środa, 28 maja 2014
Między wierszami
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru5/2014


Jedno z ludowych przysłów, które są
ponoć mądrością narodu, głosi, że należy
kuć żelazo póki gorące. Znalazło
ono zastosowanie i na rynku księgarskim.
Kilkanaście miesięcy temu bielska oficyna
Pascal, kierowana przez edytorskiego
wyjadacza Andrzeja Rosnera, opublikowała
„Odkopane Zakopane”, lifefstylowy
bedeker Beaty Sabały-Zielińskiej i Pauliny
Młynarskiej. Spektakularny sukces marketingowy
publikacji sprawił, że wydawca
– i autorki rzecz jasna – postanowił
opublikować ciąg dalszy. Taka jest geneza
książki „Zakopane. Nie ma przebacz”,
zaprezentowanej – podobnie jak, że tak
powiem, prequel – w Harendzie. Nie
mam tu bynajmniej na myśli tatrzańskiej
sadyby Jana Kasprowicza, lecz znany od
lat, zwłaszcza braci studenckiej z Uniwersytetu
Warszawskiego i Akademii Sztuk
Pięknych, lokal gastronomiczny przy ulicy
Oboźnej. Przy grzańcu i przekąskach a la fourchette bawiła się tam liczna czereda
gości (pośród nich uznany prozaik
Dominik Rutkowski oraz varsavianista
i powieściopisarz in spe – Alex Kłoś),
nierzadko szklanoekranowych (Dorota
Wellman, Zygmunt Chajzer), co zapewne
przyciągnęło paparazzich. Urodziwe
autorki także oczywiście wielokroć wpadały
w obiektyw, zaś niżej podpisanemu
wpadła w oko Agnieszka Pietruszka,
współtwórczyni (razem z fotografikiem
Andrzejem Wiktorem) projektu pt. „Dekalog
wartości”, składającego się z kilkudziesięciu
filozoficzno-społecznych konwersacji
z luminarzami rodzimej kultury,
ozdobionych ich konterfektami. Wszystko
to ma znaleźć się w albumie. A, że jest
to inwestycja kosztowna, gdyż niekomercyjna,
toteż ewentualni sponsorzy są bardzo
mile widziani…

Socjeta – w osobach m.in. Andrzeja Bobera,
Andrzeja Bohdanowicza ps. „Koń”,
Jacka Kalinowskiego, Henryka Sawki, Jerzego
Eislera, przybył też redaktor – nomen
omen – Przybylik – zdominowała salę
restauracji Kameralna (przy Kopernika,
a nie Foksal – bo są dwie), gdzie wydawnictwo
The Facto zorganizowało wieczór
autorski Grzegorza Sieczkowskiego i jego
książki „Skandale PRL-u”, składającej się
z dwudziestu sześciu rozdziałów omawiających,
głównie poprzez prasowe cytaty,
takie cymelia jak: „dni bezmięsne”, „czasową
prohibicję”, „talony”, „FWP, „ORMO”,
o których osoby urodzone po roku
1989 mają mgliste pojęcie. Oczekując
w dłuuuuuuuuuuuuugiej – jak na opisywaną
epokę przystało – kolejce po autograf,
zaciekawił mnie fragment ukazujący kulisy
odsłonięcia w roku 1984 na Placu Krasińskich
pomnika Powstańców Warszawy.
Socrealistyczny monument powstał
wedle koncepcji Wincentego Kucmy i Jacka
Budyna, plastyków usłużnych władzy
ludowej, która unieważniła projekt wybrany
przez społeczny komitet budowy
pomnika Powstania Warszawskiego, autorstwa
rzeźbiarza – wtedy jeszcze studenta
warszawskiej ASP – Piotra Rzeczkowskiego.
Zaintrygowany czytałem też
poniższy passus: „Wiosną 1976 roku ukazała
się kolejna płyta zespołu Skaldowie,
który również był popularny w Związku
Radzieckim. Nowy album grupy nosił tytuł
»Szanujmy wspomnienia«. I na okładce
miał jakieś stare zdjęcie rodzinne. Ktoś
jednak uważnie popatrzył i dostrzegł, że
rodzina na zdjęciu to rodzina z małym
Wołodią, »dzieciątkiem Lenin« jak się potocznie
mawiało. Płytę wycofano ze sklepów,
okładki oddano na przemiał, a longplay
wrócił do sprzedaży już ze zmienioną
szatą graficzną”.

Niemal rokrocznie zmieniane jest miejsce,
w którym celebruje się literackie varsaviana.
Laureatów VII edycji Nagrody
Literackiej m.st. Warszawy poznaliśmy 23
kwietnia w Bibliotece Krasińskich (wcześniej
miało to miejsce m.in. w Arkadach
Kubickiego i Teatrze Wielkim). To kontynuacja
chwalebnej tradycji wyróżnienia
o tej samej nazwie, przyznawanego przed
magistrat w latach 1926-38. Pierwszym
jego laureatem był najstarszy syn Adama
Mickiewicza – Władysław, ostatnim zaś
Leopold Staff. Nagrodą uhonorowano
również tak cenionych literatów jak: Wacław
Berent, Tadeusz Boy-Żeleński, Pola
Gojawiczyńska czy Maria Kuncewiczowa.
Reaktywowana w roku 2007 została
podzielona na pięć kategorii. Tytuł „Warszawski
Twórca” przyznano Wiesławowi
Myśliwskiemu. Cztery pierwsze kategorie
„wyceniono” w tym roku na 20 tys. zł, zaś
autor „Widnokręgu” zainkasował kwotę
wyższą o 150 proc. Wszyscy otrzymali za
to identyczne medale pamiątkowe i pozostali
na smakowitym bankiecie, świętując
– w miłym towarzystwie Joanny Dukaczewskiej,
Krzysztofa Białeckiego i Tadeusza
Górnego – nie tyle laury, lecz imieniny
wpółprowadzącego ceremonię red.
Jerzego Kisielewskiego.

Autor: Tomasz Z. Zapert