Z księgarstwem zetknąłem się w 1964 roku, to jest w jego sześćsetną polską rocznicę, którą obchodzono wraz z rocznicą ufundowania przez króla Kazimierza Wielkiego Akademii Krakowskiej. W jej statutach znalazł się przywilej dla stacjonariuszów odpowiedzialnych za dostarczanie ksiąg profesorom i żakom szanownej Alma Mater … I tak to się zaczęło i dla księgarstwa, i dla mnie, absolwenta Wydziału Filologiczno-Historycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Tu trzeba dodać, że przed jej ukończeniem pracowałem przez dwa lata jako uczeń zecera w pewnej drukarni, ot taki epizod, pozornie bez znaczenia, a jednak to on zaważył na mym związku z książką. Moja drukarnia bowiem była mała, a uczeń zecerski był chłopcem od wszystkiego i po trosze wszystkiego się uczył, między innymi z pracy Jana Muszkowskiego „Życie książki”. W roku 1964 zostałem nauczycielem Technikum Księgarskiego w Warszawie, którego dyrektorem był Stanisław Seweryn, erudyta, stary przedwojenny nauczyciel. Wiele mu zawdzięczam. Uczyłem przedmiotu „Dzieje książki” (tej historycznej i współczesnej). Tu trzeba dodać, że oprócz wiedzy książkowej miałem też tę praktyczną. To ja umiałem trzymać w ręku zecerski wierszownik, rozróżniać stopnie i kroje pisma. Tego nie uczą na uniwersytecie. To cenili pracujący słuchacze Wydziału Zaocznego. Wkrótce zostałem kierownikiem tego Wydziału, napisałem skrypt do „Dziejów książki”, potem już kolejne wydawnictwa podręcznikowe: „Księgoznawstwo i towaroznawstwo” (PWSZ 1968) oraz „Księgoznawstwo” (1987 i 1991 dwa wydania WSiP). Ta ostatnia książka dzięki bardzo starannej szacie graficznej zyskała uznanie środowiska i była wystawiona na Międzynarodowych Targach Książki. A jednak się kręci… Pod tym hasłem zdecydowałem się w roku obchodzenia tak wielu rocznic zabrać głos w sprawie szkolnictwa księgarskiego, którego dorobek podsumował w swej książce Tadeusz Hussak*. Podsumował, ale bez ostatniego rozdziału, który niniejszym chciałbym dopisać, jako swego rodzaju „post scriptum”. W roku 1979 zostałem kierownikiem Wydziału Szkolenia Zarządu Głównego SKP. Był to najlepszy okres rozwoju tej organizacji i w ogóle, i w szczególe. I pod każdym innym względem… Organizacja rozbudowana o jej oddziały terenowe liczyła około 6 tys. członków, prowadziła własną działalność gospodarczą, była dotowana przez Dom Książki, miała środki finansowe, płacąc lepiej niż szkoła. W swej pracy zająłem się po pierwsze kursami księgarskimi. Ich uruchomienie stało się priorytetem Działu Szkolenia. Nawiązując do prowadzonego niegdyś przez doc. Ksawerego Świerkowskiego kursu antykwarycznego*, opracowano całkiem nowy program …