- Czy pretekstem do napisania tej książki były własne doświadczenia ze żmudnym usypianiem dziecka? - Pomysł przyszedł nagle, w trakcie podróży samochodem. Tak naprawdę nie zamierzałem napisać książki dla dzieci, wcześniej wydałem kilka książek dotyczących treningu rozwoju osobistego i przywództwa, ale pomysł na pisanie dla dzieci to było coś nowego. Zawsze lubiłem pomagać ludziom i tym się zajmowałem, przede wszystkim jako coach i wykładowca. Pomyślałem więc, że ta książka umożliwi pomoc wielu rodzinom z dziećmi, które się borykają z problemem zasypiania. - Czy jak już książka powstała to testował ją pan na dzieciach? - Oczywiście! Testowałem ją w dwóch przedszkolach podczas leżakowania dzieci i, rzeczywiście, moja metoda sprawdzała się. Sprawdziłem też metodę na dzieciach niektórych moich przyjaciół i znajomych, czerpałem też sporo od psychologów, których znałem i którzy mi doradzali. - Książkę "O króliku, który chce zasnąć" wydał pan własnym sumptem... - Zwracałem się do kilku wydawnictw, ale stwierdzono, że ta książka jest dziwna. Jest innowacyjna, ciężko było wydawnictwom wpisać ją w swoją ofertę. A że swoje wcześniejsze książki też wydałem we własnym wydawnictwie, więc decyzja nie była trudna. - Książka zachwyciła rodziców. Jej sukces to przykład na to, że poczta pantoflowa jest doskonałym narzędziem marketingowym. - Rzeczywiście, popularność książki wzięła się z marketingu szeptanego. Ktoś przeczytał, zadziałało, więc polecił ją innym osobom. Trochę czasu zajął ten proces od momentu kiedy ta kuleczka się potoczyła i urosła do rozmiarów kuli śnieżnej. A że ta książka odnosi sukces odczułem w połowie sierpnia, kiedy zaczęła wspinać się na listach bestsellerów, a zwłaszcza na liście Amazona. Nie pracowałem nad jej marketingiem, po prostu funkcjonowała na rynku księgarskim, czytelnicy opowiadali sobie o niej. Kiedy osiągnęła pierwsze miejsce na liście brytyjskiego Amazona, to zwróciły się do mnie brytyjskie media, udzieliłem kilku wywiadów i wtedy zaczęło się wiele wokół tej książki dziać, w kilka tygodni znalazła się na listach bestsellerów w innych krajach. - Na świecie książka osiągnęła status bestsellera. A jak wyglądało zainteresowanie tytułem w rodzimej Szwecji? - Książka została wydana najpierw po szwedzku, była obecna na szwedzkim rynku przez kilka lat, trochę z boku. Dopiero potem przetłumaczyłem ją na język angielski. Praca nad przekładem trwała rok - z uwagi na pewną metodę ukrytą w tekście. Natomiast …