Będąca w trzydziestym miesiącu ciąży Chyłka, bohaterka „Obrony”, osiemnastego(!) tomu cyklu Remigiusza Mroza, toczy następujący dialog z badającym ją ginekologiem:
„… chcę czuć, że rodzę – uzupełniła. – A nie, że wydałam pestkę arbuza.
– I nie przekonam pani do cesarskiego cięcia?
– O ile nie będzie jasnych przyczyn medycznych, nie.
– Ale sama pani mówi, że…
– To, co mówię, to jedno – ucięła. – To, co robię, to drugie.
– Święta prawda – poparł ją Oryński. (…) – Na przykład ostatnio mówiła, że bez trudu utrzymuje równowagę, mimo że jej środek ciężkości się przesunął, a potem ją straciła.
Mariusz Grabowski natychmiast zerknął na Joannę.
– Przewróciła się pani?
Joanna błagalnie uniosła wzrok.
– Potknęłam się.
– Miała pani jakieś zawroty głowy?
– Nie. Ale teraz mam zawroty treści pokarmowej.
– Czuła pani jakieś osłabienie lub…
– Jebłam, to jebłam – przerwała mu. – Na chuj drążyć?”.
Naprawdę język używany przez najsławniejszą polską prawniczkę jest na miarę naszych czasów.
środa, 30 października 2024