Niedziela, 3 listopada 2013
Dyskusja na Targach Książki w Krakowie
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru367
Jednym z ważniejszych wydarzeń skierowanych do branżowych uczestników 17. Targów Książki w Krakowie była dyskusja towarzysząca prezentacji kolejnego wydania rocznika „Rynek książki w Polsce”. – Chciałbym, aby to spotkanie miało formę dyskusji, dlatego mamy tu przedstawiciela dużej i ważnej sieci dystrybucyjnej, która oceniana jest różnie. Są miesiące, w których Matras jest chwalony na tle swojego konkurenta czyli Empiku, ale są też momenty, kiedy „psy są wieszane” na jednej i drugiej firmie. Niestety wydaje się, że tych gorszych miesięcy w roku jest więcej – mówił rozpoczynając spotkanie jego moderator Łukasz Gołębiewski. I tylko na pozór polityka sieci Matras stała się głównym poruszanym w jego trakcie tematem, bo w efekcie dała przyczynek do konfrontacji różnych poglądów na sposób prowadzenia bieżącej działalności biznesowej na rodzimym rynku książki. – Zacząłbym może od tego, że ostatnie dwa lata na rynku książki naznaczone były spadkami – bestsellerowych tytułów takich, jak „50 twarzy Greya” E.L. James czy „Inferno” Dana Browna, które przygotowała obecna tu Sonia Draga, jest na rynku zbyt mało. Generalnie liczba tytułów o sprzedaży powyżej 100 tys. egz. była w ostatnich dwóch latach coraz niższa. Zjawisko to niepokoi tym bardziej, że jednocześnie, z roku na rok, straszliwie wzrasta liczba wydawanych w Polsce tytułów, czego dowodzą m.in. dane Biblioteki Narodowej. W efekcie dotarcie tytułu do sieci dystrybucyjnej, w tym do sieci Matras czy Empik, a także w inne rejony detalicznego rynku stacjonarnego, może poza sprzedażą internetową, jest coraz trudniejsze – relacjonował bieżącą sytuację w branży prowadzący spotkanie. Przypomniał również, że kilkanaście lat wcześniej – na pierwszych Targach Książki w Krakowie – toczyła się bardzo żywa dyskusja między wydawcami, księgarzami i przedstawicielami mediów na temat tego czy wchodzący wówczas na polski rynek Bertelsmann nie zdominuje go w sposób uniemożliwiający działalność polskim podmiotom. Tymczasem ostatnie dwa lata to okres, w którym z rynku stopniowo wycofał sią najpierw Bertelsmann, potem Weltbild, następnie Readers Digest, a wreszcie praktycznie rzecz biorąc także Hachette. Zatem cztery z potężnych międzynarodowych koncernów wydawniczych podjęły decyzję, że ten rynek przestał być dla nich interesujący z punktu widzenia możliwego rozwoju biznesu wydawniczego. Według Gołębiewskiego, nie dość, że obecność tych koncernów w niczym nam nie zaszkodziła, to wzajemna konkurencja czegoś nas nauczyła, a w dodatku doczekaliśmy czasów, że boimy się odpływu zachodniego kapitału z rynku. Zwrócił on także uwagę na fakt, że coraz trudniej znaleźć nam zainteresowanie inwestorów spoza branży. Jego zdaniem książka postrzegana jest coraz bardziej jako technologia schyłkowa, mało rozwojowa. A przecież wspomniane przykłady bestsellerów z ostatniego okresu, ale także tytułów takich jak książki Stephenie Meyer, seria o Harrym Potterze, czy sukcesy wcześniejszych książek Dana Browna są być może najlepszą reklamą tego, że ten rynek książki jednak jeszcze nie skonał. Że nie do końca jest tak, że ludzie zupełnie przestali czytać książki, i że z książkowej premiery nie można już w tym kraju zrobić istotnego wydarzenia biznesowo-medialnego. – Moim zdaniem jednak wszystkie problemy, które rozpoczęły się z chwilą wprowadzenia w Polsce 5-proc. podatku VAT na książki drukowane nie zostały dotychczas rozwiązane. Myślę tu o kwestiach takich jak: nadpodaż książek, przedłużająca się dominacja wyprzedaży, najczęściej zbyt wczesnej, coraz częściej masowo dotyczącej tytułów, które dopiero co weszły na rynek. Matras jest wzorcowym przykładem podmiotu stawiającego na promocję książki, ale promocję książki w dużej mierze głównie przecenionej, co w naturalny sposób przyciąga ludzi spragnionych niższych cen. Oczywiście w dużym stopniu rozumiem ten mechanizm, dlatego że tak naprawdę jego genezy należy doszukiwać się w zachowaniach użytkowników internetu, który przez konsumentów przeszukiwany jest nieustanie przede wszystkim w poszukiwaniu najatrakcyjniejszych ofert. Ten mechanizm przeniósł się już w sposób naturalny do świata analogowego, do świata księgarń: przyciągamy klienta przede wszystkim cenami, zwłaszcza że coraz rzadziej możemy robić to za pośrednictwem wydarzeń takich jak premiery głośnych tytułów – wyjaśniał prezes Biblioteki Analiz. Jego zdaniem kolejne negatywne zjawisko nasilające się bardzo dynamicznie w ostatnich latach, związane jest z tym, że niezwykle trudno jest zaistnieć na księgarskich półkach wydawcom, którzy nie oferują najpoczytniejszych bestsellerów. Mało tego, książki które są starsze, tzw. evergreeny, czyli pozycje na których wydawcy zawsze zarabiali najwięcej, w przypadku których z upływem czasu koszty ich wprowadzenia na rynek spadały i można było przez dłuższy okres spijać śmietankę z ich obecności w miejscach sprzedaży, mają coraz większy problem z utrzymaniem swojego miejsca w punktach sprzedaży detalicznej. – Wydaje się, że takie myślenie jest z gruntu niesłuszne – przekonywał Gołębiewski. Współczesny sprzedawca wychodzi z założenia, że konsument ciągle goni za nowością, pragnie nowych coraz lepszych produktów, że to co sprzedawało się kiedyś jest już dziś absolutnie passe. To myślenie jest oczywiste na przykład dla przedstawicieli branży technologicznej, natomiast książka jest jednak produktem, który świetnie powinien bronić się przed takim schematem. I pewnie mogłoby tak być, gdyby nie presja dystrybutorów i oczekiwanie wyłącznie na nowości, która nie pozwala wydawcom zarabiać na back liście. Jego zdaniem sprzedaż internetowa jest bardzo dobrym przykładem na potwierdzenie tej obserwacji. W sieci nie ma tego problemu, że każdy metr półki to konkretny koszt, w związku z tym opłaca się „zapychać” je tylko nowościami. Być może stacjonarne księgarnie są wciąż źle aranżowane, nastawione wyłącznie na to, aby wabić klienta nowościami. Kończąc tym stwierdzeniem oddał głos dyskutantom, którzy korzystając …
Wyświetlono 25% materiału - 837 słów. Całość materiału zawiera 3351 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się