Nieprzewidywalny i bezprecedensowy był zeszły rok. Codzienne praktyki, które niegdyś wydawały nam się oczywiste, nagle okazały się warunkowane zmieniającą się rzeczywistością. Jak obserwowałam naszą branżę, zamiast załamywać ręce, woleliśmy zakasać rękawy i zmierzyć się z wyzwaniami, na które wcześniej brakowało nam czasu, odkładaliśmy je na przyszłość. Miniony rok na szczęście przeszedł już do historii. Wielu chciałoby o nim zapomnieć. Ale trzeba mu oddać, że dla branży książkowej nie był najgorszy. Podczas narodowej kwarantanny Polacy zaczęli sięgać częściej po książki. Przekonali się, że one zaspokajają potrzebę zrozumienia, refleksji, ucieczki, rozrywki. O dobrych wynikach sprzedażowych mówią wydawcy. „Rok był trudny, ale dobry. Ani na chwilę nie zatrzymaliśmy produkcji, nie przestaliśmy wydawać książek, ani przygotowywać nowych. Musieliśmy zrezygnować z tradycyjnej promocji i zbudować plan działania online. Wydaliśmy dwie wysokonakładowe książki i pracowaliśmy nad dystrybucją w sieci. Wszystko po omacku, nie wiedząc, jak zachowają się dystrybutorzy, kurierzy, czytelnicy. Przesyt treści w sieci, przesyt produkcji na platformach filmowych, zamknięte biblioteki i chęć czytania sprawiły, że wszyscy wydawcy, jedni mniej inni dużo, ale jednak sprzedaliśmy książki. Okroiliśmy plany wydawnicze, zrezygnowaliśmy z niektórych tytułów, dopracowaliśmy promocję, przyjrzeliśmy się potrzebom czytelniczym” – podsumowała Hanna Mirska-Grudzińska, redaktor naczelna i członkini zarządu Wydawnictwa Marginesy w wypowiedzi dla serwisu Lubimyczytać.pl. „W naszej branży druku dziełowego – aż mi to głupio powiedzieć – mamy najlepsze wyniki!” – cieszy się Waldemar Lipka, prezes Grupy Kompap (rozmowa z nim na stronie 12). Szef trzech drukarni zwraca przy tym uwagę, że zmniejszyła się wielkość wykonywanych nakładów książek: „tak jak w ubiegłym roku standardem było 2,5 tys. egz., tak obecnie jest to zaledwie 1,5 tys.”. W minionym roku nastąpiła widoczna zmiana w kanałach dystrybucji – na rzecz e-commerce, kosztem księgarń stacjonarnych. Ale przykład Książnicy Polskiej doskonale pokazuje, że dzięki nowoczesnemu podejściu i przy dobrym zarządzaniu można pomimo pandemii odnotować w tradycyjnym księgarstwie widoczne wzrosty przychodów ze sprzedaży książek w porównaniu do roku poprzedniego. „Firma jest bardzo bezpieczna pod względem biznesowym i płynności finansowej” – podkreślają Łukasz Okuniewski, prezes zarządu i Jerzy Okuniewski, wiceprezes zarządu Książnicy Polskiej (wywiad na stronie 4). Warto przyjrzeć się ich działaniom, bo ta sieć wyznacza w księgarstwie nowoczesne standardy. Książka na telefon wsparciem dla lokalnych księgarń Małe, książkowe biznesy nie miały łatwej sytuacji od kilku lat, ale teraz, w trakcie pandemii, zawisły nad nimi czarne chmury. Z dnia na dzień po ogłoszeniu wiosennego lockdownu stanęły przed ryzykiem utraty rentowności i widmem bankructwa. Resort kultury, który przecież powinien otoczyć szczególną opieką te aktywne centra kultury, nie rozczulał się specjalnie nad ich losem. W tej trudnej sytuacji na pomoc lokalnym księgarniom stacjonarnym ruszyli przedstawiciele branży. Już w marcu, na samym początku pandemii, Jędrek Biegański z firmy dystrybucyjnej Azymut wpadł na pomysł akcji „Książka na telefon”, która dość szybko nabrała nieprawdopodobnego rozmachu i warta jest uwagi oraz wsparcia całej naszej branży. Ta spontaniczna inicjatywa pokazała, że w obliczu kryzysu można się porozumieć i wspólnie działać. – …