwiecze stała się osobą znaną i wręcz kultowo związaną z wizerunkiem PIW-u. Chyba tak naprawdę była ‘na mieście’ najbardziej popularną ‘twarzą’ wydawnictwa. Była także cząstką bohemy, która przemierzała Trakt Królewski, z przyjemnością zbaczając w ulicę Foksal… Pani Blanka była powierniczką i doradczynią wielu tych przechodniów, z których bardziej zaprzyjaźnieni kupowali wydaną książkę dopiero, gdy porozumiewawcze spojrzenie sugerowało, że warto się nią zainteresować”.
Trzeba jeszcze dodać, że najbardziej zaprzyjaźnionym klientom pani Blanka odkładała wybrane książki, bo najpoczytniejsze tytuły natychmiast się rozchodziły, więc proszono ją, aby je zatrzymała do czasu kolejnej wizyty w jej królestwie. I rzeczywiście stała się tam jedną z niekoronowanych warszawskich królowych, u której częste odwiedziny były jednym z rytuałów ówczesnego życia towarzyskiego.
Leszek Żuliński podaje, że w „w wydawnictwie pracował jej ojciec, Wincenty Ciompała (przez wiele lat zastępca głównego księgowego PIW-u), więc i jego córka jako 16-letnia dziewczynka znalazła to zajęcie. Była związana z PIW-em od listopada 1953 roku do końca 2001 roku, w więc ponad 47 lat. Najpierw pracowała w sekcjach rozliczeniowych, a od 1958 roku, z początku z Henrykiem Czerwińskim, a potem sama prowadziła – aż do odejścia z PIW-u – księgarnię, wspomagana w kolejnych latach przez kilka pań i pana Tomasza Kaźmierczaka”.
Wspomnienie o pani Blance przekazał Bibliotece Analiz prezes PTWK Rafał Skąpski, który był dyrektorem PIW w latach 2005-2015:
W październiku 1968 roku rozpocząłem studia na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Mieszkałem wówczas w jednym z czterech nowych bloków usytuowanych przy Alei 3 Maja. Wracając po zajęciach do domu, często pokonywałem trasę spacerem. Idąc przez Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat w kierunku mostu Poniatowskiego, odnalazłem skrót ulicą Foksal, bez dochodzenia do skrzyżowania, a dziś ronda nazwanego imieniem Charlesa de Gaulle’a. Skrót przez Foksal odkrył przede mną, przybyszem z Krakowa, księgarnię firmową Państwowego Instytutu Wydawniczego. Zaglądałem tam coraz częściej. Czas liceum spędzony w domu mego wujostwa, wypełnionym książkami, to okres intensywnych lektur. Dostępnych na dosłowne wyciągnięcie ręki. Stąd zainteresowanie nowościami wydawniczymi.
Książki PIW były niezwykle atrakcyjne, a oficyna oferowała pozycje wartościowe i ambitne. Kusiły one wzrok okładkami, pobudzały wyobraźnię tytułami i nazwiskami autorów. Dla studenta pozostającego na utrzymaniu owdowiałej Matki nie były jednak dostępne. Oglądałem je więc w witrynie, czasem wchodziłem do środka i przyglądałem się z dala nowościom. W głębi niewielkiego pomieszczenia stał stolik z książkami przecenionymi, jakieś słowniki, Nowy Korbut i tym podobne, wykraczające daleko poza moje zainteresowania. Ale już sama możliwość dotknięcia tych ksiąg oprawnych w płótno, przewertowania kartek, nobilitowała, dodawała powagi. Nieco później dowiem się, że stolik z tymi przecenionymi pozycjami stał przy, kilka tygodni wcześniej, postawionej ścianie przegradzającej lokal i kończącej byt słynnej kawiarni literackiej.
Szybko zorientowałem się, że zawsze obecna za ladą, sympatyczna ekspedientka, do której wszyscy zwracają się „Pani Blanko”, doskonale jest obeznana z tym, co na ladzie, dobrze zna stałych klientów i ich upodobania, jest zaprzyjaźniona z wieloma autorami i recenzentami. Udawałem więc zainteresowanie niepotrzebnym mi „Korbutem”, by być świadkiem ich rozmów, zazdroszcząc im poziomu komitywy. Podświadomie marzyłem, by osiągnąć status pozwalający mi na takie, jak ich, swobodne, pełne wiedzy o książkach, rozmowy.
Przez następne lata, kiedy już miałem możliwość nabywania książek, utwierdziłem się w przekonaniu, że Pani Blanka jest ikoną i wizytówką PIW-u. Osobą niemal tak ważną jak dyrektor czy redaktor naczelny wydawnictwa, a na pewno co najmniej tak samo szanowaną. Osobą, która łączy i scala wszystkich, dla których książka stanowi istotę życia i jest elementem intelektualnej przygody i rozwoju. Czytelnicy piwowskich książek nie wiedzieli przecież, kto kieruje wydawnictwem, ale doskonale orientowali się, kim jest Pani Blanka.
Gdy w lutym 2005 zostałem dyrektorem wydawnictwa, Pani Blanka była już na emeryturze. Dążyłem do tego, by pozostawała w naszej bliskości. Zabiegałem, by otrzymała stosowne wyróżnienie z okazji naszego jubileuszu, by przyszła na to jubileuszowe spotkanie, by nadal czuła się z PIW-em emocjonalnie związana. Staraniom o uratowanie wydawnictwa przyświecała mi zawsze myśl, że czynię to oczywiście dla dobra polskiej kultury, dla dobra czytelników, autorów, ale także robiłem to dla grupy piwowskich emerytek i emerytów, dla których los wydawnictwa był tak mocno związany z ich życiem, z ich emocjami…
Dla Pani Blanki PIW był na pewno treścią Jej życia. Dla PIW-u, tego sprzed 2015 roku, Pani Blanka była i pozostanie osobą niezwykle ważną. Nie zapomnimy.
Rafał Skąpski
Ps: Od Hanny Wachnowskiej dowiedziałem się, że mniej więcej od 1980 roku Pani Blanka mieszkała w bloku przy al. 3 Maja 5a. To ten sam budynek, w którym i ja mieszkałem w latach 1968-1975. Oto jak ludzkie losy się przeplatają…